Inwestycje w tymczasową i stałą infrastrukturę rowerową nabierają rozpędu dzięki pandemii COVID-19. Wiele europejskich państw i miast widzi w nich, zgodnie z opiniami ekspertów, szanse na bezpieczny i sprawny transport w niepewnych czasach. Skala planowanych wydatków już na pewno przekroczyła mld euro.
Koronawirus sprawił, że wiele lokalnych władz zdecydowało się postawić na rowery. Z zebranych dotąd przez European Cycling Federation danych wynika, że zaplanowane zostały już inwestycje warte przeszło miliard euro. Kilka dni temu BBC news przygotowało materiał pokazujący, w jakim kierunku idą zmiany wprowadzane przez kilka europejskich stolic.
Mediolan: kierowcy protestowaliWładze Mediolanu przyznają, że inwestycje w infrastrukturę kolejową były planowane już wcześniej, ale spotykały się one z licznymi protestami kierowców. Cytowany przez BBS Pierfrancesco Maran, odpowiadający w mieście m.in. za planowanie przestrzenne, podkreśla, że gdyby nie pandemia i znaczny spadek ruchu, zmiany zapewne nie byłyby możliwe. Zwraca także uwagę na to, że na rower przesiadło się wielu pasażerów transportu publicznego, a nie kierowców.
W mieście wyznaczono
ponad 35 km tymczasowych dróg rowerowych, ale część aktywistów uważa, że jest to tylko kropla w morzu potrzeb, a pandemię należy wykorzystać to zdecydowanie dalej idących działań. Władze regionu zdecydowały się za to na wsparcie ruchu rowerowego poprzez dotowania zakupu nowych jednośladów.
Paryż liderem zmian
Najwięcej zmian w ciągu ostatnich miesięcy zaszło w Paryżu.
Władze miasta z wybraną ostatnio na drugą kadencję Anne Hidalgo już od wielu lat promują zmiany zmierzające do daleko idącego ograniczenia roli samochodu, ale dopiero teraz ruszyły one pełną parą.
Jak przyznaje David Belliard, zastępca burmistrza Paryża odpowiedzialny za transformację przestrzeni publicznej, można mówić o rowerowej rewolucji. Jak dotąd wydane zostało już ponad 20 mln euro, a wyznaczane są nie tylko nowe pasy rowerowe, ale także zamykane całe fragmenty ulic. Paryż uruchomił także zakrojony na szeroką skalę program zamykania szkolnych ulic dla samochodów i
zamierza uniemożliwić odwożenie dzieci.
Obecnie ruch rowerowy w stolicy Francji jest już o 27% wyższy niż rok wcześniej. Podobnie jak we Włoszech i tutaj do wzrostu popularności dwóch kółek dorzucił się rząd, który uruchomił m.in. program subsydiujących wydatki na naprawy rowerów.
Wzrosty w Brukseli i AmsterdamieBelgia także zdecydowała się na wytycznie nowych pasów rowerowych. Powstało ich ponad 40 km i szybko przełożyły się na wzrost ich wykorzystania przez rowerzystów – ruch wzrósł o ponad 40% względem roku poprzedniego. Miasto zdecydowało się także na poszerzenie
strefy Tempo 30 i wprowadzenie ograniczeń w poruszaniu się samochodów.
W Amsterdamie, co może być zaskoczeniem, bo razem z Kopenhagą walczy on o tytuł rowerowej stolicy świata, także odnotowano wzrost zainteresowania rowerem wywołany przez pandemię. Tutaj wielkie inwestycje w infrastrukturę nie były już potrzebne, ale wydaje się, że Holendrzy idą krok dalej. Znacząco wzrosło bowiem zainteresowanie rowerami cargo oraz tymi z napędem elektrycznym.
Warszawa i Polska bez entuzjazmuNiestety ogromny wzrost zainteresowania rowerami jako środkiem transportu odpornym na pandemię nie sprawdziło się w Polsce. Najmocniejszym tego wyrazem było wprowadzenie zakazu korzystania z systemów rowerów miejskich.
Kilka miast w kraju, w tym Kraków, zdecydowało się na wytyczanie tymczasowych tras rowerowych, ale rozwiązanie to nie spotkało się z uznaniem w Warszawie. – Działamy według planu. Gdy pochyliliśmy się nad pomysłem tymczasowych pasów rowerowych – ani łatwym do realizacji ani bezkosztowym, stało się oczywiste, że lepiej poświęcić energię i pieniądze na to, co robiliśmy do tej pory, czyli projekty dotyczące i pieszych, i rowerzystów, i pasażerów transportu publicznego, niż rzucać wszystko w kąt i kubłem z farbą tworzyć coś ani funkcjonalnego, ani estetycznego, ani bezpiecznego –
w taki sposób tłumaczył działania stolicy Łukasz Puchalski, dyrektor warszawskiego Zarządu Dróg Miejskich.
Boom na roweryWe wspomnianym na początku tekstu materiale BBC powraca jeszcze jeden wątek. W wielu europejskich miastach popyt na rowery był tak duży, że na nowe pojazdy często trzeba było czekać tygodniami, a nawet miesiącami. Było to spowodowane głównie skupieniem produkcji całych rowerów, jak i ich podzespołów w dalekiej Azji.
Pandemia przerwała na wiele miesięcy łańcuchy logistyczne i ograniczyła możliwości dostawy jednośladów na stary kontynent. Problemy z tym związane dotknęły także polskiego Rometa, ale producent zapewnia, że problemy są tymczasowe i
mamy prawdziwy boom na rowery.
O tym, że nadchodzi era rowerów
mówił już kilka tygodni temu dr Michał Beim z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. – Ruch rowerowy jest natomiast głównym wygranym pandemii na całym świecie. Nie tylko pozwala zachowywać dystans fizyczny, ale korzystanie z niego zapewnia lepszą kondycję, a w konsekwencji i odporność organizmu. Obecnie nawet nie chodzi o to, aby promować ruch rowerowy, dzieje się to samo, ale tworzyć warunki rozwoju dla rosnącego popytu – podkreślał.