Dwa lata temu Oslo zadeklarowało, że do 2019 r. z szerokiego centrum miasta całkowicie zostaną usunięte samochody. Okazuje się, że Norwegowie tę deklarację podtrzymują. Do końca tego roku w centralnej dzielnicy stolicy Norwegii nie będzie możliwe parkowanie na ulicy, właśnie zmieniono system roweru miejskiego, a zamawiane autobusy mają więcej drzwi niż do tej pory, a także zrezygnowano z biletów na kartach na rzecz smartfonowych aplikacji.
Reżyser Clarence Eckerson nakręcił krótki, ale bardzo ciekawy film dokumentalny, w którym przepytał norweskich urzędników o zmiany w Oslo, dzięki którym ma się udać pomysł na miasto bez samochodów. Okazuje się, że działania są bardzo intensywne, a założony termin może się udać.
Oslo: The Journey to Car-free from STREETFILMS on Vimeo.
– Obiecaliśmy mieszkańcom, że stworzymy miasto bardziej przyjazne pieszym i rowerzystom. A także miasto, które będzie miało dużo mniej zanieczyszczone powietrze. Dziś ludzie umierają w Oslo z powodu zanieczyszczonego powietrza, a na to nie możemy się zgodzić – mówi z wyraźnym przejęciem Marianne Borgen, burmistrz norweskiej stolicy.
Bez parkowania
– Na tej ulicy tydzień temu usunięto miejsca parkingowe przy ulicy – mówi na filmie Liv Jorun Andenes, rzecznik prasowy miejskiego wydziału odpowiedzialnego za politykę rowerową. – Tam zresztą widzicie betoniarkę, która wylewa asfalt – dodaje pokazując za plecy.
Oslo sukcesywnie likwiduje strefy między ulicznymi pasami ruchu a chodnikiem, do tej pory przeznaczone na parkowanie. Najczęściej w ich miejsce wytyczane są pasy rowerowe, czasem również chodniki tam, gdzie wyraźnie istniejący chodnik jest za wąski dla pieszych. Przy tym stosuje się zasadę, że jezdnia jest zawężana na ile tylko pozwalają przepisy, a pasy rowerowe maksymalnie szerokie. Eckerson w opisie filmu przyznaje, że jeździł po Oslo i choć miasto nie przypomina Kopenhagi, gdzie stawia się na odseparowanie rowerów od samochodów (w Oslo pasy ruchu biegną obok jezdni), to maksymalna przestrzeń dla rowerzystów daje poczucie bezpieczeństwa.
Andenes przyznaje, że w ciągu najbliższych kilku lat w stolicy Norwegii powstanie ok. 60 km nowych tras rowerowych, czyli wielokrotnie więcej niż powstawało w poprzednich latach. Na niektórych ulicach z jednej strony zamiast trasy rowerowej wytycza się buspasy i rowerzyści używają ich razem z autobusami. Nikomu to nie przeszkadza.
Norweskie podejście jest niezwykłe, szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę polską politykę, w ramach której przeważnie usuwanie miejsc parkingowych wiąże się z koniecznością znalezienia dla samochodów miejsca gdzie indziej. W Oslo nie zaprząta to planistom specjalnie głowy. Śródmiejskie ulice handlowe,
przebudowane w formie woonerfów, mają miejsca postojowe (np. dla dostaw), ale parkingów raczej tam nie ma. Nowe inwestycje budowlane muszą być „car–free”, czyli nie wymagać budowy dodatkowych miejsc parkingowych.
Autobusy i aplikacja
– Wyzwaniem jest takie zorganizowanie miasta, by samochód po prostu nie był potrzebny – tłumaczy burmistrz Borgen. W Oslo przyjęto założenie, że wszyscy nowi mieszkańcy miasta (a przybywa ich 11–12 tys. rocznie) wirtualnie powinni korzystać z transportu publicznego, tzn. oferta powinna być tak skonstruowana, by każdego roku wspomniane 11–12 tys. mieszkańców było gotowych zrezygnować z używania samochodu. Jednym z efektów tej polityki są linie rozwijające się systemy car–sharingowe.
Frode Hvattum, dyrektor ds. strategii w Ruter, czyli tamtejszym organizatorze transportu [
naszą rozmowę z nim przeczytacie tutaj] wyjaśnia np., że jego spółka dla linii śródmiejski zaczęła zamawiać autobusy z dodatkowymi drzwiami. – Na zatłoczonej linii wymiana pasażerów trwała dość długo, a to wystarczało by pasażer dał sobie spokój z transportem publicznym i wsiadł do samochodu – wskazuje.
Dodatkowo w stołecznym transporcie publicznym od niedawna bilety kupuje się za pośrednictwem smartfonowej aplikacji, która zastępuje karty miejskie. I trudno się dziwić bo wygląda bajecznie prosto, zarówno jeśli chodzi o sprawdzenie ile dni (albo godzin lub minut) pozostało nam na bilecie, jak i sprawdzenie czy nasz bilet jest ważny (na smartfonie miga wtedy wybrane przez nas zdjęcie, wystarczy więc rzut oka).
Nowe rowery
Rowerom służy nie tylko infrastruktura, ale też nowy system bike–sharingowy Oslo Bysykkel, wymieniony w zeszłym roku. Stare rowery, których użytkownicy narzekali na wagę i awaryjność, zostały zastąpione dużo lżejszymi. Uproszczono system wypożyczania oparty o aplikację. W Oslo pierwsze 45 minut jazdy zawiera się w abonamencie (299 koron rocznie), a za każdy kolejny kwadrans płaci się 5 koron. Stan na marzec to 140 stacji w całym mieście.
Zmiana miała niezwykły efekt. W zeszłym roku, przez pierwsze cztery miesiące działania nowego systemu zanotowano milion wypożyczeni, czyli średnio jeden rower wypożyczano prawie 10 razy dziennie. Liczba abonamentów wzrosła o 35 proc., a liczba dziennych podróży – o 115 proc.
- Najważniejsze to przekonać ludzi, że rower to normalny środek transportu. Zwróćcie uwagę na tych ludzi. Nie mają sportowego stroju, nie mają kasku na głowie. Po prostu jadą - mówi Andenes.