We wrześniu na moście Poniatowskiego w Warszawie rowerzystka wpadła pod samochód i zginęła. Przez tydzień po tej tragedii wymyślono wiele sposobów na naprawienie niebezpiecznej i niewygodnej dla wszystkich użytkowników przeprawy i jeszcze więcej powodów, dla których są one niemożliwe do przeprowadzenia. Najwyraźniej jednak kierowcy dalej będą tam przekraczać prędkość, bo ich upilnowanie przekracza możliwości służb do tego powołanych, a z zakupu urządzeń, które mogłyby w tym pomóc, rząd zrezygnował.
Rowerzystka jechała wąskim, zatłoczonym chodnikiem. Została potrącona przez pieszego i przewróciła się na jezdnię, prosto pod przejeżdżające auto. Dróg rowerowych na moście nie ma, chodniki są wąskie, w ładne dni zatłoczone. Rowerzyści nie jeżdżą po jezdni, bo się boją regularnie gnających ponad przepisową prędkość kierowców. W stronę centrum wytyczono na moście buspas, ale rowerom nie wolno na niego wjechać, zgodnie z przepisami musieliby więc jechać środkiem dwupasmowej jezdni.
„Przepis na most Poniatowskiego, jak i wiele innych miejsc jest trywialnie prosty – odcinkowy pomiar prędkości” –
pisał w komentarzu na naszym serwisie szef Zarządu Dróg Miejskich Łukasz Puchalski. „Egzekucja ograniczenia dopuszczalnej prędkości na moście to, w zależności od miejsca, 40 lub 50 km/h. Wtedy można mówić o przeniesieniu pasa autobusowego na wewnętrzny pas i należy oczekiwać od rowerzystów jazdy jezdnią (…) Opornych rowerzystów dalej poruszających się po chodniku trzeba mandatować”.
Nie bez rozgoryczenia wskazywał jednak, że przestrzeganie i skuteczne pilnowanie przestrzegania prędkości w mieście kuleje. Przyznał, że na Wisłostradzie codziennie (!) 4,5 tys. kierowców przekracza prędkość tak, że powinni stracić prawo jazdy. ZDM o tym wie, bo monitoruje tę trasę, ale od egzekwowania przepisów są inne służby. Na moście Poniatowskiego, gdy jednego dnia przeprowadzono pomiary, takich kierowców było 370.
Odcinkowy pomiar prędkości to zestaw urządzeń, które mierzą średnią prędkość na danym odcinku drogi, w przeciwieństwie do fotoradaru, który mierzy ją w konkretnym punkcie. Kilkaset fotoradarów i 30 odcinkowych pomiarów prędkości w całej Polsce obsługuje dziś Generalny Inspektorat Transportu Drogowego. Policja korzysta z ręcznych radarów i z wideorejestratorów w radiowozach.
Policja ma programy
„Do Wydziału Ruchu Drogowego wpływa liczna korespondencja informująca o miejscach na terenie Warszawy, w tym moście Poniatowskiego, w których rowerzyści, kierujący samochodami oraz motocyklami naruszają prawo. W celu wyeliminowania nieprawidłowości płynących ze strony ww. grup, policjanci służb patrolowych WRD KSP są dyslokowani w przedmiotowe miejsca (m.in. z wykorzystaniem pojazdów nieoznakowanych wyposażonych w wideorejestrator)” – odpowiedział nam zastępca rzecznika Komendy Stołecznej Policji Antoni Rzeczkowski. „Nadmieniam, że występującą infrastrukturę drogową uniemożliwia wystawianie stałego posterunku kontrolnego przeciwdziałającego przedstawionym naruszeniom”.
Innymi słowy policja stanąć z radarem na moście nie może. Rzecznik zaznacza, że policja realizuje programy, mające na celu poprawić bezpieczeństwo pieszych i rowerzystów i apeluje.
„Wydział Ruchu Drogowego KSP zwrócił się do zarządcy drogi o zastosowanie grubowarstwowego oznakowania poziomego w postaci pasów akustycznych” – wskazuje Rzeczkowski. „Wydział zwrócił się osobnym pismem do Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego o rozważenie możliwości instalacji systemu odcinkowego pomiaru prędkości na przedmiotowej przeprawie mostowej w obu kierunkach ruchu”.
GITD zarejestrowała wniosek i… tyle
„Ewentualna lokalizacja urządzenia służącego do odcinkowego pomiaru średniej prędkości pojazdów w tunelu Wisłostrady oraz na moście Poniatowskiego, nie była dotychczas badana pod kątem możliwości oraz zasadności zastosowania tego rodzaju urządzenia rejestrującego” – odpowiedziały nam z kolei służby prasowe Generalnego Inspektoratu Transportu Drogowego. Wszelkie pomysły na odcinkowy pomiar prędkości na moście ucinają dość radykalnie.
„Do Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym złożono natomiast wniosek o instalację fotoradaru na moście Poniatowskiego. Dotyczył on umieszczenia urządzenia rejestrującego na wysokości przystanku tramwajowego „Most Poniatowski 03”. Przedmiotowy wniosek zarejestrowano i wpisano na listę miejsc niebezpiecznych. Należy dodać, że obecnie Główny Inspektorat Transportu Drogowego nie dysponuje urządzeniami, które można by zainstalować w nowych lokalizacjach” – czytamy w mailowej odpowiedzi, bez dokładniejszych wyjaśnień.
600 fotoradarów nie będzie
Urządzeń nie ma i – warto dodać – nie będzie. Jeszcze w zeszłym roku wspomniane Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym (CANARD) zapowiadało zakup 600 nowych urządzeń za 160 mln zł (w większości z unijnym dofinansowaniem). Jednak w kwietniu tego roku rząd te zakupy zamroził bez specjalnego wyjaśnienia. Nie ma ich w planach realizacyjnych na lata 2018–19.
Jak informował jakiś czas temu serwis brd24.pl CANARD nie nadąża za obsługą działających obecnie urządzeń. W efekcie część kierowców łamiących przepisy umyka przed mandatem. Jeszcze kilka lat temu fotoradarami w miastach zawiadywała straż miejska. Ale trzy lata temu Sejm, prawie jednogłośnie, argumentując populistycznie, że chroni kieszenie biednych kierowców, odebrał samorządom prawo do ich używania. W efekcie średnia prędkość samochodów w miastach wzrosła, bo przekazanie urządzeń GITD trwało miesiącami.
Jeszcze niedawno wydawało się, że fotoradary i inne urządzenia zostaną przekazane policji. O takim projekcie informowała „Rzeczpospolita”. Jednak brd24.pl poinformowało przed tygodniem, że nie toczą się żadne prace mające na celu zmiany ustawowe zmierzające do przekazania uprawnień CANARD do Policji. W efekcie system dalej pozostanie niewydolny.
Wspomniany serwis brd24.pl wskazuje, że w innych krajach Europy blisko 90 proc. mandatów za przekroczenie prędkości pochodzi z automatycznych urządzeń. Dzięki temu policjanci, zamiast stać przy drodze z „suszarkami”, mogą zająć się czym innym. W Polsce jednak kontrola prędkości spoczywa na barkach Policji, a dzięki fotoradarom i odcinkowym pomiarom prędkości rozdaje się „zaledwie” 17 proc. mandatów.