Jednym z ciekawszych pojazdów dedykowanych miastom, gdzie redukuje się emisję spalin, był na targach IAA w Hanowerze elektryczny, przegubowy, 18-metrowy Crealis In-Motion-Charging.
Idea pojazdu jest dość prosta. Autobus, zamiast na przystankach czy w zajezdni, ma być doładowywany z sieci trakcyjnej w trakcie ruchu. Przy tym sieć jest taka sama jak w przypadku trolejbusów, a pantografy w pojeździe także są trolejbusowe. Przez kilka minut obecności „pod prądem”, e-bus będzie w stanie na tyle doładować akumulatory, by możliwe było jego pełne wykorzystanie, bez ograniczeń ruchowych, czyli w taki sam sposób jak autobusów z silnikiem diesla.
Taki system jest na tyle wydajny, że elektryczne zasilanie ma również ogrzewanie i klimatyzacja, co wcale nie jest powszechne, pomimo deklaracji producentów o zeroemisyjności wielu e-busów. W pojeździe zastosowano silnik asynchroniczny o mocy 250 kW. Nie znamy pojemności baterii w autobusie, jednak w możliwości ładowania „na biegu” nie muszą być one liczne i mocne, co pozytywnie wpływa na wagę pojazdu. W autobusie zainstalowano tylną oś ZF połączoną z silnikami elektrycznymi. To z kolei wpłynęło na możliwość bardzo dowolnej aranżacji wnętrza, bez konieczności zastawiania go szafą z silnikiem centralnym. Za te rozwiązania w Hanowerze uhonorowano Crealisa nagrodą „"Sustainable Bus Award 2019”.
Futurystycznie wyglądający autobus (a może „półtrolejbus”?) pokazano w Hanowerze obok innego e-busa firmy Heuliez – będącego częścią Grupy Iveco. Oba samochody mają nieprzeciętny wygląd nie tylko w środku, ale i na zewnątrz. Wygląd to oczywiście rzecz gustu, dlatego nie podejmujemy się jego oceny.
Warto przypomnieć, że system zaprezentowany przez Iveco
działa już z powodzeniem w czeskiej Pradze, a podobne zastosowanie zamierza implementować także Gdynia. Będzie jej łatwiej, bo sieć trakcyjną
dla trolejbusów już posiada.