Pasażerowie warszawskiego metra w dalszym ciągu będą musieli uważać na śliskie listwy prowadzące, które miały ułatwić poruszanie się osobom z dysfunkcjami wzroku. Trwające od ponad roku testy nowych rodzajów listew na razie nie przybliżają nas do wdrożenia w pełni bezpiecznych rozwiązań na stacjach I linii. – Nie mamy w tej chwili środków. Chcemy ten czas wykorzystać na przetestowanie jeszcze jednego rozwiązania – informuje Tomasz Kunert, rzecznik prasowy ZTM.
Od dłuższego czasu pasażerowie zgłaszają liczne zastrzeżenia wobec linii prowadzących, które mają ułatwiać poruszanie się osobom z dysfunkcjami wzroku na stacjach metra. Zastosowane rozwiązania w postaci metalowych listew
okazały się niebezpieczne, zwłaszcza w porze opadów deszczu bądź śniegu. W kontakcie z mokrą nawierzchnią buta metalowe listwy stają się śliskie i grożą upadkiem, a w skrajnych przypadkach obrażeniami. Ponadto listwy są nietrwałe i często odchodzą od podłoża.
Początkowo urzędnicy problem bagatelizowali, przekonując, że przyjęte rozwiązania są „zgodne z normami”. Po licznych głosach krytyki ZTM w końcu postanowił
przetestować inne rozwiązania. Ponad rok temu na dwóch stacjach I linii na próbę wprowadzono nowe metalowe prowadnice, różniące się wzorem żłobień. Na razie jednak testy te nie przybliżają nas do wymiany śliskich listew na pozostałych stacjach. – Zebraliśmy uwagi na temat dwóch zaproponowanych listew. One też nie są doskonałe – przyznaje Tomasz Kunert, rzecznik prasowy ZTM.
Na razie nie ma co liczyć na rychłą poprawę sytuacji na stacjach I linii. – Nie ma w tej chwili środków budżetowych, by dokonać masowej wymiany listew. Chcemy wykorzystać ten czas, by przetestować jeszcze jedno rozwiązanie. Będziemy testowali naklejkę z tworzywa sztucznego – o nieco innej fakturze. Jest łatwiejsza i tańsza w montażu – mówi Kunert. – Musimy sprawdzić, jak będzie się zachowywać przy sprzątaniu mechanicznym, a także jaka jest odporność na uszkodzenia w miejscu, przez które przechodzą tysiące pasażerów – dodaje rzecznik.
ZTM nie ukrywa, że najlepiej sprawdzają się rozwiązania z nowych stacji II linii, na których zastosowano prefabrykowane elementy ze żłobieniami. – Jednak wprowadzenie takich rozwiązań na istniejących stacjach to horrendalne kwoty – zastrzega Kunert. Jednocześnie – jak cały czas podkreśla – śliskie listwy na I linii są „zgodne z przepisami”. – Takie same zostały zamontowane na dworcach. Zastosowano rozwiązania, które były dostępne – dodaje rzecznik.