Samorządy: Nie ma alternatywy dla odejścia od samochodu w miastach

– Transport indywidualny, zwłaszcza w dzielnicach centralnych, to melodia przeszłości. Wszyscy myślimy o tym, jak zmienić miasto w taki sposób, by mieszkańcy korzystali z transportu zbiorowego – mówił podczas Kongresu Technologii Miejskich Piotr Borawski, zastępca prezydenta Gdańska ds. przedsiębiorczości i ochrony klimatu. Podkreślał też wagę nowych technologii, które pomagają w planowaniu siatki komunikacyjnej. – U nas sprawa jest o tyle skomplikowana, że działamy w układzie metropolitalnym, i to takim bez jednego dominującego gracza – stwierdził. Tłumaczył, że konieczne jest planowanie rozwiązań w skali większej niż jedno miasto, bo duża część mieszkańców pracuje np. w Gdańsku, mieszka w Gdyni, a chce spędzać czas wolny w Sopocie.

Całe Trójmiasto dąży do rozwoju komunikacji zbiorowej

Potwierdził to Marek Łucyk,, wiceprezydent Gdyni ds. rozwoju. Jednocześnie ocenił, że jednym z największych wyzwań stojących dziś przed miastami jest nakłonienie mieszkańców do niekorzystania z samochodów osobowych. – Mamy zarejestrowane ok. 700 aut na 1000 mieszkańców. To bardzo dużo – wskazywał. Mają temu służyć m.in. buspasy i drogi rowerowe, przy czym układ miasta nie sprzyja często ich tworzeniu. Z powodów przestrzennych trudne okazało się np. wytyczenie przestrzeni dla rowerzystów na trasie spod dworca kolejowego na skwer Kościuszki.

– Nasza sytuacja jest szczególna, bo jesteśmy kurortem i zwłaszcza w weekendy mamy najazd turystów. Wówczas problemem staje się kwestia transportu, a przede wszystkim parkowania – stwierdził natomiast Wojciech Zemła, sekretarz miasta Sopotu. – Myślę, że wszyscy możemy się więc zgodzić z kierunkiem polityki stawiającym na przesiadanie się do transportu zbiorowego czy na rowery – podkreślił. Transport publiczny ma być także ekologiczny, czemu sprzyja szersze niż dawniej wykorzystanie gdyńskich trolejbusów na terenie Sopotu, co okazało się możliwe w związku z zainstalowaniem w części pojazdów napędów bateryjnych.

Poparcie wśród samorządów, ale niekoniecznie wśród mieszkańców

Często przekonanie mieszkańców do zmiany środka transportu okazuje się jednak trudne. – Zazdroszczę moim przedmówcom dobrego klimatu w mieście, jeśli chodzi o transport zbiorowy, ścieżki rowerowe czy buspasy – mówił Krzysztof Balawejder, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego we Wrocławiu. Wskazywał tu na dużą rolę lokalnych mediów, które w jego opinii nadają ton miejskiej debacie publicznej. – U nas powstała bardzo mocna narracja, że prezydent walczy z samochodami i każdy buspas oznacza wielką walkę. Spór pomiędzy „samochodziarzami” a rowerzystami też ma u nas wojenny wymiar. Bardzo mnie to niepokoi – dodał.

– Mamy powszechnąą zgodę wśród samorządów, jaką drogę trzeba obrać. Coraz więcej samorządów stara się też podejmować niepopularne decyzje, bo nie da się wspierać transportu zbiorowego tak, by kierowcy nie stracili – ocenił Adrian Furgalski, prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. Zwrócił jednak uwagę, że poparcie wśród mieszkańców dla tego kierunku działań nie jest już tak szerokie. Pewnym problemem jest w jego opinii mało słyszalny przekaz organizacji społecznych, które dostarczają sensownych argumentów za rozwojem alternatywnych wobec własnego samochodu rozwiązań transportowych.