Kolumbijska metropolia Medellin, brazylijska aglomeracja La Paz oraz niemiecka Koblencja, a także (do 2017 roku) Kolonia to przykłady miast, które w ruchu lokalnym wykorzystują z powodzeniem kolej linową. Zwłaszcza w Niemczech coraz częściej zlecane są studia wykonalności kolejnych projektów tego typu. Nic dziwnego, skoro budowa 33 km trasy kolei linowej kosztuje tutaj tyle, ile wybudowanie 1 km linii metra i odpowiada mniej więcej kosztom budowy trasy tramwajowej.
Od 1957 do 2017 – corocznie od marca do listopada – działała w Kolonii miejska kolej linowa transportująca pasażerów (po)nad Renem i łącząca dzielnice Riehl i Deutz. Zawieszenie jej działalności nastąpiło, gdy jeden z wagoników zablokował się i w powietrzu utknęło ok. 100 osób.
W odległej o niespełna 100 km od Kolonii Koblencji do dziś działa z powodzeniem uruchomiona w 2010 r. – pierwotnie na czas trwania federalnej wystawy ogrodniczej w 2011 r. – linia o długości niespełna kilometra. W każdej z 16 kabin miejsce może znaleźć do 35 osób, prędkość przejazdu wynosi 16 km/h. Oznacza to, że na trasie od stacji przy ujściu Mozeli do Renu, do twierdzy Ehrenbreitstein w każdej godzinie (w każdym z kierunków) może być przewiezionych nawet 7600 pasażerów.
Prędkości osiągane przez ten środek transportu nie oszałamiają, wynoszą z reguły 16 do 22 km/h, dodatkowo z przyczyn bezpieczeństwa prawidłowe funkcjonowanie może być ograniczone przy trudnych warunkach atmosferycznych. Rozwiązanie to wydaje się jednak atrakcyjne, nie tylko z uwagi na relatywnie niskie koszty, ale również relatywnie łatwej możliwości ingerencji w funkcjonującą infrastrukturę, bez konieczności wydzielania ogromnych obszarów np. pod torowiska. Zamknięty system komunikacyjny nie jest podatny np. na będące plagą miast korki.
Skusiło to m.in. Monachium do zlecenia studium wykonalności liczącej 4,5 km linii przebiegającej nad północną obwodnicą miasta. Miałaby ona połączyć 3 linie metra i linię tramwajowa i być w pełni taryfowo zintegrowana z systemem komunikacji miejskiej w bawarskiej stolicy. Wyniki badań mają być znane w pierwszej połowie przyszłego roku.