Więcej przeglądów, ograniczenie użycia najstarszych autobusów i przyporządkowanie ich najbardziej doświadczonym kierowcom – to efekty zamieszania z zeszłego tygodnia, gdy Inspekcja Transportu Drogowego zatrzymała tymczasowo dowody rejestracyjne ponad trzydziestu niesprawnych autobusów miejskich.
W zeszłym tygodniu dwie kontrole inspektorów transportu drogowego – w MPK Wrocław i w firmie Michalczewski, która jest podwykonawcą miejskiego przewoźnika –
wykazały szereg usterek, w wyniku czego ponad trzydziestu autobusom zatrzymano dowód rejestracyjny. Prawie wszystkie zwrócono dzień później, gdy usterki usunięto.
– W 15 przypadkach zostały zatrzymane dowody rejestracyjne i to o 15 przypadków za dużo – mówi Krzysztof Balawejder, prezes MPK Wrocław, precyzując, że chodzi o ok. 300 kontrolowanych pojazdów w jego firmie od początku roku.
W piątek miejscy urzędnicy zapowiedzieli analizę sytuacji. W jej wyniku zmieniono zasady kontroli i użytkowania autobusów w MPK. O 25 proc. zwiększy się częstotliwość przeglądów technicznych najstarszych autobusów, dodatkowo 25 proc. przeglądów rejestracyjnych będzie wykonywanych na niezależnych stacjach zewnętrznych.
Ustalono, że najstarsze pojazdy zostaną przyporządkowane do kierowców z największym doświadczeniem i jednocześnie zostanie ograniczona ilość przejeżdżanych przez nie kilometrów.
W MPK podkreślają, że w październiku na złom pójdą 52 najstarsze pojazdy marki Volvo (to właśnie z nimi był problem podczas kontroli). Zostaną zastąpione prze 50 najnowszych autobusów przegubowych Mercedes Citaro. Kontrole mają zostać zaostrzone również u Michalczewskiego.
Wrocławski miejski przewoźnik zaznacza, że o ok. 320 autobusów MPK, przejeżdżających 22 mln km rocznie dba 139 mechaników, techników i diagnostów.