Mexico City zlikwidowało minima parkingowe

Minima parkingowe to pomysł amerykański, który zakłada, że dla każdego nowo stawianego budynku, należy zapewnić odpowiednią (zwykle określaną przez lokalne przepisy) ilość miejsc parkingowych. W stolicy Meksyku w latach 2009–2013 aż 42 proc. Powierzchni przeznaczonej pod budownictwo mieszkaniowe spożytkowano na parkingi. To też jeden z głównych przedmiotów krytyki aktywistów miejskich za oceanem. Uznają to za marnotrawienie cennej przestrzeni miejskiej i napędzanie mody na samochód. O tym jak niekorzystny wpływ na miasto mają minima parkingowe możecie przeczytać i posłuchać tutaj.

Parking, czy chcesz, czy nie

W liczącej 9 mln mieszkańców aglomeracji Mexico City buduje się dziś na potęgę, m.in. w centrum miasta. Dla mieszkańców minima parkingowe były dodatkowym kosztem, bo obowiązkowe miejsce wpływa na cenę i koszt utrzymania mieszkania choć, jak informuje opisujący sprawę magazyn „Wired”, 70 proc. mieszkańców miasta nie ma własnego auta. Narzekali też deweloperzy, którzy twierdzili, że konieczność poświęcenia części terenu inwestycji pod parkingi, ogranicza ich możliwości budowlane.

Kłopot ma samo miasto. Z powodu parkingów śródmiejska zabudowa nie jest zwarta, ale się rozlewa, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Ruch samochodowy jest napędzany zarówno przez dostępność parkingu, jak i duże odległości, które musi pokonywać mieszkaniec rozległego miasta. Mexico City jest na czele rankingów najbardziej zakorkowanych miast świata.

Plan firmowany przez burmistrza Miguela Mancerę zakłada po prostu zamianę dotychczasowych minimów na maksyma. Np. do tej pory na 30 metrów kwadratowych powierzchni biurowej musiało powstać co najmniej jedno miejsce parkingowe. Teraz to maksimum, które może zbudować deweloper. Właściciele budynków, które przekroczą 50 proc. nowego limity, będą płacili specjalną opłatę, którą miasto przeznaczy na cele transportowe.

Zmiany dla bogatych?

Rzecz w tym, że nie wiadomo jak te zmiany wpłyną na miasto, bo do tej pory nie było większego problemu z parkowaniem, więc nikt się na d tym nie zastanawiał. Nawet wprowadzający nowe przepisy urzędnicy przyznają, że nie zlikwiduje to natychmiast korków, bo przecież dotychczasowe miejsca parkingowe nie znikną, ale za to sprawi, że nie będzie gorzej.

Zwraca się też uwagę, że centrum miasta, gdzie głównie ma miejsce boom budowlany, to rejon, który podlega szybkiej gentryfikacji. Jeszcze niedawno bogaci Meksykanie osiedlali się na przedmieściach. Dziś wracają do centralnych dzielnic, wypychając stamtąd biedniejszych mieszkańców. To dlatego branży deweloperskiej zależy na możliwości zaoferowania klientom jeszcze większej ilości mieszkań i biur.

Nikt jednak nie wie, jak bogatsi Meksykanie zareagują na problemy z zaparkowaniem własnego samochodu i czy będą tak chętni, jak np. młodzi Europejczycy do przesiadania się do transportu publicznego Rozwój tego sektora, podobnie jak obciążanie opłatami za parkowanie na ulicy, to kolejne elementy planów meksykańskiego ratusza.