Podmiejskie linie tramwajowe są warunkiem i szansą rozwoju aglomeracji łódzkiej – twierdzi grupa przedstawicieli łódzkich organizacji pozarządowych i opozycyjnych sił politycznych. Protest przeciwko propozycji zastąpienia tramwajów do Zgierza, Ozorkowa, Pabianic, Konstantynowa i Lutomierska autobusami elektrycznymi zjednoczył partie tak odmienne, jak Nowoczesna i Razem. – Utrzymanie tramwajów podmiejskich powinno być takim samym ponadpartyjnym priorytetem, jak budowa drogi szybkiego ruchu S14 – twierdzi jeden z działaczy.
Łódź jest według rankingu firmy TomTom najbardziej zakorkowanym miastem wśród europejskich miejscowości o podobnej liczbie mieszkańców. – Widać więc, że obecna polityka transportowa się nie sprawdza – zauważa prezes Instytutu Spraw Obywatelskich INSPRO Rafał Górski. Choć wszystkie istniejące linie tramwajowe obsługują poważną część potoków z miejscowości na swojej trasie, ruch samochodów na wlotach do Łodzi z gmin ościennych już dziś jest bardzo duży, a po ewentualnej likwidacji tramwajów (choć łódzki Zarząd Inwestycji Miejskich na razie deklaruje, że szuka sposobów na ich uratowanie) jeszcze wzrośnie.
Nie ma miejsca na buspasy
Jedynym rozwiązaniem jest więc komunikacja zbiorowa. Roli tej nie wypełni w tym przypadku kolej, której stacje znajdują się w oddaleniu od centrów miast aglomeracji, a poza tym są rzadziej rozmieszczone. Czy zastąpienie tramwajów proponowanymi przez prezydent Łodzi autobusami elektrycznymi na wydzielonych pasach przyniosłoby dobre skutki?
– Pomysł z elektrobusami jest kuriozalny – ocenia Tomasz Jura z Inicjatywy Polskiej. Jak tłumaczy, drogi dojazdowe do Pabianic i innych podłódzkich miejscowości zupełnie nie nadają się do tego, by wydzielać na nich pasy dla autobusów. – Nie musimy uczyć się na błędach Zachodu, możemy wyciągać wnioski z własnych. Po likwidacji na początku lat 90. linii podmiejskich do Aleksandrowa Łódzkiego i Rzgowa żadnego wydzielonego pasa autobusowego nie wybudowano, bo nie było na to miejsca, tak jak nie będzie go po zniszczeniu obecnie działających linii. Miejsca, w których jest na to zbyt ciasno, to między innymi Proboszczewice, Ksawerów czy centrum Konstantynowa – uzupełnia Jarosław Ogrodowski z Ruchu Społecznego „Szacunek dla Łodzi”. Jak dodaje, pas drogowy należy do Skarbu Państwa lub do GDDKiA i każda ewentualna zmiana jego przeznaczenia zależy od zgody tych instytucji.
– Autobusy elektryczne mają wiele zastosowań, ale ze względu na ograniczony zasięg nie sprawdziłyby się na długich odcinkach podmiejskich. Nie przypadkiem to właśnie tramwaje podmiejskie, jako ekologiczne i tanie w eksploatacji, są promowanym na Zachodzie środkiem transportu – dodaje łódzka radna niezależna Urszula Niziołek-Janiak.
Marszałku, wejdź do gry
– Twierdzenia prezydent Zdanowskiej, że miasto nie może za swoje pieniądze remontować torowisk w sąsiednich gminach, traktuję jako zagrywkę PRową, mającą wytłumaczyć porażkę w negocjacjach z ościennymi gminami. Będziemy domagali się wyjaśnień, jak doszło do tak daleko idącego wyeksploatowania torowisk – zapowiedziała łódzka radna. Większość łódzkiej Rady Miejskiej (14 głosów przeciw 13) głosowała jednak przeciwko wprowadzeniu informacji prezydenta na temat linii podmiejskich do porządku dzisiejszej sesji.
Według wszystkich rozmówców do tej pory zdecydowanie brakowało zaangażowania ze strony Urzędu Marszałkowskiego. – Nie żądajmy od biednych gmin wokół Łodzi, by dorzuciły się do inwestycji, bo nie mają z czego. Prezydent Zdanowska dla dobra mieszkańców powinna porozumieć się w tej sprawie z marszałkiem województwa, w którego gestii leży transport ponadlokalny – wzywa prezes Instytutu Spraw Obywatelskich Rafał Górski.
– Marszałek jak dotąd nie chciał być podmiotem w tej sprawie. Powinien on jednak być jednym z głównych uczestników rozmów w sprawie ratowania linii podmiejskich – podkreśla Jura. – Marszałek województwa bardzo dobrze rozwija transport kolejowy (choć też nie w całym regionie), ale problemami tramwajów się nie interesuje. Zgodnie z przepisami linie podmiejskie spełniają wszystkie warunki niezbędne do tego, by zajęło się nim właśnie województwo. Przewozy na każdej z linii są prowadzone na terenie dwóch powiatów – dodaje reprezentant „Szacunku dla Łodzi”.
A może wydzielić z powrotem?
Mamy więc do czynienia z paradoksem: z jednej strony podłódzkie gminy nie mogą być obarczane kosztami utrzymania i napraw infrastruktury przewyższającymi ich możliwości, z drugiej powinny być przez metropolię traktowane po partnersku. Jaką formę organizacyjną powinna mieć łódzka sieć tramwajów podmiejskich, aby spełnić te warunki? – Wydaje mi się, że rozwiązanie obowiązujące do kwietnia 2012 r. było korzystniejsze dla mniejszych gmin aglomeracji. Byłoby lepiej, gdyby linie podmiejskie obsługiwała osobna spółka, w której udziały miałyby wszystkie zainteresowane samorządy – mówi Niziołek-Janiak.
Bardziej sceptyczny jest Tomasz Jura. – Forma organizacyjna jest drugorzędna. Także w dawnej Międzygminnej Komunikacji Tramwajowej i Tramwajach Podmiejskich to Łódź dyktowała warunki, miała ponad połowę udziałów – przypomina. – Gdyby istniała sprawnie działająca ustawa metropolitalna, tak jak jest to w państwach zachodniej Europy, funkcjonowanie komunikacji zapewniałaby jedna spółka ponadgminna. Byłoby to uwarunkowane przez regulacje ustawowe. Nie byłoby więc obecnych problemów z remontami torowisk – uważa z kolei przedstawiciel Nowoczesnej.
Czy będzie happy end?
Marcin Gołaszewski z Nowoczesnej przestrzega, że decyzja o rezygnacji z transportu szynowego może okazać się nieodwracalna. – Jeśli zlikwidujemy tramwaje, przywrócenie ich w przyszłości będzie już praktycznie niemożliwe. W latach 70. i 80. ubiegłego wieku w Europie Zachodniej likwidowano linie tramwajowe – obecnie są one dużym kosztem odbudowywane. Dlaczego mamy popełniać ten sam błąd? Apelujemy do władz Łodzi o podjęcie konstruktywnego dialogu z władzami podłódzkich gmin, a także przedstawienie mieszkańcom wszelkich szczegółowych informacji – deklaruje.
Docelowym rozwiązaniem powinien zatem być kompleksowy remont łódzkiej podmiejskiej sieci tramwajowej. Nie będzie on jednak możliwy do przeprowadzenia bez funduszy zewnętrznych. Zdaniem radnej Niziołek-Janiak rola lidera aglomeracji obliguje władze Łodzi do udzielenia pomocy mniejszym sąsiadom. – Łódź nie może funkcjonować jako osobna wyspa. Mam nadzieję, że rozmowy między gminami, tym razem z udziałem samorządu województwa, zostaną podjęte na nowo i doczekamy się wspólnego wniosku wszystkich gmin o środki unijne – mówi radna. – Rolą nie tylko Łodzi jest dbałość o podnoszenie jakości życia mieszkańców, a więc także o umożliwianie im sprawnego przemieszczania się w całej aglomeracji. Łódź powinna przewodzić aglomeracji, skupiając wokół siebie mniejsze gminy, a nie antagonizując społeczności lokalne – dodaje Gołaszewski.
Tymczasem jednak – zgadzają się wszyscy rozmówcy – najpilniejszą potrzebą jest niedopuszczenie do zawieszenia i likwidacji przewozów. W sobotę INSPRO zaczyna zbierać podpisy pod petycją internetową na platformie
Obywatele Decydują, pod którą mieszkańcy będą mogli wyrazić poparcie dla działania tramwajów podmiejskich.