Nowojorskie lotnisko LaGuardia nie ma dobrej prasy, jest uznawane za niewygodne, w dodatku dojazd do niego okazuje się fatalny. W quasi–eksperymencie okazało się, że łatwiej do niego dojechać miejskim rowerem niż polecanymi przez samo lotnisko środkami publicznego transportu.
– Gdybym zabrał znajomego o drugiej nad ranem na lotnisko w Hongkongu i zapytał „ gdzie jesteś”, odparłby „to chyba Ameryka, jakieś nowoczesne lotnisko”. Gdybym go zabrał na lotnisko LaGuardia, stwierdziłby, „to chyba jakieś lotnisko w Trzecim Świecie…” – opisywał obrazowo nowojorskie lotnisko kilka miesięcy temu wiceprezydent USA Joe Biden.
Wyścig na lotniskoStephen Sigmund, dyrektor w Global Gateway Alliance, organizacji non-profit finansowanej przez nowojorskie firmy deweloperskie, a stawiającej sobie za cel m.in. usprawnienie działalności lotniska w tym mieście, przeprowadził eksperyment, o którym poinformował serwis ekonomiczny Bloomberg. Sigmund i pracujący z nim stażyści urządzili sobie wyścig z Manhattanu do położonego w Queens portu lotniczego (odległość to kilkanaście kilometrów) używając różnych środków transportu. Sigmund jechał na wypożyczonym CityBike’u.
Okazało się, że najszybciej do LaGuardii dojechała dziewczyna, która na ulicy złapała żółtą taksówkę. Zajęło jej to 25 min, ale kosztowało 33 dol. Jej kolega, który postanowił przejść na piechotę do dworca Grand Central Terminal i tam wsiąść to specjalnego lotniskowego autobusu. Dojechał w 44 minuty, za bilet zapłacił 13 dol.
Kolejna stażystka postanowiła skorzystać
z taksówki Uber. Być może wyprzedziła by pasażera autobusu, ale pierwszy zamówiony samochód nagle „rozpłynął się” w aplikacji i musiała go zamawiać ponownie. W sumie podróż zajęła jej 48 minut i zapłaciła za nią najdrożej, bo aż 44 dol.
Minutę dłużej na LaGuardię jechał Sigmund, który przyznał, że pedałował jak szalony, a czerwone światła traktował raczej pobłażliwie, dopóki nie odniósł wrażenia, że już w Queens zainteresował kilka policyjnych radiowozów. Ostatecznie mandatu nie dostał, a koszt podróży zamknął się w sumie 2,5 dol. Tyle kosztuje w Nowym Yorku wypożyczenie miejskiego roweru na dłużej niż 45 min, ale krócej niż 75 min. Dodał, że dużym minusem było to, że w pobliżu lotniska… nie ma stacji, w której mógłby rower oddać.
W każdym razie był szybszy od trojga stażystów, którzy na lotnisko postanowili dojechać różnymi kombinacjami metra i autobusów, które poleca na swojej stronie sam port lotniczy. Z powodu różnych środków transportu w sumie na bilety musieli wydać od 2,5 do ponad 8 dol. ale w każdym przypadku podróż zajęła im ok. godzinę.
BRT rozwiązaniem?„Jeśli władze lotniska wraz z liniami lotnicznymi inwestują miliardy dolarów, by przenieść LaGuardię w XXI w., to potrzebujemy nieco lepszego publicznego transportu niż taki, który można wyprzedzić, jadąc rowerem z trzema przerzutkami” – napisał w komentarzu Joe Sitt, inwestor budowlany i jeden z fundatorów GGA. On i jemu podobni biznesmeni wzywają władze miasta do wytyczenia osobnych dróg autobusowych w kierunku lotniska, czyli de facto stworzenia tam BRT. Za absolutne minimum uznają przynajmniej zmianę charakteru jednej z linii autobusowych która prowadzi do lotniska tak, by pełniła funkcję wyłącznie dowozową, a nie była częścią systemu miejskiego.