Do toczącej się dyskusji odnośnie zmian w przepisach dotyczących rowerzystów włączyli się również urzędnicy. Dyrektor warszawskiego Zarządu Dróg Miejskich nie pochwala obowiązkowych kasków dla cyklistów, argumentując, iż podważa to sens istnienia systemów rowerów publicznych w polskich miastach.
Temat ruchu rowerowego od dawna budzi duże emocje. Ostatnio dużo mówi się o nim w kontekście braku znajomości przepisów wśród rowerzystów i zagrożenia, jakie powodują na drogach. Rządzący zakomunikowali chęć zaostrzenia przepisów. Wśród pomysłów znalazły się m.in. wprowadzenie karty rowerowej dla dorosłych nieposiadających prawa jazdy, likwidacja przepisu zezwalającego na wyprzedzanie z prawej strony czy przywrócenie zakazu wjeżdżania pod nadjeżdżający pojazd.
Dziennik Gazeta Prawna przeprowadził ankietę, z której wynika, że większość Polaków (53%) byłaby skłonna poprzeć obowiązkową kartę rowerową. Ankietowani podawali również własne propozycje rozwiązań, które według nich poprawiłyby bezpieczeństwo cyklistów na drogach. Wśród pomysłów – oprócz ułatwiania życia użytkownikom dwóch kółek poprzez rozbudowę tras rowerowych – wymieniano również kolejne obostrzenia, m.in. wprowadzenie obowiązkowych kasków.
Wątpliwość powyższego rozwiązania
omawiano już wielokrotnie. Okazuje się, że krytyczny stosunek wobec podobnych postulatów przejawiają nawet niektórzy urzędnicy. Wśród nich jest dyrektor Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie, Łukasz Puchalski, pełniący również funkcję Pełnomocnika Prezydenta m. st. Warszawy ds. komunikacji rowerowej. Wystosował on do Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa obszerne pismo, w którym podkreślił, że obowiązkowe kaski negatywnie wpłyną na rozwój ruchu rowerowego i przekreślą sens istnienia systemów rowerów publicznych w polskich miastach.
Nie zniechęcajmy do jazdy rowerem„Kaski rowerowe można lubić lub nie. Ale wprowadzenie obowiązku ich noszenia podczas jazdy (oprócz dyskusyjnego wpływu na bezpieczeństwo) miałoby też inny skutek - praktycznie podważałoby sens istnienia systemów roweru publicznego w miastach. Rower publiczny jest bowiem używany na krótkich odcinkach, a decyzję o wypożyczeniu podejmuje się często spontanicznie. Jeśli kaski byłyby obowiązkowe, należałoby zawsze nosić kask przy sobie, aby w razie potrzeby skorzystania z roweru publicznego nawet na krótkim dystansie nie narażać się na mandat.” – obwieścił pełnomocnik na swoim profilu na portalu Facebook.
W samym piśmie, oprócz prośby o uwzględnienie negatywnego wpływu obowiązkowych kasków na korzystanie z systemu roweru publicznego przez mieszkańców (pełnomocnik podkreśla, że aż 75 proc. wypożyczeń trwa nie dłużej niż 20 minut), zawarły się również odwołania do statystyk oraz sytuacji panującej w innych krajach. Puchalski argumentuje, że nakaz jazdy rowerem w kasku istnieje w zaledwie kilku państwach na świecie i stanowi czynnik zniechęcający do wybierania tego środka transportu. Powołał się na przykład Nowej Zelandii, gdzie wprowadzenie takiego obowiązku znacznie zmniejszyło ruch rowerowy, jednak nie ograniczyło liczby wypadków, notabene przyczyniając się do relatywnego wzrostu ryzyka wzięcia udziału w niebezpiecznym zdarzeniu przez cyklistę.
Wspomniał również o Warszawie, podnosząc, iż w latach 2013-2015 ruch rowerowy wzrósł tam aż o 20 proc., przy czym liczba wypadków i kolizji z udziałem użytkowników dwóch kółek spadła o 19 proc. Nie omieszkał również zauważyć, że – zgodnie z danymi Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego – rowerzyści narażeni są na urazy głowy w równym stopniu, co kierowcy i piesi.
Rower publiczny leży w interesie miastSytuacja, w której obawy wobec kaskowych postulatów wyrażałby odpowiedzialny za bezpieczeństwo rowerzystów urzędnik zdecydowanie nie należy w Polsce do częstych. Dyrektor warszawskiego ZDM wniósł do dyskusji do tej pory niepodnoszony, jednak bez wątpienia ważny argument. Trudno zaprzeczyć, że obligatoryjne kaski uderzyłyby w systemy rowerów publicznych, godząc tym samym w interesy miast.
„Sama nazwa wskazuje, że rower publiczny jest usługą publiczną, a nie przedsięwzięciem prywatnym. Władzom miasta zależy, aby jak najwięcej osób korzystało z tego systemu - choćby dlatego że dzięki temu są mniejsze korki”– komentuje na portalu Facebook.
Z pełną treścią trzystronicowego pisma wysłanego do Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa
można zapoznać się tutaj.