W testowanym w Bonn Solarisie Urbino 12 Electric można się poczuć jak w szpitalu i to raczej tym z górnej półki. Autobus jest surowy, ale bardzo wygodny i dobrze oznaczony. Szkoda tylko samego tyłu pojazdu, który wydaje się niewykorzystany.
Autobus jest doskonale oświetlony. To pierwsze wrażenie po wejściu i ci, którzy codziennie korzystają z tego środka transportu np. zimą, doskonale wiedzą jak miłe wrażenie robi jasny, czysty pojazd podjeżdżającymi późnym wieczorem na przystanek. Stąd chyba duże zainteresowanie tym autobusem na północy Europy. Egzemplarz sprawdzany w Bonn jest co prawda wersja demonstracyjna, która długo jeździła po Paryżu, ale po trzy takie same jeżdżą w Hanowerze i Hamburgu, a cztery kolejne niedługo trafią do fińskiego Tampere.
Na pasażerów czeka 30 foteli z czego ponad połowa (16) jest dostępna z niskiej podłogi. Tym, choć nie tylko, Solaris się wyróżnia. W dodatku nie ma tu foteli dla 1,5 pasażera, ani rozkładanych. Miejsce to miejsce. Choć na pierwszy rzut oka tego nie widać, w elektrycznym Urbino jest dość przestronnie przy drzwiach, trochę gorzej pod tym względem jest w przejściu między drugimi i trzecimi drzwiami.
Dla osoby na wózku przeznaczono miejsce po prawej stronie, obok drzwi. Nie przeszkadzają jej żadne rozkładane siedzenia, jednak żeby się tam dostać wózek musi wykręcić, przejechać przez miejsce, w którym będą się gromadzić pasażerowie i zamieszanie gotowe. Inna sprawa, że wózkowicz ma dużo przestrzeni wokół siebie, na dobra sprawę coś obok niego jeszcze by się zmieściło.
Urbino jest bardzo efektowne jeśli chodzi o szczegóły. Przyjemne jest ledowe oświetlenie przy drzwiach, czerwone, gdy te są zamykane. Antybakteryjne miedziane poręcze i obicie foteli o takich samych właściwościach to, w zimowych warunkach miejskich (gdy pół autobusu choruje, a drugie pół chorowało, albo zaraz będzie chorować) rewelacyjna sprawa. Trochę szkoda, ze nie przewidziano żadnego gniazdka USB. To tanie i łatwe do zastosowania rozwiązanie, a sprawia mnóstwo radości pasażerom, a jeszcze więcej urzędnikom, chwalących się nowymi zakupami.
Autobus nie tylko dobrze wygląda, ale robi też wrażenie bardzo solidnego (cichy) i przemyślanego. Dopiero gdy dojdziemy do samego końca pojazdu trafiamy na ścianę. Niewielkie okno poprzedzone jest pudłem kryjącym mechanizm napędowy. Co prawda przestrzeń na pudle zaplanowano jako miejsce na bagaże (bo trochę co innego tam wymyślić?), ale całość pasuje do reszty jak pieść do nosa. Sprawia wrażenie jakby cześć autobusu po porostu nie była przeznaczona dla pasażerów.
W elektrycznym solarisie można się poczuć jak w miejscu zadbanym, podróżować bez specjalnych, przeszkadzających utrudnień i podziwiać świat z trzech stron. Z czwartej, w ograniczonym zakresie.
Plusy: ergonomicznie zaprojektowany, jasny, antybakteryjne poręcze.
Minusy: przytłaczający tył pojazdu, brak USB.
O testach w Bonn przeczytacie tutaj, a co Solaris sądzi o swoim autobusie elektrycznym - tutaj.