Ostrołęka przez trzy ostatnie lata nie kupiła żadnego nowego autobusu, choć wcześniej dość skutecznie odnowiła tabor. Ostatnie zakupy to dwa elektryczne solarisy, które trafiły tam w 2015 r.
Teraz jednak jest kłopot, bo miasto już pod koniec roku ruszyło na intensywne zakupy i do dziś nie jest w stanie kupić ani jednego autobusu. W środę unieważniono przetarg na pięć elektrycznych autobusów MIDI, choć w trakcie postępowania pojawiły się liczne pytania od zainteresowanych. Jest to o tyle zaskakujące, że termin realizacji zamówienia – do czerwca przyszłego roku – dawał ewentualnemu zwycięzcy duże pole manewru.
W pierwszym przetargu, rozpisanym jeszcze w listopadzie zeszłego roku, również żaden producent nie złożył oferty. Podobnie było w trzech kolejnych przetargach rozpisanych na pięć autobusów MIDI z napędem spalinowym, choć przystosowanych do biodiesla. Ostatni z tych przetargów unieważniono przed tygodniem.
Być może kłopoty Ostrołęki w przypadku elektrobusów biorą się z nagłego wzrostu popytu na elektrobusy i okazuje się, że po prostu nie ma ich kto dostarczyć. Solaris ma pełno zamówień na ten i przyszły rok. Autosan również wykorzystuje swoje moce przerobowe i choć jest częścią Polskiej Grupy Zbrojeniowej, odpuszcza nawet przetargi dla wojska. Ursus właśnie rozpoczął potężne, jak na swoje możliwości, dostawy 47 elektrobusów do Zielonej Góry, a realizuje jeszcze kilka innych kontraktów. Zagraniczni producenci dopiero jesienią będą prezentować swoje pierwsze seryjne modele autobusów elektrycznych. W dodatku Ostrołęka chciałaby kupić autobusy krótsze, a nie standardowe, 12-metrowe.
Polscy producenci są gotowi bić się o większe zamówienia, np. niedawny, nieudany przetarg na 20 elektrobusów do Lublina, gdzie Solaris starł się z Ursusem (obie oferty przekroczyły budżet). Zamówienie na 5 krótkich pojazdów, w warunkach dużego popytu i stosunkowo małej podaży, może być po prostu za małe.