Do niedawna trwał gorący okres, jeśli chodzi o rozstrzyganie wyników głosowań budżetów obywatelskich. Patrząc na projekty wybrane do zrealizowania w poszczególnych miastach, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że istnieje spory rozdźwięk między oczekiwaniami mieszkańców a tym, czym zazwyczaj zajmują się miejskie władze.
Niedawno
pisaliśmy o rowerach podbijających budżety obywatelskie miast. Radom, Lublin, Warszawa, Łódź, Kraków – to przykłady miejscowości, których mieszkańcy postawili na infrastrukturę rowerową. Dzięki projektom zgłaszanym przez lokalne organizacje przybędzie dróg dla cyklistów, pasów w jezdni oraz ulic jednokierunkowych z dopuszczonym ruchem jednośladów pod prąd. Nie będzie przesady w stwierdzeniu, że rowery stały się tematem ponadlokalnym, a ich obecność w budżetach partycypacyjnych wyrasta na trend ogólnokrajowy. Ludzie chcą alternatywy dla prywatnych aut osobowych oraz komunikacji zbiorowej, która – niestety – pozostawia wiele do życzenia, nie oferując czasów przejazdu konkurencyjnych wobec samochodu.
No dobrze, ale zostawmy na moment rowery w spokoju. W końcu stanowią jedynie część zwycięskich projektów. Na co jeszcze zagłosowali mieszkańcy?
Edukacja i rekreacjaDo budżetów poszczególnych miast zgłaszane są najróżniejsze propozycje. Ostatecznie do realizacji wybranych zostaje około kilku procent z nich. Czy jest coś, co przy patrzeniu na listy zwycięzców dość mocno uderza?
Tak. Uderza zadziwiająco mała liczba projektów związanych z rozbudową infrastruktury drogowo – parkingowej. W dobie wiecznych narzekań na złe drogi, zbyt dużej ilość czasu spędzanej w korkach oraz problemów ze znalezieniem miejsc parkingowych okazuje się, że projekty drogowe wcale nie święcą triumfów. Oczywiście, przewijają się od czasu do czasu, jednak przeważająca większość zwycięskich propozycji dotyczy czego innego. Mieszkańcy stawiają na sport, rekreację, edukację, ochronę zdrowia. Obiekty sportowe (bardzo często zlokalizowane przy szkołach), zieleńce, place zabaw, drogi dla rowerów, rozwijanie zainteresowań – słowem, wszystko co na co dzień pozostaje przez władze niezauważane i zaniedbane.
Czy budżet obywatelski nie ujawnia pewnego rozdźwięku między tym, czego oczekuje większość mieszkańców, a tym, na czym skupiają się władze?
Jakość codziennego życiaCzy władze miast nie są aby nieco oderwane od mieszkańców? Nie ukrywajmy – troska o codzienne problemy mieszkańców są dla samorządowców obowiązkiem, a nie rzuconą litościwie tłumowi wisienką na torcie. Nikt nie chce negować budżetów obywatelskich. Po prostu warto zwrócić uwagę, że są dla decydentów mało subtelnym prztyczkiem w nos - miejscy włodarze skupieni na drogach (tudzież innych hucznych projektach) zapomnieli, że mieszkańcy chcą przede wszystkim dobrej jakości życia we własnym miejscu zamieszkania – a tej nie zapewnią ani szerokie arterie, ani zieleńce zamieniane na parkingi (a już tym bardziej stadiony czy linie metra). Budżet obywatelski stał się jedyną szansą, by upomnieć się o edukację czy rekreację, ujawniając jednocześnie, jak bardzo zostały zaniedbane.
Może pora, by władze miast skupiły się na tym, co najważniejsze? Najwyższy czas postawić codzienne kłopoty mieszkańców na pierwszym miejscu, realizując wizję miasta przyjaznego ludziom. Drogi rowerowe, zadbana przestrzeń i infrastruktura społeczna – to wszystko powinno być priorytetem. Budujmy drogi i stadiony, ale nie zapominajmy o mniejszych, acz bardzo ważnych rzeczach.