Ruszyły spotkania konsultacyjne, na których urzędnicy z Zarządu Dróg Miejskich rozmawiają z mieszkańcami o planach powiększenia warszawskiej strefy płatnego parkowania o Wolę i Pragę. W planach jest wyznaczanie w powiększonej strefie, na razie testowo, miejsc parkingowych tylko dla mieszkańców.
Pierwsze spotkania z zaplanowanych ok. 20, odbyły się w piątek i w sobotę. – Nie pamiętam tak konstruktywnego spotkania w tej dzielnicy jak to. Jestem wdzięczny mieszkańcom za wszystkie uwagi i to, że generalnie oczekują parkomatów na swoich ulicach. Zwłaszcza że już niedługo wydłuży się trasa metra – mówił szef ZDM Łukasz Puchalski cytowany przez „Gazetę Stołeczną”, która opisała początek konsultacji.
Ze spotkań wynika, że mieszkańcy sami chcą objęcia ich okolicy Strefą Płatnego Parkowania Niestrzeżonego (SPPN). Powód jest prosty i w Warszawie doskonale znany. Miejsca parkingowe są okupowane przez samochody, często przez wiele godzin. Mieszkańcy sami nie mają gdzie postawić auta, bo o miejsce rywalizują z pracownikami biur, czy innymi kierowcami załatwiającymi swoje sprawy. Jeśli jednak doliczyć pracowników biurowców i innych kierowców, sytuacja jest dramatyczna. – Wracam z pracy i czekam pół godziny pod oknem, żeby zaparkować blisko własnego domu. Tutaj muszą być parkomaty – mówił "Stołecznej" jeden z mieszkańców ul. Wawelberga.
Mieszkańcy skorzystają na pewno
Rozszerzenie strefy płatnego parkowania na dzielnice objęte konsultacjami miałoby częściowo rozwiązać problem. Zaledwie „częściowo”, bo już w dziś funkcjonującej strefie abonamentów dla mieszkańców (za 30 zł rocznie) jest więcej niż miejsc.
Urzędnicy ZDM-u wyjaśniają, że rozszerzenie strefy to poważna operacja, która nie polega wyłącznie na administracyjnym przesunięciu linii na mapie miasta, ale też choćby na wyznaczeniu miejsc parkingowych, bo zgodnie z prawem parking, za który pobierana jest opłata, musi być oznaczony. To oznacza likwidację szeregu miejsc „dzikich” lub po prostu nielegalnych. Stąd opinia mieszkańców przy szczegółowych rozwiązaniach jest niezbędna. W zamian jednak mieszkańcy zyskają prawo do parkowania za symboliczną opłatę roczną, podczas , gdy pozostali będą zmuszeni płacić stawki ustalone w strefie. W założeniu część z nich zrezygnuje z przyjazdu własnym autem, tym bardziej, że mowa o okolicach, w których albo otwarto nowe stacje metra, albo stanie się to niedługo.
W ZDM-ie przyjęto słuszną strategię tłumaczenia zmian korzyścią dla mieszkańców. W Warszawie generalnie jest za dużo aut (w zależności od tego co wliczamy do statystyk ten odsetek waha się mniej więcej między 700 a 900 aut na tysiąc warszawiaków). Na rozszerzeniu strefy lokalni kierowcy jednak skorzystają.
Co więcej ZDM zapowiedział, np. w okolicy ul. Żytniej parkingi wyznaczone tylko do użytku mieszkańców. Sprawdzane przez straż miejską mają też być podwórka, w praktyce będące drogami wewnętrznymi, gdzie często parkują przyjezdni.
ZDM wie, że na Woli i Pradze parkują głównie przyjezdni, bo zbadał jak długo okupowane są miejsca parkingowe. Połowa to parkowanie do trzech godzin, więc najpewniej osoby robiące zakupy, czy załatwiające inne sprawunki. Kolejne 30 proc. to parkowanie w ciągu dnia do dziesięciu godzin, czyli najpewniej ludzie przyjeżdżający do pracy.
Strefa będzie, może...
Warto jednak zaznaczyć, że przygotowywane przez Zarząd Dróg Miejskich rozszerzenie strefy nie jest jeszcze przesądzone. Wszystko zależy od decyzji Rady m.st. Warszawy, a radni kilkakrotnie w ostatnich latach dawali do zrozumienia, że nie popierają jakichkolwiek zmian uderzających w kierowców.
Ani w radzie, ani w rządzonym przez Rafała Trzaskowskiego ratuszu nie ma np. pomysłu by podnieść stawki za parkowanie w strefie. Dziś to 3 zł za pierwszą godzinę i 50 zł mandatu dla tych, którzy zostaną złapani na niepłaceniu. To sumy symboliczne, które już lata temu przestały mieć jakikolwiek wpływ na zachowania kierowców. Do niedawna nie można było ich podnieść, ale zeszłoroczna nowelizacja przepisów na to pozwoliła. Skorzystał już z tego Kraków (stawkę za godzinę podniesiono do 4–6 zł w zależności od okolicy) i Gdańsk (podniesienie stawki o kilkadziesiąt groszy). Wrocław opłaty za godzinę nie podniósł ale znacząco rozszerzył strefę i podniósł karę za brak opłaty do 200 zł.