Życie w czasach koronawirusa pokazuje, że podejście do planowania miast musi się zmienić. Powinny one sprzyjać zdrowiu mieszkańców, a to oznacza, że większy nacisk musi zostać położony na rozwiązania sprzyjające pieszym i rowerzystom.
O tym, że życie w miastach po pandemii nie będzie już takie samo przekonuje się coraz więcej osób. Na pierwszy plan wysuwa się bowiem, szkoda jednak, że dopiero teraz, dbałość o życie i zdrowie mieszkańców. W najbardziej interesujących nas aspektach transportowych oznacza to nowe podejście
do przestrzeni wspólnych.
W wielu miastach na całym świecie zareagowano dość szybko. Wśród najczęściej wdrażanych było uruchamianie tymczasowych dróg rowerowych, np. na wydzielonych pasach samochodowych, zamykanie ulic i udostępnienie ich okolicznym mieszkańcom, ograniczanie ruchu kołowego. Zmian takich dokonywały Berlin,
Wiedeń, Paryż, Budapeszt, Nowy Jork, Bogota.
Po zdrowie tylko rowerem– Ruch rowerowy jest natomiast głównym wygranym pandemii na całym świecie – przyznaje dr Michał Beim z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. – Nie tylko pozwala zachowywać dystans fizyczny, ale korzystanie z niego zapewnia lepszą kondycję, a w konsekwencji i odporność organizmu. Obecnie nawet nie chodzi o to, aby promować ruch rowerowy, dzieje się to samo, ale tworzyć warunki rozwoju dla rosnącego popytu! – dodaje.
W Polsce zakrojone na szerszą skalę działania w okresie pandemii podjął niestety tylko Kraków. Dodatkowo z nie do końca jasnych powodów zabronione przez wiele tygodni było korzystanie z systemów rowerów miejskich. Gdy cały świat zachęcał do przesiadki na rower i obniżał ceny lub udostępniał miejskie systemy za darmo, nad Wisłą można było swobodnie jeździć na hulajnogach…
– Choć pierwsze „covidowe” drogi rowerowe powstające na całym świecie miały dać alternatywę osobom czasowo rezygnującym z transportu publicznego, to ukazały ogromny potencjał tej formy przemieszczania się. Tymczasowe drogi rowerowe są traktowane jak pewien eksperyment urbanistyczny, którego efektem może być wdrożenie stałych rozwiązań – mówi Beim.
Zwraca przy tym uwagę na to, że skutkiem pandemii jest to, że ludzie zaczęli zwracać większą uwagę na stan zdrowia ogólnie. Ruch rowerowy wychodzi naprzeciw tym potrzebom. – Równocześnie wzrost znaczenia ruchu rowerowego to mniejsze zanieczyszczenia w miastach. Weryfikowane są obecnie hipotezy naukowe, iż rozwojowi COVID-19 i ciężkości przebiegu znacząco sprzyja smog. Jeśli by się to potwierdziło, będą dalsze naukowe przesłanki dla działań na rzecz poprawy warunków ruchu rowerowego i pieszego – wyjaśnia naukowiec.
Nowa myślenie o przestrzeni – Należy pamiętać jednak, że planowanie przestrzenne uwzględniające zdrowie mieszkańców to nie tylko ograniczanie ruchu samochodowego. To również kwestie zacienienia w czasie największych upałów, a wiele ulic polskich miast kompletnie jest pozbawione drzew. Cienia nie ma na wielu ważnych węzłach przesiadkowych, np. na Rondzie Mogilskim w Krakowie czy na Kaponierze w Poznaniu. Mam nadzieję, że pandemia przyczyni się do zmiany myślenia wśród włodarzy polskich miast – przyznaje Beim.
Wzrost zainteresowania rowerem w czasie pandemii w wielu światowych metropoliach idzie w parze z trwającymi od lat działaniami na rzecz ograniczenia roli samochodu czy poprawy jakości powietrza. Kilka dni temu na kolejną kadencję mera Paryża
wybrana został Anne Hidalgo. Jednym z jej wyborczych haseł było uczynienie stolicy Francji „
piętnastominutowym”, w którym dostęp do podstawowych usług będzie zawsze w zasięgu krótkiego spaceru.
Na zmiany zareagował także rynek. Pojawiły się firmy oferujące najem długoterminowy, takie jak holenderski Swapfiets działający także na rynku belgijskim, niemieckim i duńskim, czy nasz krajowy Kross Rental. – Biznes zmianę dostrzegł. Warto, aby to zrobiły też samorządy – dorzuca Beim.
Niestety są też i negatywne efekty pandemii. W części państw, tym w Polsce, wprowadzono daleko idące i wydaje się, że niepotrzebne obostrzenia w zakresie liczby osób mogących korzystać z transportu publicznego. To spowodowało negatywne nastawienie części społeczeństwa
i będzie oznaczało konieczność odbudowy zaufania do komunikacji miejskiej.
To jednak nie wszystko. – Polska wersja lockdownu stworzyła jeszcze jeden problem, którego skutki możemy odczuwać w przyszłości. Zamknięcie lasów i parków spowodowało wzrost zainteresowania domem z ogrodem. Może być to kolejny impuls dla suburbanizacji. A przedmieścia jako obszary podmiejskie są głównym źródłem problemów transportowych. Transport publiczny tam zawsze będzie nieefektywny, natomiast mieszkańcy tych domków zapewniają śródmieściom korki, hałas i spaliny – zaznacza Beim.