Z początkiem kwietnia w Hamburgu ruszył zaplanowany na dwa lata test specyficznego modelu transportu pod nazwą MOIA. System będący połączeniem taksówki, a raczej ubera i autobusu jest rozwinięciem projektu testowanego w zeszłym roku w Hanowerze.
Na czym to polega? Rzecz jak zwykle oparta jest o aplikację w smartfonie, za pomocą której zamawiamy przejazd. Tylko że busem, który podjeżdża, mogą podróżować jeszcze inne osoby. W sumie w komfortowych (wygodne fotele, dużo przestrzeni, lampka, gniazdo usb) busach MOIA może podróżować sześć osób. Trasa jest tak określana, by wszystkich dowieźć na miejsce.
Usługa jest dostępna na konkretnym obszarze obejmującym większość miasta. Można ją zamawiać w określonych godzinach, które są ustalone na konkretny dzień. W niektóre dni w Hamburgu busy jeżdżą całodobowo (np. w czwartek, piątek i sobotę), ale np. w niedzielę są dostępne od 10. rano do północy.
MOIA to próba wejścia na rynek ridesharingowy przez koncern Volkswagena. Na pierwszy rzut oka nie różni się od współdzielonych przejazdów, jakie, raczej bez wielkich zainteresowania, oferują aplikacje taksówkowe. Tyle że w tym przypadku przewozy są realizowane busami, a nie taksówkami, w dodatku mamy większą kontrolę nad ceną, znaną już w momencie zamawiania przejazdu. W Hamburgu na początku cena jest stała i wynosi 5 euro za przejazd.
Cena jest zresztą kluczowa. W założeniu ma się lokować miedzy ceną taksówki, a ceną transportu publicznego. Wspomniane 5 euro to niewiele więcej niż najtańszy bilet na komunikacje miejską w mieście. MOIA już zresztą wywołuje protesty taksówkarzy, którzy uważają, że to konkurencja stosująca dumpingowe ceny.
Zeszłoroczny test w Hanowerze (tam bupojazdy MOIA są czarne) przeprowadzono z użyciem 35 busów. Był na tyle udany, że po jego planowym zakończeniu busy dalej jeżdżą po ulicach miasta. W Hamburgu (tu zmieniono kolor i pojazdy są złote) skala jest większa.
– Mamy dziś 100 pojazdów, ale do końca roku chcemy by było ich 400 – tłumaczy w rozmowie z Deutsche Welle Jens–Michael May, dyrektor zarządzający MOIA. – Każdego dnia kilka kolejnych volkswagenów trafia do nas prosto z fabryki dodaje. Busy mają napęd elektryczny. Według zapewnień producenta w pół godziny można naładować baterię do 85 proc. pojemności.
MOIA w przeciwieństwie do np. Ubera, nie podpisuje umowy z kierowcami z samochodem, ale ich zatrudnia do prowadzenia busów. Według informacji na stronie internetowej zapewnia zatrudnienie na pełen lub częściowy etat w koncernie Volkswagena i dodatki za pracę wieczorami, w niedziele i święta.