W nocy z poniedziałku na wtorek doszło do pożaru w podstacji energetycznej przy stacji Racławicka. Ogień uszkodził instalacje zasilające i światłowody sterujące ruchem pociągów. Choć nie było zagrożenia dla pasażerów, skutki awarii sparaliżowały linię M1 i zakłóciły kursowanie metra także na M2.
W nocy z poniedziałku na wtorek, krótko przed godziną 1:00, doszło do pożaru w podstacji energetycznej zlokalizowanej przy stacji Racławicka na linii M1 warszawskiego metra. Zadziałał system wykrywania dymu, a służby – zarówno wewnętrzne metro, jak i straż pożarna – zareagowały błyskawicznie. Choć w momencie zdarzenia ruch pasażerski był już zakończony i nikt nie ucierpiał, awaria doprowadziła do unieruchomienia znacznej części sieci podziemnej. Szczegóły na temat utrudnień
TUTAJ.
Źródło ognia: kanał techniczny i tunel kablowyJak wyjaśniała straż pożarna, ogień pojawił się w zamkniętym kanale technicznym, w którym przebiegały kable energetyczne i światłowody – kluczowe dla zasilania i sterowania ruchem metra. W pożarze brało udział około 45 strażaków, wykorzystano 16 zastępów, a akcję koordynowano już od godziny 2:30 w ramach sztabu kierowanego przez komendanta miejskiego.
Ze względu na napięcie sięgające 15 kV oraz trudny dostęp do tuneli kablowych, działania wymagały dużej ostrożności i specjalistycznej współpracy z elektrykami. Konieczne było nie tylko odłączenie zasilania, ale też uziemienie urządzeń. Dopiero po wykonaniu tych czynności można było przystąpić do gaszenia. Prace prowadzono w całkowitych ciemnościach i gęstym dymie. Strażacy gasili przewody ręcznie, używając bosaków i sprzętu podręcznego, metr po metrze rozbierając podłogę techniczną. Akcję zakończono około godz. 9:30 rano.
Uszkodzenia i skutki – także na linii M2Pożar, choć stosunkowo niewielki, spowodował poważne uszkodzenia techniczne. Ucierpiały m.in. światłowody odpowiadające za sterowanie ruchem na obu liniach metra – M1 i M2. W wyniku tego awaria objęła także funkcjonowanie punktów obsługi pasażerów oraz systemów informatycznych. Metro musiało natychmiast odciąć zasilanie całej linii, aby uniknąć dalszych zagrożeń i umożliwić służbom dostęp do infrastruktury.
Zgodnie z decyzją Państwowej Straży Pożarnej, miejsce zdarzenia objęto 12-godzinnym nadzorem przez służby zakładowe metra. Ma to na celu bieżące monitorowanie sytuacji i wykluczenie ponownego zapłonu lub przegrzania pozostałych instalacji. Obserwacja prowadzona jest m.in. przy użyciu kamer termowizyjnych.
Reakcja służb i miastaJeszcze nad ranem prezydent Rafał Trzaskowski zwołał pierwszy sztab kryzysowy, a kolejne spotkania zapowiedziano na późniejsze godziny dnia. Miasto zapewnia, że wszystkie służby działają w trybie awaryjnym, a priorytetem jest przywrócenie pełnej funkcjonalności sieci. Równocześnie trwa analiza skutków oraz planowanie ewentualnych działań modernizacyjnych, które miałyby zminimalizować ryzyko powtórki w przyszłości.
Policja wszczęła działania wyjaśniające, gromadząc materiał dowodowy i zabezpieczając monitoring. Jak dotąd, nie ma żadnych przesłanek sugerujących udział osób trzecich. Władze podkreślają, że dostęp do newralgicznych pomieszczeń metra jest rygorystycznie ograniczony, a wszelkie ustalenia wskazują na awarię techniczną.
Komunikacja zastępcza i informowanie pasażerówNa trasie linii M1 uruchomiono autobusową komunikację zastępczą. ZTM skierował do obsługi pasażerów około 60 autobusów, które kursowały co około 2 minuty, szczególnie w relacji Plac Wilsona – Kabaty. Dodatkowo wprowadzono dodatkową linię tramwajową w relacji Marymont – Wyścigi. Część pasażerów przekierowano na linię M2, która ruszyła o 5:55 rano z ograniczoną częstotliwością.
ZTM podkreśla, że zadziałała także akcja informacyjna – informatorzy obecni byli przy stacjach metra już od świtu, kierując pasażerów do komunikacji naziemnej jeszcze zanim zeszli do zamkniętych stacji.
Alert RCB? Tym razem nie wysłanoWśród pojawiających się pytań znalazło się również to, dlaczego nie uruchomiono systemu Alert RCB. Miasto tłumaczy, że sprawa będzie analizowana, ponieważ pojawiły się sprzeczne informacje co do zasadności użycia alertu w takiej sytuacji. Stołeczne Centrum Bezpieczeństwa miało przygotowany wniosek, ale nie jest jasne, czy został on przekazany i odrzucony, czy pozostał w fazie roboczej. To jedna z kwestii, którą – jak zapewniają władze – należy przeanalizować po zakończeniu działań kryzysowych.
Co dalej?Z uwagi na skalę zniszczeń nie ma obecnie dokładnego terminu przywrócenia pełnej funkcjonalności metra. Część linii M1 (Młociny – Dworzec Gdański) została już uruchomiona, a kolejne odcinki są przygotowywane do wznowienia ruchu. Nieoficjalnie mówi się, że na pełne odtworzenie systemu i przetestowanie wszystkich podzespołów potrzeba będzie co najmniej kilkunastu godzin.
Władze metra i służby miejskie deklarują, że informacje będą przekazywane na bieżąco.