W zeszłym tygodniu we Wrocławiu Inspekcja Transportu Drogowego przeprowadziła dwie kontrole sprawności wrocławskich autobusów. W sumie zatrzymano dowody rejestracyjne 31 pojazdów i choć większość z nich naprawiono w ciągu jednego dnia to martwi, że zrobiono to dopiero po interwencji inspektorów. Ratusz zapowiedział kontrolę procedur.
W ubiegły poniedziałek przy ulicy Obornickiej kontrolowano autobusy kursujące w barwach MPK Wrocław. Skontrolowano 58 pojazdów. W dziesięciu z nich kontrolerzy znaleźli uchybienia i zatrzymali dowody rejestracyjne, z tego dziewięciu nie dopuścili do ruchu. W czwartek kontrola padła na autobusy należące do Michalczewskiego, który we Wrocławiu jest podwykonawcą MPK Wrocław. Tym razem przebadano 62 pojazdy i aż w 21 przypadkach zatrzymano dowody rejestracyjne, z tego 13 autobusów wycofano z ruchu.
Tu ważna uwaga, zatrzymanie dowodu nie oznacza automatycznego wycofania z ruchu. Procedurę dokładnie opisała „Gazeta Wrocławska”. Zatrzymanie dowodu następuje elektronicznie, a kierowca otrzymuje pokwitowanie z datą użytkowania autobusu, maksymalnie 7–dniową. Gdy uchybienia zostaną naprawione, dowód jest „odblokowywany”. Jeśli jednak usterki zagrażają bezpiecznemu użytkowaniu (takie przypadki określa rozporządzenie – niesprawne hamulce, zniszczony bieżnik, wyciek płynów, itp.), pojazd dostaje zakaz ruchu. Takie usterki wykryto we Wrocławiu.
Wrocławskie MPK szybko informowało, że usterki zostały naprawione i już we wtorek osiem z dziewięciu zatrzymanych autobusów tego przewoźnika zostało skontrolowanych na zewnętrznej stacji, a dowody rejestracyjne zwrócono. Podobnie miało się z pojazdami Michalczewskiego. Dzień po kontroli 11 z 13 zatrzymanych, wróciło na ulice.
O ile jednak w przypadku MPK Wrocław wszystkie problemy techniczne dotyczyły najstarszych we flocie, kilkunastoletnich Volvo, które zresztą w tym roku zostaną zastąpione nowymi mercedesami, to Michalczewski zaczął obsługę linii pięć lat temu i dla tego celu sprowadził do Wrocławia nowe MAN–y. W tej sytuacji tym bardziej można oczekiwać, że pasażerowie nie będą narażeni na wycieki oleju, czy nieszczelny układ pneumatyczny, a takie usterki, według „Gazety Wrocławskiej” wykrywano w autobusach.
MPK Wrocław broni się, w odpowiedziach na pytania zadawane przez pasażerów na Facebooku, że każdy autobus jest kontrolowany dwa razy dziennie – rano przez kierowcę i wieczorem, po powrocie do zajezdni przez kontrolerów. Dodatkowo kierowcy na trasie są w stałym kontakcie z Centralą Ruchu i informują o usterkach.
W ratuszu najwyraźniej uznano, że to nie wystarczy. W czwartek Urząd Miasta wydał oświadczenie w którym zobowiązał MPK do weryfikacji procedur kontroli stanu technicznego autobusów zarówno u siebie, jak i u swojego podwykonawcy. W piątek urzędnicy ratusza spotkali się z dolnośląskim Wojewódzkim Inspektorem Transportu Drogowego, a w tym tygodniu mają zaproponować zamiany w MPK.