Autonomizacja transportu prowadzi do wielu nieistniejących dotychczas dylematów organizacyjnych. Jednym z nich jest kwestia winy za zdarzenia drogowe, której nie będzie można przypisać prowadzącemu pojazd (nawet jeśli w samochodzie będzie znajdował się tzw. steward, nie zawsze po jego stronie leżeć będzie błąd). Do odpowiedzialności karnej pociągnięci mogą być więc np. programiści.
Rozwój technologii pojazdów autonomicznych wymusza przyjrzenie się kwestii odpowiedzialności karnej za wypadki komunikacyjne. Jeśli doszłoby bowiem do takiego zdarzenia, dotychczasowy sposób ustalania, kto ponosi zań winę, nie miałyby odniesienia. Dziś w znakomitej większości przypadków odpowiedzialny za skutki zdarzenia jest bowiem kierujący pojazdem lub inny bezpośredni uczestnik ruchu drogowego.
Czy programista i szef zespołu dochowają należytej staranności? Jak mówił podczas
niedawnej konferencji dotyczącej prawnych aspektów autonomicznej mobilności adw. Lech Kaniszewski, krąg osób potencjalnie odpowiedzialnych za kolizję byłby w przypadku pojazdów automonicznych szerszy. Jeśli do systemu kierującego nie wprowadzono by stosownych zabezpieczeń, można doń zaliczyć bowiem np. programistę. Odpowiedzialność mogłaby także spoczywać na osobach zarządzających pracą programistów, jeśli ci nie wdrożyliby pewnych procedur zapewniających bezpieczeństwo użytkowania samochodu.
Kategorią kluczową przy ocenie winy może być należyta staranność, którą powinni zachować pracownicy pracujący przy konstrukcji pojazdu w ramach swoich obowiązków służbowych. Adwokat podkreślił przy tym, że w wielu wypadkach bardzo trudno jest ocenić, czy ktoś dochował owej należytej staranności, czy nie. – Jej granice są płynne – ocenił.
Dla oceny winy stewarda istotny jest czas jego reakcjiZnalezienie osoby, która odpowiada za skutki zdarzenia, jest bardzo istotne, bo winny w rozumieniu prawa karnego zawsze jest człowiek – wina nie może obarczać automatu. To duże wyzwanie w dobie programowania urządzeń np. przez sztuczne sieci neuronowe – Wydaje mi się jednak, że za maszyną zawsze będzie stał człowiek – stwierdził Lech Kaniszewski.
W przypadku pojazdów warunkowo autonomicznych, w których znajdowałby się tzw. steward przejmujący kontrolę w sytuacjach zagrożenia, istotnym dla oceny jego winy byłby natomiast czas jego reakcji. Biegli sądowi najprawdopodobniej ustalaliby, czy ów kierujący mógłby podjąć działanie, w wyniku którego nie doszłoby do zdarzenia.