Przejście przez ul. Kopcińskiego przy Nawrot, którego wyposażenia w sygnalizację świetlną domagają się łodzianie, zostanie zlikwidowane w najbliższy weekend – oznajmił przewodniczący Miejskiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Posiedzenie Rady miało burzliwy przebieg. Przedstawicielom mieszkańców i organizacji pozarządowych, mimo zgłoszenia kilku alternatywnych rozwiązań poprawy bezpieczeństwa, nie udało się przeforsować swoich postulatów.
O samym przejściu i powstałej wokół niego paradoksalnej sytuacji
pisaliśmy w ubiegłym tygodniu. Na obrady przyszli przedstawiciele rad tych osiedli, których mieszkańcy korzystają z przejścia na co dzień. Wraz z działaczami łódzkich organizacji pozarządowych próbowali przekonać pracowników Biura Inżyniera Miasta oraz Zarządu Dróg i Transportu (którego jedyny reprezentant wcześnie opuścił salę) do rezygnacji z zamiaru jego zamknięcia.
Zdaniem Andrzeja Kaczorowskiego z Rady Osiedla Stary Widzew oburzające było już to, że nikt z kierujących pracami MRBRD nie zaprosił przedstawicieli mieszkańców na posiedzenie zespołu roboczego 4 grudnia, na którym rekomendowano likwidację. W efekcie użytkownicy przejścia dowiedzieli się o sprawie z mediów. – Po zamknięciu trzeba będzie nadrabiać do najbliższego przejścia ok. kilometra drogi. W dodatku jedno z nich, pod wiaduktem, ze względu na schody jest bardzo nieprzyjazne dla osób starszych. Niedługo jeden z deweloperów będzie stawiał w pobliżu bloki – czy ktoś wziął to pod uwagę? Także do pobliskiego kompleksu biurowo-rozrywkowego Monopolis, którego otwarcie nastąpi niebawem, też nie wszyscy będą dojeżdżali samochodem – zwracał uwagę osiedlowy radny.
– Również nasi mieszkańcy też korzystają z przejścia przy Kopcińskiego i są zaniepokojeni sytuacją – dodał członek zarządu osiedla Stoki – Sikawa – Podgórze Michał Kwiatkowski. – Apelujemy o znalezienie sposobu na jego utrzymanie do czasu docelowej inwestycji. Zamykanie przejścia nie jest rozwiązaniem. Mógłby nim być raczej człowiek przeprowadzający dzieci do szkoły – zaproponował. Kierownik Oddziału Zarządzania Ruchem na Drogach w BIM Janusz Maciaszek zauważył jednak, że taki pracownik nie mógłby pomagać w przejściu osobom dorosłym.
– Jaki był efekt działań podjętych w ciągu minionych ośmiu miesięcy? Dlaczego, choć ZDiT twierdzi, że była poprawa, nagle okazało się, że przejście trzeba zamknąć? – pytał prezes Fundacji „Normalne Miasto – Fenomen” Hubert Barański. Zwrócił uwagę, że decyzja BIM budzi sprzeciw nie tylko Rad Osiedli, ale także łódzkiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia. – Nie określono nawet czasu zamknięcia – podkreślił.
Współzałożycielka Federacji Piesza Polska i była łódzka radna Urszula Niziołek-Janiak opowiedziała się za ustawieniem przy Kopcińskiego sygnalizacji wzbudzanej. – To klasyczny przykład miejsca, w którym powinno się ją zastosować – przekonywała. Jej zdaniem nie musi ona być wpięta do łódzkiego Obszarowego Systemu Sterowania Ruchem. – W tym miejscu działa już sygnalizacja, ale ostrzegawcza, nie aktywna. Zasilanie i wysięgniki już istnieją. Co decyduje, że nie można zamontować sygnalizacji? Czy drogowcy boją się zwiększenia korków? – pytała. Zauważyła też, że do projektu przebudowy sąsiedniego odcinka ul. Kopcińskiego nie wprowadzono wykonania sygnalizacji na przejściu – Zarząd Inwestycji Miejskich będzie musiał zlecić je w drodze zamówienia uzupełniającego.
Niziołek-Janiak zwróciła uwagę na ryzyko łamania przepisów: część pieszych może nadal przechodzić w tym miejscu mimo zakazu. Wezwała też MRBRD do przyjrzenia się miejscom, w których dzieje się tak już dziś, i zapewnienia przechodzącym w nich możliwości bezpiecznego pokonywania jezdni. – Badajmy potoki piesze i bierzmy je pod uwagę. Jeśli nadal będziemy szykanować pieszych, korki będą coraz większe, bo coraz więcej zniechęconych do chodzenia osób będzie korzystało z samochodów – argumentowała.
Wypowiedzi te nie przekonały jednak miejskich urzędników. – Wraz z pogorszeniem się pogody wzrosło ryzyko. Zamknięcie przejścia potrwa prawdopodobnie od kilku do kilkunastu miesięcy – stwierdził dyrektor BIM i przewodniczący MRBRD Michał Formański. Tłumaczył też, że ilość środków do dyspozycji pozostawiła jedynie dwie możliwości – utrzymania stanu obecnego lub likwidacji przejścia. – Weźmiemy pod uwagę zgłoszone dziś pomysły, ale nie mogę zagwarantować, że do zamknięcia nie dojdzie. Nie spoczęliśmy jednak na laurach. W rozsądnej perspektywie sygnalizacja powinna powstać – zapewnił. Jak przyznał, według pomiarów z przejścia zarówno w godzinach szczytu, jak i poza nimi korzysta średnio ok. 60 osób na godzinę (poprzednio komunikat prasowy Urzędu Miasta głosił, że ruch w tym miejscu jest „znikomy”).