Od momentu gdy przez wielkie drzwi na jednym końcu hali produkcyjnej w podpoznańskich Sadach, wwieziona zostanie karoseria autobusu, do chwili gdy gotowy, wypieszczony pojazd wyjedzie drugim końcem mija 20–25 dni. Tyle czasu potrzeba na wyprodukowanie nowoczesnego pojazdu, który potem równie dobrze może jeździć po Warszawie, jak i po Dubaju.
– To naprawdę fajna praca – mówi Marcin Gil, jeden z handlowców w firmie, który oprowadza nas po hali fabrycznej. Zapytałem go jak zostać testerem autobusu. Gdy gotowy już pojazd dojedzie na sam koniec linii produkcyjnej, dwukrotnie, za każdym na mniej więcej godzinę, wpuszcza się do niego osoby, które sprawdzają czy wszystko w środku jest w porządku. To często ludzie, którzy uczestniczyli też w projektowaniu autobusu.
Zapytałem, czy mają listę rzeczy do sprawdzenia, czy raczej wchodzą i „hulaj dusza”. – Raczej to drugie – tłumaczy Gil. Rzeczywiście, fajna praca.
Rzeka w SadachPodwozia i szkielety autobusów MAN powstają w fabryce w Starachowicach. W Sadach są składane w gotowy produkt. W hali produkcyjnej tworzone są zwykłe i przegubowe autobusy miejskie, zarówno o klasycznym napędzie jak i te o napędzie hybrydowym lub gazowym. Dla pracowników nie ma znaczenia jaki typ pojazdu w danej chwili przypłynie „rzeką” (tak w fabrycznym slangu nazywa się linię produkcyjną, po której poruszają się autobusy). Silniki przyjeżdżają z fabryki pod Monachium.
– Tylko dziś, z fabryki wyjedzie osiem nowych autobusów. Pracujemy od 6 do 14. i na tę chwilę wyrabiamy się z zamówieniami – tłumaczy Gil, a w tym czasie w hali praca toczy się jak gdyby nigdy nic. Tuż po wejściu na teren fabryki, zaraz po ubraniu nas w odblaskowe kamizelki i najróżniejsze ochraniacze, poinstruowaniu, że nie wolno robić zdjęć, pokazano nam tablicę z opisem każdego autobusu, który znajduje się w hali. Kilkadziesiąt czynności, które trzeba przy nim wykonać jest oznaczonych zielonym lub czerwonym znaczkiem. Autobus jest gotowy, gdy każda pozycja jest oznaczona na zielono.
Montowanie autobusu. Źródło: MAN– Nie ma przestoju. Gdy zdarzy się taka sytuacja, że brakuje nam części, bo np. czekamy na fotele od dostawcy, albo brakuje poręczy, autobus się nie zatrzymuje, zawsze mamy możliwość uzupełnienia braku później – tłumaczy Gil. Ale dodaje, że zdarza się to rzadko.
Autobus więc płynie powoli rzeką, a z biegiem czasu, coraz mniej przypomina metalowy szkielet, a coraz bardziej to, co jeździ po ulicach polskich miast. Można próbować rozpoznawać po kolorach, do jakich miast trafią montowane pojazdy. Głównie jednak są przeznaczone dla zagranicznych miast. Mijając autobusy trzeba uważać, by nie wpaść na wiszący na łańcuchach silnik. Te przyjeżdżają do Sadów z fabryki w Niemczech.
Tablica hańbyPrzy wejściu do hali straszy wielka „tablica hańby” dostawców. Na niej wypisano tych, którzy nie wywiązują się z zadań. – Czy oni ją widzą, jeśli odwiedzą fabrykę? Jak najbardziej! O to chodzi – mówi Gil.
Trudno nie odnieść wrażenia, że firma bardzo dba o to, by fabryka była wzorowym przykładem niemieckiej precyzji. Szukałem gdzieś rozlanej przypadkiem farby, zapomnianej brudnej szmaty, czy walających się części. Nie ma. Śrubki, nakrętki, cokolwiek co potrzebne jest pracownikom, czeka na nich na stojakach mieszczących dwa pudełka, gdy jedno robi się puste, jest uzupełniane. Podłoga hali jest upstrzona informacjami. Szafka stoi w miejscu oznaczonym wymalowanymi na podłodze liniami. Nie metr w lewo, czy metr w prawo, ale właśnie tam.
– Nie tylko cała linia produkcyjna jest specjalnie zaprojektowana. Właściwie każde stanowisko pracy jest wymyślone tak, żeby każdy nie musiał wykonywać zbędnych ruchów – tłumaczy Gil. Nie znaczy to że pracownicy siedzą w jednym miejscu bez ruchu przez osiem godzin. Bardziej o to, że wszystko mają pod ręką. MAN zatrudnia w Sadach ok. 800 osób, ponoć rotacja jest niewielka.
Co dalej?Na razie nie wiadomo jaka będzie przyszłość fabryki, bo MAN planuje ograniczyć produkcję autobusów turystycznych w Starachowicach i przenieść ją do Turcji. W efekcie do Starachowic może trafić cała produkcja autobusów miejskich. W zeszłym roku w sumie obie fabryki, „łączonym” sposobem, wyprodukowały ponad 1,5 tys. autobusów, głównie na eksport.
Montowanie autobusów. Źródło: MAN