Wielka Brytania robi porządek ze znakami drogowymi

„Mnóstwo znaków drogowych, świateł, oznaczeń na jezdni jest zwyczajnie niepotrzebnych. Zdecydowanie zalecam, byście dokonali przeglądu i w razie potrzeby usunęli te, które niczemu nie służą” – pisał prawie półtora roku temu w liście otwartym do władz lokalnych minister transportu Patrick McLoughlin. Reforma planowana od 2015 r. – na ten rok opracowano nowe wytyczne ds. stawiania i organizacji znaków drogowych – jest efektem długiej dyskusji o znakach, które szpecą brytyjski krajobraz, często zupełnie niepotrzebnie. W dodatku nierzadko są wykorzystywane jako słupy ogłoszeniowe.

Póki co już wiele zrobiono. W ciągu ostatnich dwóch lat hrabstwo Somerset pozbyło się blisko tysiąca niepotrzebnych znaków. W Hampshire z 12–milowego odcinka drogi usunięto ok. 100 niepotrzebnych oznaczeń. Ale wciąż w wielu miejscach kraju sytuacja ociera się o absurd. Na jednym z przedmieść Londynu we wrześniu 2012 r. powieszono wielką żółtą tablicę informującą o tym, ze w tym miejscu przez następne dwa dni będzie się zaczynał chodnik, a wszystko z powodu robót drogowych, które tyle potrwają (oczywiście z figurką kopiącego robotnika, telefonem do władz lokalnych, itp.) Wisiał przez kolejne kilka miesięcy. Na brytyjskich drogach powszechne są znaki informujące o „możliwości powstawania kałuż”. Regularną praktyką jest wieszanie pod znakiem drogowym, na tym samym słupie, czerwonej tablicy z białym napisem „Znak nie obowiązuje”.

McLoughlin komentując swój list kilkanaście miesięcy temu podawał przykład z rodzinnego Derbyshire. Niedaleko jego domu obok średniowiecznego kościółka, przy lokalnej, nieuczęszczanej drodze stał wtedy wielki znak z napisem „brak chodnika”, co każdy widział na pierwszy rzut oka.

– To wszystko powoduje niepotrzebny zamęt. Proponowane zmiany dają dużo większe pole manewru władzom lokalnym. Powinny zdecydować, co jest potrzebne, a co nie. Dzięki temu drogi będą bezpieczniejsze – przyznaje dziś Goodwill, cytowany przez „The Telegraph”.

Dokument przedstawiony w zeszłym tygodniu do konsultacji zaznacza, że nadmiar znaków nie tylko psuje otoczenie, ale też może rozpraszać kierowców, a także powodować, że umykają im istotnie informacje. Zawarto w nim też istotne zalecenia mające ułatwić poruszanie się po drogach rowerzystom, takie jak montowanie świateł niżej niż do tej pory, oraz tworzenie większych śluz rowerowych.