Na terenie separatystycznego Naddniestrza funkcjonuje system trolejbusowej komunikacji podmiejskiej. W nieuznawanej republice za przejazd płaci się plastikowymi żetonami, a opłata jest uzależniona od tego, czy na przystanek podjedzie pojazd nowy, czy stary.
Nadniestrze, tzw. Naddniestrzańska Republika Mołdawska, to niewielkie quasi-państwo pozostające de iure integralną częścią Mołdawii. Nieuznawane przez społeczność międzynarodową państewko mające powierzchnię ok. 4 tys. km kwadratowych i zamieszkałe przez ok. 500 tys. ludzi zajmuje wąski pas ziemi przy granicy z Ukrainą. Fakt istnienia silnego separatyzmu w oczywisty sposób bardzo istotnie wpływa na system komunikacyjny Mołdawii – o
wynikających z tego problemach pisaliśmy już na naszych łamach.
Trolejbus łączy dwa największe miasta „kraju”Interesujący jest jednak także transport wewnątrz samego Naddniestrza. Dwa największe miasta – stołeczny Tyraspol i Bendery – mają swoje systemy komunikacji trolejbusowej. Najciekawsza wydaje się natomiast bez wątpienia linia nr 19: to trolejbus podmiejski łączący oba wspomniane ośrodki (odległość między nimi to ok. 13 km). Choć połączenie jest dublowane przez tzw. marszrutki (kursowe minibusy), stanowi najważniejszy środek transportu na tej trasie, a w ciągu dnia trolejbusy kursują z bardzo dobrą częstotliwością kształtującą się na poziomie poniżej dziesięciu minut.
Wbrew stereotypom przyjezdnego zaskoczyć może dość wysoka, jak na warunki rzeczywistości b. ZSRR, kultura organizacji przewozów. Przystanki są wyraźnie oznaczone, wisi też na nich czytelny interwałowy rozkład jazdy, co w samej Mołdawii praktycznie się nie zdarza. Same pojazdy są raczej zadbane – dotyczy to zarówno starszych maszyn rodziny ZiU-682 (duża ich część została sprowadzona z innych miast – Brześcia, Tuły, Mińska i Moskwy), jak i nowsze białoruskie BKM 321.
Czy niebawem znikną papierowe bilety? Miejscowy przewoźnik jest bodaj jedynym w skali co najmniej kontynentu europejskiego, który... rozróżnia nowe i stare pojazdy taryfowo. Przejazd pomiędzy miastami w trolejbusie ZiU kosztuje 2 ruble naddniestrzańskie i 50 kopiejek, a za podróż nowszym BKM-em trzeba zapłacić trzy ruble. Choć – podobnie jak i całej republiki – rubla naddniestrzańskiego nie uznaje żadne państwo na świecie (za wyjątkiem separatystycznych, mających podobny status Abchazji i Osetii Południowej). w trolejbusie nie zapłacimy żadną inną walutą, a zwłaszcza mołdawskim lejem. Kurs rubla jest jednak bardzo zbliżony do kursu leja i wynosi około 0,23 PLN za 1 PRB. Ciekawostką są warte mniej niż rubla monety z sierpem i młotem, a także pojawiające się obecnie w obiegu rzadko plastikowe żetony o różnych kształtach z krótkiej serii próbnej podobne do używanych niegdyś do zabawy krążków Tazo.
W każdym trolejbusie pracuje konduktor, który wydaje tradycyjne bilety papierowe. Taki stan utrzyma się już najprawdopodobniej niedługo. Władze Naddniestrza rozpoczęły bowiem prace nad wdrożeniem biletu elektronicznego, co... znacznie wyprzedza panujące w Mołdawii trendy.