– Lepiej żyć wygodniej, niż mniej wygodnie. Sam jestem przecież pasażerem komunikacji miejskiej i wiem, że wejście do tramwaju z wysoką podłogą jest utrudnione, ułatwiajmy sobie życie – mówi Krzysztof Balawejder, nowy szef wrocławskiego MPK.
Balawejder, wcześniej prezes przewoźnika autokarowego Polbus PKS, od kwietnia zarządza Miejskim Przedsiębiorstwem Komunikacyjnym we Wrocławiu. Nowy prezes, podczas niedawnego Kongresu Regionów w tym mieście nie ukrywa swojego zapału do BRT i dużych pojemnych autobusów elektrycznych, ale nie oznacza to, że w stolicy Dolnego Śląska tramwaje nagle znajdą się na cenzurowanym. Co więcej miasto zapowiada wycofanie się z praktyki, która od lat wzbudzała duże protesty.
Jakub Dybalski, "Transport Publiczny": Mam wrażenie, że woli pan elektryczne BRT od tramwajów, tymczasem we Wrocławiu niedawno duża „bitwa” o skomunikowanie Nowego Dworu z miastem skończyła się po myśli zwolenników transportu szynowego…
Krzysztof Balawejder, prezes MPK: Jeśli chodzi o Nowy Dwór to sprawa jest już przesądzona. Ale cóż… Tramwaj jest zdecydowanie droższy w eksploatacji. Każda awaria powoduje, że konieczne jest zatrzymanie całego ruchu…
Ale jest czystszy, bardziej pojemny…
Ale w jakim sensie czystszy? Raczej niespecjalnie bardziej niż autobus elektryczny, czy nawet gazowy. Zresztą póki co, w Polsce prąd nie jest czysty, więc autobus gazowy może uchodzić za czystszy niż tramwaj.
A co do pojemności to widziałem w miastach Ameryki Południowej trójczłonowe, bardzo długie autobusy. Pojemność jest kwestią dostosowania odpowiedniego taboru. Warto pokazywać mieszkańcom wady i zalety każdego rozwiązania, co może trochę „odmitologizować” tramwaj.
Czy w mieście zmienią się proporcje? Wrocław dziś wydaje na sieć tramwajową duże pieniądze. Modernizuje kilka odcinków linii tramwajowych i buduje nowe.
I to trzeba zrobić. Przez lata miasto nie inwestowało tyle, ile powinno w sieć tramwajową. Sieć, którą mamy, musi być odnowiona. Tu nie ma dyskusji. Natomiast musimy się zastanowić co z nowymi inwestycjami. Rozmawiamy dziś o tramwaju na Jagodno, tramwaju na Maślice, czy tramwaju na Psie Pole. Ktoś wspomniał niedawno o tramwaju do Radwanic. Jeśli chodzi o Psie Pole to sprawa jest rozstrzygnięta. Ale np. pojawił się temat dojazdu na lotnisko i naprawdę uważam, że wydzielone buspasy, być może z możliwością korzystania z nich przez pojazdy elektryczne, byłyby dobrym pomysłem. Dzięki temu dodatkowo moglibyśmy promować te najczystsze sposoby poruszania się po mieście.
Czyli szeroko dyskutowany problem związany z zakupem przez miasto tramwajów w zasadzie wysokopodłogowych z komponentem niskopodłogowym można rozwiązać, przekonując wrocławian do niskopodłogowych elektrobusów, czy to w formie zwykłej, czy BRT?
Na pewno zrozumieliśmy i odrobiliśmy lekcję, jeśli chodzi o tabor tramwajowy. Te zakupy, które planujemy, zakładają, że w części pasażerskiej będzie to tabor niskopodłogowy. Co prawda, jeszcze dziesięć Moderusów Beta z jedną czwartą niskiej podłogi dojedzie do nas w tym roku, ale to realizacja wcześniejszego zamówienia.
Ale będziemy się starali rozwiązywać ten problem również przebudowując infrastrukturę tak, by poziom przystanku wyrównać z poziomem tramwaju – takim przykładem jest Rondo Reagana – po to, by zrobić cywilizacyjny krok. Bo to nie dotyczy tylko osób na wózkach, czy z wózkami. Lepiej żyć wygodniej, niż mniej wygodnie. Sam jestem przecież pasażerem komunikacji miejskiej i wiem, że wejście do takiego tramwaju jest utrudnione, ułatwiajmy sobie życie.