Partnerzy serwisu:
Przestrzeń

Michał Olszewski: Podział Mazowsza to niedobra zmiana

Dalej Wstecz
Data publikacji:
11-02-2016
Tagi geolokalizacji:

Podziel się ze znajomymi:

PRZESTRZEŃ
Michał Olszewski: Podział Mazowsza to niedobra zmiana
fot. Łukasz KuśMichał Olszewski
– Prezydenci Radomia i Płocka… nabierają wody w usta. Mówimy o czymś, co dla obu tych miast ma wymiar emocjonalny. Oba straciły kilkanaście lat temu swoją wojewódzką stołeczność. Na tęsknocie za tym, by ją przywrócić można bardzo łatwo zagrać. Ale czy to powód do podziału? – zastanawia się w rozmowie z Transportem–Publicznym.pl wiceprezydent Warszawy Michał Olszewski.

Kilka tygodni temu marszałek Sejmu Marek Kuchciński zapowiedział na Twitterze pomysł wydzielenia z województwa mazowieckiego Warszawy i utworzenia dwóch województw. Miało by to pozwolić na skierowanie większej ilości unijnych funduszy do biedniejszych rejonów Mazowsza. Krytycy pomysłu zwracali uwagę, że głównym celem takiej reformy jest najpewniej odwołanie władz Warszawy, rządzonej od 2007 r. przez Hannę Gronkiewicz–Waltz z Platformy Obywatelskiej, a sam podział spowodowałby wiele problemów administracyjnych.

Ostatecznie Henryk Kowalczyk, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów przyznał, że rząd nie pracuje nad takim projektem, czym nieco uspokoił burzę. Na rozpatrzenie czeka jedynie wniosek o statystyczny podział województwa na dwa obszary NUTS II. Tym terminem określa się obszary państw unijnych w jakich dzieli się fundusze. W Polsce pokrywają się z granicami województw. Zmiana w przypadku Mazowsza będzie oznaczała łatwiejszą możliwość kierowania pieniędzy do mniej rozwiniętych rejonów województwa.

Jakub Dybalski, Transport–Publiczny.pl: Zmartwił się pan, gdy usłyszał „luźne pomysły” marszałka Marka Kuchcińskiego, posła Jacka Sasina i kilku innych polityków PIS-u, by podzielić województwo mazowieckie na Warszawę i „obwarzanek”?

Michał Olszewski, wiceprezydent Warszawy: Miałem deja vu. To temat, który co jakiś czas wraca jak bumerang. A najsmutniejsze jest to, że argumenty zwolenników podziału województwa właściwie pokazują, jak zły jest to pomysł.

Pracuję w administracji od czasu wprowadzenia nowego podziału administracyjnego. Doskonale pamiętam, że cała reforma samorządowa miała na celu utworzenie silnych regionów, które zresztą i tak są mniejsze i słabsze finansowo i organizacyjnie niż np. niemieckie landy. Dziś województwa, o które wtedy wywalczono i je wywalczono, czyli opolskie, kujawsko-pomorskie, czy lubuskie, wcale nie są liderami rozwoju.

Otwieranie dziś tego tematu nie ma sensu i przeczy głównej idei reformy administracyjnej czyli „duży może więcej”. Mazowsze jest dziś liderem rozwoju. Dzięki tej sile może lepiej „rozsmarowywać” pieniądze po swoim obszarze. Warszawa korzysta z tego, że jest stolicą. Ale dzielimy się tym zyskiem. Gospodarka Warszawy nie oddziałuje przecież wyłącznie na obszarze do granic miasta. Daje miejsca pracy nie tylko tutaj, ale przyczynia się do rozwoju obszarów nawet sto kilometrów od miasta.

Argument polityków PIS-u jest taki, że to Warszawa pochłania zdecydowaną większość unijnej pomocy, a dla reszty Mazowsza pozostaje niewiele.

To absolutna nieprawda. Z 8 mld zł dla Mazowsza w poprzednim okresie programowania, do Warszawy trafiła jedna dziesiąta. To zresztą nie wszystko. 90 proc. podatku CIT, który trafia do budżetu Mazowsza, a to podstawowy dochód województwa, pochodzi z terenu Warszawy. Te pieniądze w większości do miasta nie wracają. 80 proc. mazowieckich dróg znajduje się poza stolicą, połowa instytucji kultury i połowa szpitali też. A usługi publiczne powinny mieć taką samą jakość, niezależnie od zamożności miasta. Tak więc te instytucje w Ciechanowie czy Siedlcach są utrzymywane w 9/10 z warszawskiego CIT-u.

Rozważmy teoretyczny scenariusz, że w najbliższym czasie Sejm przeprowadza ustawę o podziale Mazowsza, która szybko wchodzi w życie. Jakie to może mieć konsekwencje?

Po pierwsze podwaja nam się cała struktura urzędnicza. Na wstępie fundujemy więc sobie wydatek na poziomie 200–300 mln zł. W praktyce taka suma ze środków na inwestycje pójdzie na urzędy, inspekcje, nowe budynki.

Dla Warszawy – rozumiem przez to nowe województwo z miastem i jego okolicami – na początku byłoby to nawet korzystne. Nagle okazałoby się, że mamy bardzo duże wpływy ze wspomnianego CIT-u tylko dla nas. Ale ta sielanka trwałaby do momentu, gdy nie trzeba by było zapłacić „janosikowego”, a „Janosik” dopada nas mniej więcej co dwa lata. De facto zostalibyśmy złupieni. To mechanizm tak skonstruowany, że bardziej krzywdzi tych, którym zabiera pieniądze, niż pomaga tym, którym je daje. Usługi publiczne muszą mieć, jak już wspomniałem, taką samą jakość wszędzie. Ale w Warszawie oczekiwania finansowe np. nauczycieli są jednak wyższe niż w przykładowym Przasnyszu. Jeśli chcemy utrzymać dobrą ofertę edukacyjną, kosztuje nas to więcej niż gdzie indziej.

Reszta Mazowsza początkowo mocno by ucierpiała. Z czasem dolegliwości byłyby mniejsze. Tylko że pozbawienie regionu wpływów z CIT-u w praktyce uzależnia go od budżetu państwa. Zamiast korzystać z własnych dochodów, będzie musiało polegać na subwencjach, albo zwyczajnie zbankrutuje. Drogi wojewódzkie, pozbawione pieniędzy, nagle nie znikną. Ale trzeba je będzie w końcu zacząć utrzymywać. Dziś województwo mazowieckie finansuje utrzymanie dróg wojewódzkich wyłącznie poza Warszawą. Drogi wojewódzkie, które znajdują się w granicach miasta, utrzymujemy z miejskiego budżetu. Po ewentualnym podziale województwo „pozawarszawskie” straciłoby zdecydowaną większość pieniędzy na utrzymanie infrastruktury drogowej.

Następna rzecz to Koleje Mazowieckie. Są własnością województwa, ale w praktyce to jest najzwyklejsza kolej aglomeracyjna. Jeśli podzielimy Mazowsze, to kto będzie jej właścicielem? Co z in-housem [możliwością zlecania zadań publicznych jednostkom budżetowym bez konieczności np. przeprowadzania przetargów – red.]? Co z utrzymaniem? Kto będzie spółce płacił dotację? Powstaje mnóstwo problemów organizacyjnych, których brak był do tej pory ogromnym atutem Kolei Mazowieckich. Jesteśmy przecież jedynym województwem, któremu udało się wyodrębnić własną spółkę z majątku PKP. Tylko tutaj inwestowano nie w jeden czy dwa wagony, ale były to potężne zakupy, które dziś służą Warszawie i okolicom. Stąd się wzięły double–decki na trasie do Radomia, stadlery jeżdżące do Siedlec, czy elfy, które kursują w ruchu aglomeracyjnym. Kto będzie właścicielem całego tego majątku?

Powstaje pytanie, co z lotniskiem w Modlinie. Leży zdecydowanie poza miastem, ale komu służy? Oczywiście, że bardziej Warszawie niż Mazowszu. Dlaczego więc miałoby się dostać pod zarząd i być utrzymywane przez województwo poza stolicą? Powstaje mnóstwo dylematów, których dziś nie rozważamy, bo po prostu ich nie ma.

Częstym argumentem zwolenników podziału jest przykład Berlina. Stolica Niemiec i Brandenburgia to dwa oddzielne landy. Podobnie jest w Wiedniu. Mieszkańcy rejonów podmiejskich wcale z tego powodu nie są zachwyceni. Pytaliśmy oba te miasta jak sobie radzą z organizacją transportu. Berlin umowę dotyczącą komunikacji w ramach aglomeracji negocjował osiem lat! Przy tym nasze negocjacje z podwarszawskimi gminami dotyczące wprowadzenia wspólnego biletu, które trwały kilkanaście miesięcy, to drobiazg.

Co ze wspólnym biletem?

Kłopot. Wszystko zależy od tego, jakie byłyby granice województwa warszawskiego. My zawsze wskazywaliśmy, również przy okazji rozmów o podziale statystycznym, że wydzielona Warszawa nie może się zamykać w granicach miasta. Tego typu struktura musi być funkcjonalna.

Jeśli chodzi o podział funduszy unijnych czy podział administracyjny nie byłby tym samym co podział statystyczny?

Podział statystyczny, czyli rozdział unijnych funduszy dla Mazowsza w dwóch obszarach tzw. NUTS II ma sens i go do tej pory popieraliśmy. Mam nadzieję, że do końca lutego stosowny wniosek trafi do Komisji Europejskiej.

Gdyby np. od stycznia przyszłego roku naprawdę zaczęły funkcjonować dwa województwa, to przy podziale funduszy unijnych zapanowałby chaos. Czy pieniędzmi unijnymi miałyby zarządzać władze jednego, czy drugiego województwa, czy może program trzeba podzielić? A jeśli podzielić, to w jaki sposób? Negocjacje z Komisją Europejską są czasochłonne. Wiemy, bo negocjowaliśmy zmianę projektu rozbudowy oczyszczalni „Czajka”, pozostałego po prezydenturze Lecha Kaczyńskiego.

No i powstaje kłopot, jak podzielić te fundusze. Pieniądze przeznaczone na rozwój dzieli się proporcjonalnie do ilości mieszkańców. To tzw. „algorytm berliński”, który obowiązuje od 1994 r. Na Mazowsze „pozawarszawskie” przypadłoby więc mniej więcej 40 proc. A dziś, licząc na głowę mieszkańca, dostaje więcej pieniędzy niż Warszawa. Nam to pasuje, uważamy to za prorozwojowe.

Zresztą Warszawa czerpie środki z zupełnie innej puli, głównie z Funduszu Spójności, który jest dla całego kraju, więc nie „zabieramy” pieniędzy żadnemu miastu na Mazowszu. Z tych środków finansujemy metro, tramwaje, drogi, gospodarkę odpadami, itp. Po podziale część programów trzeba by było wstrzymać. Na Mazowsze trafiłoby w sumie mniej pieniędzy niż trafia teraz. Efekt byłby więc dokładnie przeciwny od zapowiadanego.

W Radomiu i Płocku na te propozycje zareagowali z nadzieją, czy widzą te same niebezpieczeństwa, które pan widzi?

Prezydenci Radomia i Płocka… nabierają wody w usta. Pamiętajmy, że mówimy o czymś, co dla obu tych miast ma wymiar emocjonalny. Oba straciły kilkanaście lat temu swoją wojewódzką stołeczność. Na tęsknocie za tym, by ją przywrócić można bardzo łatwo zagrać. Ale czy to powód do podziału?

Ostatecznie liczy się to czy mieszkańcy będą mieli pracę i czy będą mieli zapewnione dobre usługi publiczne. To czy Radom, albo Płock będą stolicą województwa w niczym tu nie pomoże.

Sądzi pan, że sprawa jest zamknięta, czy za miesiąc lub dwa znów się pojawi? W końcu temat poruszyło kilku dość ważnych polityków partii rządzącej. I mówili o nim z dużym przekonaniem.

Skwituję jednym zdaniem. Kontrola najwyższą formą zaufania…

Jaka jest tendencja w Europie – wydzielać miasta centralne, czy jednak nie?

Bardzo często wydzielenie administracyjne miasta ma zupełnie inne przyczyny niż w Polsce. Niektóre państwa mają „wodogłowie”. W Wiedniu mieszka jedna czwarta mieszkańców całego kraju, w Budapeszcie ten procent jest jeszcze wyższy. Polska mimo wszystko jest dużo bardziej policentryczna. W innych przypadkach takie wydzielenie jest uwarunkowane historycznie. Gdy spotykamy się z innymi stolicami, np. w ramach EuroCities, nie mam wrażenia, że mamy usługi aglomeracyjne zorganizowane gorzej. Wręcz przeciwnie. Oni natrafiają na bariery, z którymi my się nie spotykamy. Dziś podobnych kłopotów nie mamy, bo dla nas Warszawa nie kończy się na granicy miasta. Współpracujemy z gminami i to nie z pozycji siły, tylko po prostu jako dostarczyciel usług.

Załóżmy, że Mazowsze zostanie podzielone, będą nowe wybory, w których pani prezydent Gronkiewicz–Waltz wystartuje, jak – na wszelki wypadek – zapowiedziała. Jak przekonacie warszawiaków, że warto zagłosować na was, wbrew proponowanym przez rząd zmianom?

Wystarczy zobaczyć jaki progres zrobiła Warszawa i Mazowsze przez ostatnie lata. Lepsze jest wrogiem dobrego, a „dobra zmiana” jest dobra, jak jest dobra. A ta jest niedobra.
Tagi geolokalizacji:

Podziel się z innymi:

Zobacz również:

Ponad połowa pasażerów WKD w Warszawie korzysta ze wspólnego biletu

Komunikacja

Podział Mazowsza: Władze województwa chcą dyskutować

Prawo & Finanse

Rząd poparł podział statystyczny Mazowsza?

Prawo & Finanse

Rząd poparł podział statystyczny Mazowsza?

Łukasz Pastor 16 lutego 2016

Warszawa. List otwarty radnych PO w sprawie podziału Mazowsza

Komunikacja

Zobacz również:

Ponad połowa pasażerów WKD w Warszawie korzysta ze wspólnego biletu

Komunikacja

Podział Mazowsza: Władze województwa chcą dyskutować

Prawo & Finanse

Rząd poparł podział statystyczny Mazowsza?

Prawo & Finanse

Rząd poparł podział statystyczny Mazowsza?

Łukasz Pastor 16 lutego 2016

Warszawa. List otwarty radnych PO w sprawie podziału Mazowsza

Komunikacja

Kongresy
Konferencje
SZKOLENIE ON-LINE
Śledź nasze wiadomości:
Zapisz się do newslettera:
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na:
  • przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
  • przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.
Współpraca:
Rynek Kolejowy
Rynek Lotniczy
Rynek Infrastruktury
TOR Konferencje
ZDG TOR
ZDG TOR
© ZDG TOR Sp. z o.o. | Powered by BM5