Ostatnie półtora miesiąca obfituje w subtelne, acz zaskakujące zmiany w wystroju i oświetleniu na stacji Ratusz na I linii metra. Co gorsza, nowe rozwiązania zdają się generować nowe problemy. Ze względów bezpieczeństwa zdemontowano charakterystyczne rastry, których zadaniem jest rozpraszanie światła. W efekcie pasażerowie i maszyniści zaczęli skarżyć się na zbyt duże natężenie światła. Służby metra postanowiły więc… wyłączyć połowę opraw. Jednak w związku z trwającą i nierozwiązaną awarią części oświetlenia w części stacji nie świecą się żadne oprawy. Całość sprawia teraz dosyć przygnębiające wrażenie.
Część pasażerów korzystających ze stacji metra Ratusz Arsenał przy pl. Bankowym z pewnością dostrzegła zmianę jej oblicza. A to za sprawą oświetlenia, które – w przypadku tej stacji – odgrywało istotną rolę w wystroju stacji. – Zostały zdemontowane rastry w oprawach oświetleniowych z powodu ich uszkodzeń. Z powodu zbyt dużego natężenia światła, które mogłoby oślepiać maszynistów wjeżdżających na peron – część opraw musiała zostać zdemontowana. Obecnie analizujemy docelowe rozwiązanie oświetlenia na stacji Ratusz Arsenał – informuje Maciej Czerski z biura prasowego Metra Warszawskiego. Rzeczywistość jest jednak nieco bardziej złożona, niż mogłoby wynikać z komentarza spółki.
Pod koniec listopada 2019 r. ściany zatorowe na stacji Ratusz Arsenał zostały zasłonięte wielką reklamą serialu HBO GO. To spowodowało – przy trwającej i nierozwiązanej od dłuższego czasu awarii części oświetlenia – że na stacji zrobiło się ciemniej. Jednocześnie służby Metra uznały, że mocowania rastrów (kratek), których zadaniem jest rozpraszanie światła, są uszkodzone, więc ze względów bezpieczeństwa należy je zdemontować.
Efekt nie był trudny do przewidzenia. Po zdjęciu wszystkich rastrów, które przecież odgrywały tez konkretną rolę w kierowaniu strumieni światła, na peronach zrobiło się… zbyt jasno. Zwracali na to uwagę pasażerowie. Również maszyniści – jak się dowiedzieliśmy – zgłaszali, że zamontowany nad krawędzią peronu pas świetlówek oślepia ich przy wjeździe na stację. Przy okazji po zdjęciu rastrów okazało się, jak brudna jest listwa oświetleniowa i okolice opraw (tego do dzisiaj nie wyczyszczono).
Służby Metra odpowiedzialne za sprawy elektryczne uznały więc, że rozwiązaniem będzie wyłączenie połowy świetlówek (oprawy nie były demontowane. Problem w tym, że przy trwającej – i z nie wiadomych przyczyn wciąż nierozwiązanej awarii części obwodów oświetlenia – w niektórych obszarach stacji nie świecą się żadne oprawy. I znów – miejscami – zrobiło się bardzo ciemno.
Służby Metra nie odpowiedziały na pytanie, dlaczego od miesięcy nie jest możliwe usunięcie awarii części oświetlenia, które jest szczególnie widoczne i uciążliwe po wyłączeniu części oświetlenia – dodajmy: tej sprawnej części. Spółka nie wyjaśniła też dlaczego nie zamontowano nowych rastrów z nowymi mocowaniami – tym bardziej, że problem z uszkodzonymi mocowaniami był również znany od wielu miesięcy.
Oświetlenie przed demontażem rastrów (i wyłączeniem połowy opraw), fot. WU
Oświetlenie przed demontażem rastrów i z reklamą na ścianach, fot. WU