– Nasze badania wykazały, że niemal co druga winda lub podnośnik utrzymywane przez PLK w warszawskim węźle kolejowym nie działają.. Na stacji Służewiec działało 50 proc. – tłumaczy nam Maciej Sulmicki ze stowarzyszenia Zielone Mazowsze. To według niego niejedyny problem na stacji Warszawa Służewiec, na której pasażerowie wysiadający z pociągów masowo przechodzą przez tory, a planem PKP PLK na rozwiązanie tego problemu jest ogrodzenie stacji.
Po artykule o tym, że warszawiacy pracujący w biurowym zagłębiu na Służewcu,
zwanym potocznie „Mordorem”, ignorują wyznaczone dla nich wyjścia ze stacji – po schodach lub windą przez kładkę nad torami – i
zapowiedzi rzecznika PLK, że w przyszłym roku stacja zostanie ogrodzona co uniemożliwi przechodzenie „na dziko”, zapytaliśmy przedstawicieli stowarzyszenia Zielone Mazowsze, czy część winy za tę sytuację nie leży po stronie projektantów stacji i czy płot, to dobre rozwiązanie?
Płot maskuje błędy?– Nie – wyjaśnia zdecydowanie kwestię płotu Maciej Sulmicki z ZM, który jest jednocześnie koordynatorem projektu "Miasta dla ludzi: współpraca na rzecz przestrzeni przyjaznej dla mieszkańców" współfinansowanego z Funduszy Europejskiego Obszaru Gospodarczego. – Ustawianie płotów jako próba zamaskowania złego zaprojektowania infrastruktury lub przerzucenia winy na jej użytkowników jest niestety częstym zabiegiem w Warszawie, nie tylko na terenach kolejowych – wskazuje.
– Na etapie projektowania popełniono błąd, nie koordynując przebudowy linii tramwajowej z przebudową torów. Można było zapewnić przystanki nad lub pod torami, co usprawniłoby komunikację w tym miejscu. Można było też wybudować zewnętrzny peron od strony pętli tramwajowej i budynków biurowych, który umożliwiłby bezkolizyjną komunikację pieszą. Dodatkowo, można było zastosować schody ruchome, przynajmniej w górę – wylicza błędy, które według niego popełniono w tym miejscu na etapie budowy.
Przydałby się peronPo naszym pierwszym artykule dostaliśmy list od czytelnika, który zarzucił nam, że rozpętujemy nagonkę na pieszych, a ludzie nie wchodzą na tory dlatego, ze są samobójcami. Rzecznik PKP PLK odpowiadał, że trasa przez kładkę jest być może o kilka minut dłuższa, ale nie jest to czas, dla którego warto ryzykować życiem. Pytany o ewentualne prace dodatkowe, które skróciłyby czas wyjścia pasażerów ze stacji przyznał, że zarządca infrastruktury – poza postawieniem płotu – ich nie przewiduje.
– Z rozwiązań doraźnych, można naprawić błędy popełnione na etapie projektowania stacji – czyli brak drugiego peronu – jak też wybudować schody i wytyczyć przejście na krańcu peronu, wyposażone np. w automatycznie zamykane płoty. Takie jak funkcjonują na przejściu na północ od dworca w Otwocku – wskazuje Sulmicki.
Windy są. W połowieZwraca też uwagę na to, że infrastruktura która ma ułatwiać życie pasażerom, często jest wadliwa lub nie działa. PKP PLK pytane o Służewiec wskazują, że dużo wygodniejsze od skakania po torach są windy, ale według badań stowarzyszenia na Służewcu działają… połowicznie.
– Po etapie budowy błędem jest też podejście PKP PLK do utrzymywania wind i podnośników – wytyka ekspert z Zielonego Mazowsza. – Nasze niedawne badania wykazały, że niemal co druga winda lub podnośnik utrzymywane przez PLK w warszawskim węźle kolejowym nie działają. Stan części z nich wskazuje, jak też prowadzone na bieżąco od kilku lat obserwacje wskazują, że niewiele jest robione, by to zmienić. Na stacji Służewiec działało 50 proc.