Krajowa Izba Odwoławcza uznała dziś, że wykluczenie Europa Express City z przetargu na ośmioletnią obsługę linii autobusami z napędem alternatywnym było niewłaściwe i nakazała ponowne rozpatrzenie ofert z udziałem tego przewoźnika. To wywraca do góry nogami jeden z najbardziej burzliwych warszawskich przetargów ostatnich miesięcy.
Przed miesiącem ZTM
rozstrzygnął przetarg, wybierając ofertę Mobilisu, który zaproponował wykonywanie usługi autobusami hybrydowymi. Odwołania złożyły zarówno wspomniana Europa Express City, którą wykluczono uznając, że wbrew wymogom przetargowym nie może legitymować się należytym wykonaniem jednego z poprzednich przetargów, jak i Michalczewski, który zaproponował taką samą stawkę za wozokilometr, ale przegrał bo Mobilis zadeklarował więcej autobusów rezerwowych. Michalczewski zarzucił zwycięzcy nieprawidłowości w obliczeniu kosztów oferty. Oba odwołania rozpatrywano wspólnie. Odwołanie Michalczewskiego uznano za bezzasadne, ale zażalenie ECC uwzględniono.
– Teraz warszawski ZTM będzie musiał ponownie wybrać oferty, uwzględniając odrzuconą wcześniej ofertę Europa Express City – tłumaczy nam rzecznik KIO Magdalena Grabarczyk. To o tyle istotne, że EEC zaproponowała dużo niższą stawkę za wozokilometr niż jej rywale – 6,63 zł. Zwycięski Mobilis, a także pokonany Michalczewski, zaproponowali usługę za 8,11 zł za wozokilometr, a Arriva Bus – za 8,36 zł za wozokilometr.
To istotne, bo choć cena w tym przetargu decydowała o wyborze oferty zaledwie w 60 proc., to różnica między ofertą EEC a pozostałymi jest na tyle duża, że powinno jej to zapewnić zwycięstwo. Warto pamiętać, że przewoźnik nie został wykluczony przez ZTM z powodu "rażąco niskiej ceny", ale z powodu wątpliwego udokumentowania, że usługi, które wlicza do posiadanego doświadczenia wykonał należycie. KIO uznało, że nie zaszły przesłanki do wykluczenia.
Co ciekawe, przetarg dotyczył ośmioletniej obsługi linii autobusami z alternatywnym napędem. To pierwszy tak duży przetarg w Polsce, w którym zamawiający zupełnie wykluczył pojazdy z napędem dieselowskim. Nie wskazał konkretnego rodzaju, ale każdy napęd, w zależności od stopnia wpływu na środowisko, punktowano inaczej. Spośród czterech przewoźników, trzech zaproponowało hybrydy, ale
Europa Express City zaoferowała wożenie warszawiaków elektrobusami od Ursus Busa.
Jeśli EEC wygra, do Warszawy trafi nie tylko największa w Polsce, ale największa w całej Europie flota autobusów elektrycznych. Dziś w stolicy jeździ ich dziesięć (solarisy), MZA właśnie czekają na dostawę dziesięciu kolejnych (od Ursusa) i przygotowują się do przetargu na następne dziesięć. EEC planuje wystawić od razu 50.
KIO odrzuciła odwołanie Michalczewskiego, który z kolei podnosił wadliwe obliczenie oferty przez swojego rywala – Mobilisa. To raczej na linii tych dwóch przewoźników widziano ewentualny problem z rozstrzygnięciem, bo obaj zadeklarowali taką samą stawkę za wozokilometr. Mobilis wygrał, bo zadeklarował 11 autobusów rezerwowych, podczas gdy rywale – tylko minimalną liczbę czterech. Nawet w ZTM-ie między wierszami przyznają, że wykorzystał pewne niedopatrzenie w warunkach przetargu (decydowała bowiem łączna liczba autobusów z alternatywnym napędem, a ponieważ ZTM nie wskazał górnej granicy wozów zastępczych, Mobilis zadeklarował ich więcej), bo liczba zastępczych autobusów ma niewielkie znaczenie dla wykonywanych usług i w przetargach rzadko jest kryterium branym pod uwagę. Raczej określa się po prostu minimalną liczbę takich pojazdów.
– Pewni rozstrzygnięcia nie jesteśmy, ale mamy swoje przypuszczenia po odbytej rozprawie. Jesteśmy przekonani o swojej racji i słuszności podjętych decyzji, ale werdykt należy do trzyosobowego składu KIO –
mówiła jeszcze w czwartek, w rozmowie z Transportem-Publicznym.pl Katarzyna Strzegowska, wicedyrektor ZTM. Zaznaczała, że przetarg budzi emocje, bo jest duży i wieloletni. W zależności od oferty, która zostanie wybrana, przewoźnik może zarobić przez osiem lat ponad 250 mln zł.