W kanadyjskim Edmonton dworzec na którym zatrzymywały się międzymiastowe autokary przeniesiono z centrum na obrzeża miasta. Już to przeczy generalnej praktyce umieszczania takich obiektów w najlepiej skomunikowanych miejscach. W dodatku w pobliżu nie ma żadnego przystanku autobusowego, a pasażerom pozostają taksówki.
W centrum Edmonton, milionowej aglomeracji, piątego co do wielkości miasta Kanady, powstaje właśnie nowa hala sportowa, dla tamtejszej drużyny hokejowej Edmonton Oilers. To główny element przebudowy całej dzielnicy prowadzonej pod nazwą „Ice District” wycenianej na miliard dolarów, w ramach której powstanie też m.in. 66–piętrowy wieżowiec, najwyższy w Kanadzie na zachód od Toronto.
Żeby na to wszystko było miejsce, konieczne było zburzenie dawnego dworca autobusowego na którym zatrzymują się autokary Greyhound i przeniesienie go na dalekie przedmieścia, w pobliże rzadko używanej stacji kolejowej. Greyhound to charakterystyczne linie autokarowe, które obsługują 2,7 tys. tras głównie w USA i Kanadzie. Taki amerykański PKS.
Na piechotę z walizką przez zaspySerwis CityLab
opisał historię pasażera, który będzie źle wspominał podróż do Edmonton. Ed Brown, mieszkaniec miasta, wysiadł na nowym dworcu o północy, po dziewięciogodzinnej podróży autokarem i zaczął szukać przystanku autobusowego. Nie znalazł, bo go nie ma. Najbliższy przystanek, do którego dojeżdża autobus znajduje się ok. 2 km dalej. Można do niego dojść autostradą, na której długimi fragmentami nie ma chodnika, co latem jeszcze jest wykonalne, ale zimą – problematyczne. Albo zapłacić 30–40 dol. za taksówkę. Brown ostatecznie wybrał to drugie, dojechał tam, gdzie starczyło mu pieniędzy i resztę drogi przeszedł piechotą.
W mediach społecznościowych można znaleźć relacje tych, którzy tam mieszkają, albo jeżdżą tam samochodem, którzy opisują podróżnych, ciągnących za sobą walizki na kółkach wzdłuż autostrady, albo przez trawnik. Ponieważ dworzec przeniesiono w czerwcu, nie wiadomo jak podróżni poradzą sobie gdy spadnie pierwszy śnieg, a zimy w kanadyjskiej prowincji Alberta nie należą do łagodnych. Mieszkańcy Edmonton, w tym sam Brown twierdzą, że idąc na rękę deweloperom, miasto zapomniało o korzystających z transportu publicznego. Liczne protesty przeciwko przeniesieniu dworca urzędnicy zignorowali.
Linia niedochodowa?Firma przewozowa próbuje ratować sytuację, choć wydaje się, że zawiniło przede wszystkim miasto. Greyhound uruchomił kursujący trzy razy dziennie między centrum miasta a dworcem autobus, ale jeśli ktoś przyjedzie do Edmonton wieczorem, to już się na niego nie załapie. W dodatku ratusz nie zamierza na razie nic z tym zrobić. – Nie ma planów by poprowadzić osobną linie autobusową do dworca Greyhound. Wydaje się, że takie połączenie nie zainteresowałoby minimum 30 pasażerów na godzinę – tłumaczy Jennifer Laraway, rzeczniczka miejskiego organizatora transportu, choć jednocześnie przyznaje, że Greyhound namawia miasto by zapewniło jakąkolwiek obsługę transportową dla nowego dworca.
To problemy, których szczęśliwie pasażerowie w Polsce nie mają. Międzymiastowe autokary zatrzymują się z zasady w centralnych, lub dobrze skomunikowanych punktach. Np. w Warszawie „pekaesy” korzystają głównie z Dworca Zachodniego, ale prywatni przewoźnicy, np. PolskiBus, LuxExpress czy obsługujący lotnisko w Modlinie ModlinBus kursują z miejsc położonych wzdłuż pierwszej linii metra.