O ile w Łodzi doszło do ograniczeń w rozkładach jazdy związanych z niedoborem kierowców, w sąsiednim Zgierzu nie ma aktualnie potrzeby wprowadzania cięć. Miasto nie planuje też zawierać dodatkowych kontraktów z operatorami innymi niż częściowo komunalny Markab, bo nie widzi zagrożenia braku ciągłości obsługi. Za rok sytuacja może się jednak radykalnie zmienić, bo wieloletnia umowa z przewoźnikiem wygasa.
W marcu w Łodzi doszło do zmian rozkładów jazdy kilkunastu linii autobusowych. Miasto
tłumaczy cięcia problemami kadrowymi MPK-Łódź, które mimo prowadzenia ciągłej rekrutacji ma sporo wakatów wśród prowadzących. Choć w kwietniu
niewielka część zawieszonych kursów została przywrócona, redukcje są wciąż odczuwalne, zwłaszcza poza godzinami szczytu i na obszarach peryferyjnych.
W sąsiednim mieście sytuacja jest stabilniejsza
Czy podobne kłopoty mają inni organizatorzy z aglomeracji? – Zgodnie z deklaracją przewoźnika, Markab nie boryka się z takimi problemami kadrowymi, jakie mają miejsce w Łodzi – mówi Tomasz Wlaźlik z Miejskich Usług Komunikacyjnych w Zgierzu. Zapewnia, że nie ma konieczności wprowadzania cięć w rozkładach związanych z niedoborem prowadzących, ale aby uniknąć takiego ryzyka, spółka ciągle prowadzi rekrutację i szkolenia.
– Tym samym nie jest też rozważane wprowadzenie innego, dodatkowego operatora – stwierdza nasz rozmówca. W zeszłym roku to Markab przejął natomiast część ruchu od łódzkiego MPK. To nie kursuje bowiem już do Ozorkowa, a łódzką linię Z46 zastąpiła zgierska dziesiątka.
Zbliżają się spore zmiany?
Markab to spółka o bardzo nietypowej strukturze właścicielskiej. Zgierz ma bowiem mniejszościowy pakiet udziałów, a ich większość pozostaje w rękach prywatnych. W związku z tym samorząd nie mógł zlecić jej obsługi tras bezpośrednio. Niemal dekadę temu przewoźnik wygrał przetarg, w którym konkurował z prywatnym Kris-Tourem, i zawarł wieloletnią umowę, której okres obowiązywania powoli dobiega końca.
– 10-letnia umowa na świadczenie autobusowych usług komunikacyjnych kończy się w czerwcu przyszłego roku – przypomina przedstawiciel MUK. Może to oznaczać, że za kilkanaście miesięcy na zgierskie ulice wyjadą pojazdy innego operatora, który będzie dysponował własnymi kierowcami. Skutkować mogłoby to też radykalną zmianą polityki taborowej, która od lat opiera się na sprowadzaniu do Zgierza autobusów używanych zza zachodniej granicy.