Wraz z wygraniem przez Mobilis dwóch dużych kontraktów na obsługę linii autobusowych w Warszawie firma zakupiła 108 nowych pojazdów. Dodatkowo zmodernizowana oraz poszerzona została zajezdnia przewoźnika na Ursusie. O specyfice przewozów pasażerskich w Warszawie i zmianach w firmie rozmawiamy z Dariuszem Załuską, prezesem zarządu Mobilis Group.
Martyn Janduła, Transport-publiczny.pl: Jak ocenia pan specyfikę warszawskiego rynku przewozów w transporcie miejskim?
Dariusz Załuska, Prezes Zarządu Mobilis Group: Na warszawskim rynku panują bardzo duże wymagania. Po pierwsze sprzętowe, czyli związane z pewnym skonfigurowaniem autobusów i wyposażeniem ich w odpowiednie systemy – zwłaszcza informacji pasażerskiej, ale też takie, które pozwolą w sposób on-line śledzić i nadzorować pracę przewoźnika. Po drugie są to wymagania dotyczące samego sposobu i jakości operowania. Porównując to do poprzednich przetargów warszawskich oraz tych rozpisywanych w innych miastach, to jest niebo a ziemia.
Mobilis ma też znaczne udziały w Krakowie. Gdyby porównać te oba duże rynki, to jakie najważniejsze różnice by pan wskazał?Kraków trochę bardziej pragmatycznie podchodzi do pewnych rozwiązań. Też wymaga pewnych udogodnień dla pasażerów, natomiast nie stawia tak wysoko poprzeczki dla operatora. Kwestia jest też w obsługiwaniu linii. W Krakowie operujemy na określonych liniach, natomiast w Warszawie możemy na wszystkich.
Niestety, początek Państwa kontraktu w Warszawie rozpoczął się dosyć pechowo – poważnym wypadkiem na rondzie Wiatraczna. Należy to uznać za chrzest bojowy?
Początek był generalnie dobry, zwłaszcza biorąc pod uwagę kwestie czasowe na przygotowanie autobusów – także po ich wyprodukowaniu. Czasu było bardzo mało, a problemów sporo. Uwzględniając to wszystko, udało się jednak ruszyć tą całą setką jednego dnia bez większych problemów. Niestety, w pierwszych dniach kwestia pewnych zdarzeń losowych, których nie można przewidzieć, doprowadziła do wypadku. Jest nam bardzo przykro, że ucierpieli w tym także ludzie. Ucierpiał też nasz autobus, ale to jednak sprawa drugorzędna. Czekamy teraz na informacje od policji odnośnie przyczyn tego zdarzenia.
Solarisy są trzeciej generacji. Dlaczego Mobilis nie zdecydował się na zakup najnowszej generacji?Solaris wprowadził nową generację już po naszym zamówieniu. W tamtym momencie nie był jeszcze dostępny. Poza tym musimy też patrzeć na wiele innych aspektów. Jednym z nich jest aspekt finansowy, ponieważ to on decyduje o tym czy dany przetarg uda nam się wygrać, czy też nie. Musimy spełnić wymagania, ale w sposób racjonalny.
Jakie najważniejsze zmiany zaszły na zajezdni i dlaczego zdecydowali się państwo zrezygnować z zajezdni Utrata?Przyczyny były bardzo proste. Operowanie z dwóch zajezdni wiąże się z pewnymi kosztami. Służby muszą być zdublowane. Jak zrobiliśmy kalkulację, to wyszło nam, że koszty bezpośrednie funkcjonowania tylko na Ursusie nie powinny być wyższe – a nawet mogą być niższe – niż przy funkcjonowaniu w dwóch miejscach. Natomiast w zdecydowanym stopniu powinno to się odbić na możliwości utrzymania taboru w odpowiednim stanie. W jednym miejscu mamy dzięki temu lepszy nadzór i większy potencjał, więc daje to możliwości do bardziej efektywnego i sprawnego działania.
A te najgłówniejsze zmiany, jakie zaszły w zajezdni, którymi chciałby się pan pochwalić?Jest ich wiele. Tego może nie widać, ale nastąpiło sporo zmian na wielu poziomach. To też pozwoliło na przeprowadzanie zmian w infrastrukturze. Wiedzieliśmy, że poprzednia infrastruktura trochę odstawała od pewnego standardu, który powinien być na dzień dzisiejszy. Dlatego też, niezależnie od przetargu, już wcześniej podjęliśmy decyzje i działania zmierzające do modernizacji zajezdni. Pierwszym etapem było rozebranie części hali. W dalszej części przygotowanie tej części, która pozostała do wypełnienia jej lepszą infrastrukturą i urządzeniami. Oczywiście, musieliśmy też odpowiednio dostosować plac, bo tutaj były dosyć ostre wymagania. Także można powiedzieć, że w każdym aspekcie nastąpiła jakaś zmiana. Myślę, że pozwoli to nam na bardziej efektywne i spokojniejsze realizowanie zadań.
O jak znaczne wielkości poszerzył się plac postojowo-manewrowy?
Pod te dwa nowe kontrakty, praktycznie rzecz biorąc, operujemy na terenie, który był już naszą własnością. Odzyskaliśmy część tego terenu poprzez demontaż hali, bo tutaj gdzie stoimy to jeszcze dwa lata temu była hala, a wiadomo, że w hali te możliwości są dużo mniejsze. Trochę terenu dodatkowo wynajmujemy w związku z operacją na pozostałych kontraktach.
Co się stanie ze starszymi autobusami, które dedykowane były poprzednim kontraktom?Na te autobusy jest pewne zainteresowanie. Po pierwsze mamy zobowiązanie dostawcy autobusów o ich odkupie na zakończenie kontraktu, ale mamy też ze swojej strony opcję wykupu tych pojazdów. Jesteśmy w kontakcie z pewną zachodnią firmą, która jest zainteresowana tymi autobusami.