Metro nieodporne na deszcz

Intensywne opady deszczu w stolicy wybiły się na czołówki gazet i mediów elektronicznych. Woda zamieniła ulice w jeziora, spore utrudnienia występowały też na obwodnicy. Problem nie ominął też warszawskiego metra. – Ulewa była w nocy. Przed otwarciem metra o godz. 5:00 podjęto decyzję o nieotwieraniu trzech stacji: Imielin, Stokłosy i Ursynów. Pociągi przejeżdżały przez nie bez zatrzymywania się – informuje Paweł Siedlecki z biura prasowego Metra Warszawskiego. Woda z antresol i szybów musiała zostać odpompowana, a posadzki osuszone. Ursynów otwarto przed szóstą, Imielin przed siódmą, a Stokłosy piętnaście minut przed ósmą.

Starsze stacje od Kabat do Wierzbna są wyposażone w metalowe grodzie. W przypadku napływu wody – tak, jak to było w tym przypadku – można zamknąć wejście na stację. Zapewniają one ochronę do pewnego stopnia – grodzie zostały pomyślane jako element ochrony cywilnej, a funkcja przeciwpowodziowa nie była ich głównym przeznaczeniem. – Podczas zamykania są one hermetyzowane. Wiadomo, że to jest pewien proces, który trwa i w czasie zamykania woda jeszcze może się przedostawać – mówi Siedlecki. Jak dodaje, dzisiaj niewielkie ilości wody spłynęły po schodach na peron, nie umożliwiając jednak prowadzenia ruchu pociągów.

Podatność stacji na zalanie wynika ze specyfiki metra. – Jest to związane z posadowieniem stacji, które znajdują się poniżej poziomu terenu. Woda szuka najniższego punktu i często znajduje ujście właśnie w przejściach podziemnych – mówi Paweł Siedlecki. Na stacjach południowego odcinka przy niektórych wejściach znajdują się rampy (pochylnie), które „ułatwiają” ten proces i woda łatwo może spływać na antresole. W dodatku okolice stacji zostały w ostatnich latach szczelnie zabudowane, więc woda ma ograniczone możliwości wsiąkania.

Aby zapobiec sytuacjom zalania wejścia na stacje generalnie lokuje się w najwyższych miejscach. Dodatkowo przy schodach umieszcza się rząpie, czyli zbiorniki na wodę, znajdujące się pod kratkami, podłączone do miejskiej kanalizacji. – Powinny w znacznej większości przypadków wystarczyć do odprowadzenia wody. Wiadomo, gdy są pełne i nie ma odpływu właściwego, to woda się przelewa – mówi Paweł Siedlecki. Czasem, jak wynika z naszych informacji, kanalizacja miejska może nie być w pełni wydajna i drożna. Ponadto problem pojawia się przy niezwykle intensywnych i punktowych opadach deszczu, kiedy kanalizacja nie wyrabia z odprowadzaniem wody. Przy nowszych stacjach podatnych na zalanie (np. Wawrzyszew) przed wejściem ustawia się metalowe bariery.

Niektórzy zdają się sugerować, że „tylko u nas takie rzeczy są możliwe”. Jednak jak pokazuje praktyka, intensywny deszcz daje się we znaki nie tylko w Polsce. Przypadki zalania stacji wystąpiły w wielu miastach – Berlinie, Pradze, Mińsku, Barcelonie, Londynie, Teheranie czy Nowym Jorku. Problem zawsze ten sam: czyli zbyt intensywne opady w krótkim czasie, z którymi nie radzi sobie kanalizacja. Skutki takich zdarzeń są jednak szybko usuwane. Do najpoważniejszego zdarzenia doszło w Pradze w 2002 r., gdy w wyniku powodzi zalanych zostało 19 stacji metra. Potrzeba było wielu miesięcy, nim metro powróciło do pełnej sprawności. 


Potop w metrze mińskim

Zalanie stacji w Waszyngtonie