– Walka z korkami przez poszerzanie ulic, to jak walka z otyłością przez popuszczanie pasa – powiada dr Piotr Kuropatwiński z Uniwersytetu Gdańskiego. Wypowiedź ta ciśnie się na usta także po lekturze raportu Deloitte i Targeo.pl pt. „Raport o korkach w 7 największych miastach Polski”.
Pierwszym zarzutem,
który należy postawić przedmiotowemu raportowi jest przede wszystkim jego wybiórcza (uwzględniająca jedynie kierowców) i krótkowzroczna perspektywa. Problem komunikacji w mieście jest tam postrzegany jak przeszkoda, którą należy zlikwidować środkami dorywczymi, a powodem zastosowania tych środków ma być ekonomiczny rachunek polegający na obniżeniu ilości godzin przejazdu samochodów przez centrum miasta. Takie rozumowanie nie może się ostać Jest nieracjonalne.
Po pierwsze, skuteczna polityka miejska, także dotycząca komunikacji, nie może opierać się na prowizorycznych, czysto technicznych, a nie koncepcyjnych, rozwiązaniach. Takie pomysły jak usuwanie pasów zieleni celem zwiększenia powierzchni jezdni, czy zmiany przepisów drogowych dotyczących samochodów rażą swoją krótkowzrocznością. Ospy nie uleczy nawet najlepszy makijaż. Po drugie, analiza kwestii korków z całkowitym brakiem uwzględnienia interesu innych uczestników szeroko pojętej komunikacji (pasażerów komunikacji miejskiej, pieszych, rowerzystów itd.) każe traktować raport co najmniej podejrzliwie. Nie sposób bowiem dywagować o jednej grupie uczestników ruchu, w absolutnym oderwaniu od innych.
Razi także powierzchowność raportu. Dla przykładu: znaczne polepszenie się czasu przejazdu samochodem przez Gdańsk na przestrzeni lat tłumaczone jest tam enigmatyczną „systematyczną poprawą organizacji komunikacji drogowej”. Szkoda, że autorzy raportu nie zadali sobie trudu, by zbadać, co faktycznie stoi za tą poprawą. Zdziwiliby się, że nie jest to uczynienie z miasta jednego wielkiego parkingu poprzecinanego jezdniami dla samochodów, a racjonalna polityka komunikacyjna, której fundamentami są: rozbudowa sieci ścieżek rowerowych (Gdańsk jest liderem w tej kategorii) oraz rozwój transportu miejskiego (z akcentem na potężną inwestycję, jaką jest powstanie Pomorskiej Kolei Metropolitalnej). Zrównoważony transport to nie kwestia poszerzania ulic czy parkingów, a racjonalne wdrożenie interesów wszelkich uczestników komunikacji w danym mieście. Jak widać w Gdańsku to i działa, i się opłaca.
Autor reprezentuje Instytut Metropolitalny, gdański think tank zajmujący się organizacją i funkcjonowaniem metropolii.
Tytuł pochodzi od redakcji.