Łódź zamierza kupić 22 niskopodłogowe tramwaje. Jak w każdym przetargu zamawiający dokładnie opisuje, jak ma wyglądać wymarzony przez niego pojazd. MPK w Łodzi robi to bardzo dokładnie, nierzadko poetycko, nie zawsze zrozumiale.
Dokumenty przetargowe, w wypadku każdego tego rodzaju zamówienia niezbędne i ogólnodostępne, nie są może dla każdego ciekawą lekturą. Nie chodzi tylko o specyficzny temat, ale też dość hermetyczną nowomowę. Z jednej strony nie każdy musi znać się na różnych rodzajach instalacji trakcyjnej, czy rozstawie torów. Nie będę więc pochylać się nad tym, że „ślizgi odbieraka nie mogą bocznikować przerwy na sieciowym izolatorze sekcyjnym”, bo dla specjalisty jest to z pewnością zrozumiałe i oczywiste.
Z drugiej strony urzędnicy przygotowujący dokumenty czasem przesadzają z wymyślaniem barokowych określeń, na bardzo proste rzeczy. Na przykładzie łódzkiego zamówienia (załącznik nr 8 do Specyfikacji Istotnych Warunków Zamówienia opisujący przedmiot zamówienia, który wyjaśnia jak ma wyglądać przyszły łódzki tramwaj, liczy 47 stron) spróbuję przybliżyć wam tajemniczy świat, w którym zwykły kasownik może być „systemem oznaczania ważności biletu”, a zamawiającemu zależy na „tapicerowaniach wandaloodpornych”. Kto by na to wpadł?
Kolumny do trzymania się pasażerówŁódzki zamawiający uznał, że warto zaznaczyć, że „rozmieszczenie poręczy i uchwytów w tramwaju musi umożliwiać swobodny
pochwyt zarówno dla osób o niskim jak i o wyskokiem wzroście” [wszystkie cytaty w pisowni oryginalnej – red.]. Według jednego z internetowych słowników (według Słownika Języka Polskiego PWN w ogóle takiego słowa nie ma) „pochwyt” to rodzaj poręczy przy schodach, lub staromodne określenie porwania. Strach pomyśleć co się będzie w tych tramwajach działo.
Tym bardziej, że MPK w Łodzi zależy, by pasażerowie wręcz zakochiwali się w tramwaju od pierwszego wejrzenia. „Wnętrze pojazdu musi zapewniać wysoki komfort i atrakcyjność podróżowania, zachęcające do korzystania z tramwaju”. Czytając opis stworzony przez urzędników widzimy oczami duszy te wspaniałe tramwaje i już chcemy do nich wsiąść.
Pasażerów czeka podróż w luksusie. „Powierzchnia podłogi wagonu nie może posiadać występów mogących powodować potykanie się pasażerów”. Opisano też strefę dla pasażerów niepełnosprawnych. „Dostęp do niej od drzwi tramwaju musi być swobodny, tzn. bez żadnych przeszkód (np. kolumn służących do trzymania się pasażerów stojących)”. Specyfikacja nie wyjaśnia skąd w tramwaju kolumny służące do trzymania się pasażerów i czy pasażerowie mają się trzymać kolumn, czy innych pasażerów. Wiadomo za to, że wszyscy powinni mieć dostęp do „
oporęczowania”, które jest kolejnym słowem, którego słownik nie przewiduje.
Świetlne zapamiętanie żądaniaGroźnie robi się, gdy dochodzimy do opisu drzwi. „Układ sterowania drzwi musi zapewniać między innymi: a) możliwość wydawania zgody na otwarcie drzwi zaprogramowane przez pasażerów, zgoda na otwarcie ma być sygnalizowana świetlnie na zewnątrz wagonu, b) możliwość wcześniejszego zaprogramowania przez pasażerów otwarcia drzwi na najbliższym przystanku, zaprogramowane otwarcie drzwi sygnalizowane prowadzącemu i pasażerom, jako świetlne zapamiętanie żądania.” Jak wiele słów potrzeba, by opisać guzik otwarcia drzwi. Tym bardziej że „świetlne zapamiętanie żądania” brzmi kosmicznie.
Zamawiający nie omieszkał również napisać, że „…układ jezdny wagonu powinien być skonstruowany tak, by zapewniał prawidłowe wpisywane się wagonu w torowisko”. Dobrze wiedzieć, że jednym z warunków dla tramwaju jest to, by pasował do torów.
Termin składania ofert mija 24 czerwca. Wszystkie tramwaje mają trafić do Łodzi do października przyszłego roku. Nie mogę się doczekać.