Różnice w systemie ulg w transporcie kolejowym oraz komunikacji miejskiej uniemożliwiają wprowadzenie integracji taryfowej z prawdziwego zdarzenia – stwierdził na Kongresie Transportu Publicznego i Inteligentnego Miasta przewodniczący zarządu Metropolitalnego Związku Komunikacyjnego Zatoki Gdańskiej Kamil Bujak. Jak dodał, receptą na ten problem mogłoby być powołanie metropolii trójmiejskiej na wzór GZM. Pozwoliłoby to także na powołanie jednego dla całej aglomeracji i jej okolicy organizatora komunikacji zbiorowej.
Przedstawiciel MZKZG zdał sprawę z prac nad powołaniem wspólnego organizatora transportu na całym obszarze funkcjonalnym aglomeracji trójmiejskiej. – Nie do końca jeszcze się to udało – przyznał. Powołany w 2007 r. związek – wbrew nazwie – nie jest związkiem metropolitalnym w rozumieniu ustawy metropolitalnej, ale związkiem międzygminnym. – Na razie jesteśmy integratorem taryf i emitentem biletu metropolitalnego. Mamy osobnych organizatorów w Gdańsku, Gdyni, Tczewie czy Wejherowie – przypomniał.
Przepisy utrudniają integrację. Chodzi nie tylko o ulgi
Sieć kolejowa w okolicach Trójmiasta jest bardzo dobrze rozwinięta. Pociągi SKM i PKM pełnią de facto rolę środka komunikacji miejskiej. Oprócz korzyści w polskich realiach przynosi to jednak również problemy. – Jako aglomeracja policentryczna mamy problem z integrowaniem taryf. Wynika to z oddzielnych przepisów i zasad finansowania poszczególnych systemów komunikacji: lokalny transport zbiorowy jest zadaniem własnym gmin, kolej – już nie. Różnice dotyczą, między innymi, uprawnień do przejazdów ulgowych i bezpłatnych – wyjaśnił Bujak.
Jeszcze gorsza jest, w jego ocenie, sytuacja w autobusowym transporcie regionalnym. – W 1992 r. uchwalono ustawę o przejazdach ulgowych środkami publicznego transportu zbiorowego z jednym wymiarem ulgi – 50%. Kilka lat później ustawę znowelizowano, tworząc już 6 rodzajów ulg. Stało się tak, ponieważ przewoźnicy autobusowi oszukiwali, wyłudzając dotacje: np. zamiast 1 biletu normalnego wydawali 2 ulgowe. Stąd pomysł, by ulgi nie sumowały się do 100 – przypominał szef MZKZG. Co gorsza, w regionalnej komunikacji autobusowej bilety okresowe mogą być wydawane tylko na miesiąc kalendarzowy. – W efekcie – gdybyśmy chcieli wprowadzić jeden, wspólny bilet – gminy musiałyby, według naszych analiz, dopłacać do tego rocznie ok. 65 mln zł. Przewoźnicy kolejowi stracą wtedy możliwość uzyskiwania refundacji ulg z budżetu państwa, trzeba byłoby więc w jakiś sposób im to zrekompensować – tłumaczył. Warto jednak przypomnieć, że to samo otoczenie prawne nie przeszkodziło we wprowadzeniu w 2017 r.
pełnej integracji taryfowej na terenie Łodzi.
Ratunek – powołanie metropolii?
Problem ten mogłaby rozwiązać pomorska ustawa metropolitalna. MZKZG od lat zabiega o jej uchwalenie. – W ubiegłym roku taki projekt został przyjęty przez Senat[https://www.transport-publiczny.pl/wiadomosci/trojmiasto-zlozylo-projekt-ustawy-metropolitalnej-gdansksopotgdynia-63839.html], jednak potem utknął w sejmowej „zamrażarce”. Przyjęcie takiej ustawy dałoby nam ok. 200 mln zł rocznie, z czego lwią część moglibyśmy przeznaczyć właśnie na integrację transportu – przekonywał Bujak. Jego zdaniem potwierdzają to doświadczenia Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii – jedynego związku metropolitalnego, który dotychczas powstał. – Wkrótce po tym akcie udało się powołać wspólny zarząd transportu i zlikwidować dotychczasowe osobne zarządy w Katowicach, Tychach i Tarnowskich Górach. Znacznie uprościło to system. Czekamy na podobne możliwości – zadeklarował.
Do tego czasu samorządy Trójmiasta i okolic starają się korzystać z dostępnych narzędzi. Jednym z nich są związki powiatowo-gminne. – Jak połączyć komunikację miejską, organizowaną przez miasta, i tę z gmin podmiejskich? Emitujemy bilety łączone, „tandemowe”. Składają się one z dwóch części: kolejowej i miejskiej. Dzięki temu przewoźnicy kolejowi zachowują możliwość uzyskiwania z budżetu państwa rekompensat za honorowanie ulg ustawowych. Pracujemy nad podobnym rozwiązaniem na styku z autobusową komunikacją regionalną. Niestety, to cały czas dwa bilety – ale mamy dziś rozwiązania technologiczne pozwalające rozliczyć sprzedaż w taki sposób, że pasażer czasem nie orientuje się nawet, że kupuje dwa osobne bilety – stwierdził Bujak.
Związek wiąże ponadto duże nadzieje z realizowaną w województwie Platformą Zintegrowanych Usług Mobilności. – Będzie ona podobna do karty Oyster: wprowadzimy integrację na poziomie nośnika. W pojazdach i na przystankach kolejowych będą zainstalowane czytniki specjalnych kart. Na koniec dnia zostanie przeprowadzona optymalizacja, tak by pobrać opłatę według taryfy najbardziej korzystnej dla pasażera. Na razie jednak da się to zrobić tylko w komunikacji miejskiej, a nie w transporcie kolejowym – ubolewał mówca.
Zapisz się do newslettera:
