Otwarta kilka dni temu nowa linia metra w Rio de Janeiro, tuż przed rozpoczynającymi się właśnie igrzyskami olimpijskimi, ani nie jest nową linią, ani nie poprawi sytuacji transportowej większości mieszkańców brazylijskiej metropolii. Ponad 3 mld dolarów wydano na środek transportu, do którego zwykli Brazylijczycy w czasie Rio 2016 nie będą mieli wstępu, a potem skorzystają z niego przyszli mieszkańcy bogatej dzielnicy Barra w drodze na plaże Ipanema i Copacabana.
W ubiegły weekend linię nr 4 pokazano dziennikarzom, a następnie przejechali się nią m.in. zawieszona pani prezydent Dilma Rousseff, pełniący jej obowiązki Michel Terner, gubernator Luis Fernando Pezao. Burmistrz Eduardo Paes mówił, cytowany przez „The Rio Times”, że ma poczucie ukończonej misji. W otwarciu linii uczestniczył też szef Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Thomas Bach.
Jego obecność nie była przypadkowa, bo MKOl był jednym z głównych inspiratorów rozbudowy metra w Rio do Janeiro. Sześć kolejnych stacji, które tworzą odcinek łączący dotychczasowy koniec metra (stację General Osorio) z obecnym końcem (Jardim Botanico), prowadzi z Copacabany, wzdłuż dzielnicy i plaży Ipanema, w stronę dzielnicy Barra, w której zbudowano wioskę olimpijską i część obiektów sportowych. Jeszcze jej nie sięga (uzupełnieniem metra są autobusy BRT), ale w przyszłym roku ma być przedłużana i póki co znacznie ułatwia dojazd do Barry. Przejechanie nowego odcinka metra zajmuje 13 minut. Podróż samochodem z Barry na tej samej trasie to mniej więcej godzina, czasem więcej.
Metro dla olimpijczykówJak informuje serwis CityLab urzędnicy spodziewają się 300 tys. pasażerów dziennie na tym odcinku, co przeliczają na 2 tys. samochodów mniej na ulicach w godzinach szczytu. Na razie jednak zwykli pasażerowie do linii nr 4 nie mają dostępu. Przez ostatni tydzień mogli z niej korzystać wyłącznie akredytowani na igrzyska. W czasie trwania zawodów ta grupa zostanie rozszerzona na osoby z biletami na wydarzenia sportowe. Potem, dla wykonania kolejnych prac, linia zostanie zamknięta i otwarta znów w czasie igrzysk paraolimpijskich. Wszystkim chętnym zostanie udostępniona dopiero w połowie września.
Póki co całodobowy bilet kosztuje 25 reali, czyli nieco ponad 7,5 dolara. Bilet jednorazowy ma kosztować nieco ponad 4 reale, czyli ok. 1,25 dolara.
Nieco dłuższa linia nr 1Linia nr 4 to właściwie przedłużenie linii nr 1. Obie linie tamtejszego metra okrążają miasto od wschodu i na pewnym odcinku jadą tą samą trasą. To oznacza, że w dużej części są niedostępne dla szeregu biedniejszych mieszkańców faweli, położonych dalej od wybrzeża. To zresztą główny zarzut wobec wspomnianej linii nr 4, która powstawała prawie 20 lat i dwukrotnie przekroczyła zakładany budżet. Ipanema to raczej dzielnica klasy średniej. Barra, po igrzyskach, ma zostać przekształcona w kolejne bogate osiedle. Zarobią na tym tamtejsi deweloperzy.

– Na tym metrze nie skorzysta miasto. Powstało po to, by miasto lepiej się sprzedawało – wskazuje w rozmowie z CityLab Lucia Capanema Alvares, urbanistka, profesor Uniwersytetu Federalnego Fluminense. – W Rio de Janeiro stworzono dwa rodzaje transportu publicznego. Jeden dla bogatych a drugi dla biednych. Nazywamy to „transportowym apartheidem”. Ta linia metra jest zwyczajną inwestycją deweloperów – dodaje.
Miejscy aktywiści od wielu lat przekonują, że odpowiedzią na problemy transportu w Rio jest domknięcie ringu metra i puszczenie jednej z linii przez środek miasta („na wzór znaku zakazującego palenia”), ale póki co ich pomysły są ignorowane. Plany budowy linii nr 3, która łączyłaby istniejącą sieć z północnymi rejonami miasta położonymi nad zatoką Guanabara, na razie odłożono w czasie.
źródło mapy: wikimedia commons, Maximiliam Dorrbecker, lic. CC BY-SA 2.0