Po ostatnim zdarzeniu z zadymieniem Inspiro pojawił się szereg pytań o zasady postępowania w sytuacjach zagrożenia w metrze. – W sytuacji zagrożenia podróżny musi słuchać naszych poleceń i absolutnie nie powinien wychodzić sam z pociągu do tunelu – mówi Mirosław Mroczkowski, szef Służby Ochrony i Zarządzania Kryzysowego w Metrze Warszawskim. Możliwości udzielenia pomocy poza stacją są ograniczone.
„Transport Publiczny”: Dlaczego w sytuacjach zagrożenia maszynista powinien doprowadzić pociąg do stacji?
Mirosław Mroczkowski, szef Służby Ochrony i Zarządzania Kryzysowego w Metrze Warszawskim: To jest główna zasada, zapisana w procedurze, czyli w akcie normującym proces zarządzania bezpieczeństwem. W sytuacji wystąpienia zagrożeń w pociągu maszynista ma dojechać jak najszybciej do najbliższej stacji i dopiero w tym momencie prowadzić ewakuację wspólnie z naszymi służbami. To jest najskuteczniejsza metoda. Tunel ma swoje gabaryty i przestrzeń. W sytuacji, gdy jest duża liczba pasażerów w całym składzie – jednorazowo do 1500 osób – ewakuacja z poziomu tunelu jest bardzo skomplikowana i mogą powstać problemy z jej skutecznością.
Jak powinien postępować pasażer w sytuacji zagrożenia w tunelu?Pasażer bezwzględnie musi zawierzyć nam – nad jego bezpieczeństwem czuwamy my, znamy się na tym i mamy ten proces prowadzenia bezpieczeństwa dosyć unormowany i praktycznie opanowany. Oczywiście pasażer ma różne narzędzia – gdy widzi zagrożenie, może zawiadomić maszynistę, są przyciski. Jednakże w sytuacji zagrożenia podróżny musi słuchać naszych poleceń. Jeżeli zdarzenie jest w tunelu i nie ma możliwości prowadzenia ruchu, pociąg jest uziemiony, maszynista podejmuje decyzję o ewakuacji i ją potem prowadzi. Rzecz jasna pod warunkiem spełnienia określonych warunków – po uzyskaniu potwierdzenia wyłączenia napięcia. Pasażer absolutnie nie powinien wychodzić sam z pociągu.
A jak wygląda ewakuacja na stacji?Poleceń należy słuchać nie tylko w pociągu. Na stacji mamy systemy nagłośnienia, możemy do pomocy brać inne służby, w tym policję. Pasażer nie może działać odwrotnie, wbrew komunikatom, a także logice i zdrowemu rozsądkowi – podróżni wiedzą, jak wygląda stacja, gdzie są wyjścia, stacje pod tym względem są podobne. W momencie, gdy jest zarządzona ewakuacja, należy sprawnie opuścić teren stacji w celu eliminacji ryzyka.
Jak pan ocenia przebieg zdarzenia z Inspiro pod kątem bezpieczeństwa?Oczywiście, jeśli chodzi o zarzewie pożaru w pociągu, to była pierwsza tego typu sytuacja i dla nas jest to następne doświadczenie do analizy – na jego podstawie będziemy wyciągać wnioski, co należy usprawnić i poprawić. Generalnie jednak wszystko przebiegało sprawnie. Dyżurny stacji na peronie ocenił sytuację i dalsze decyzje były podejmowane na bieżąco. Działaliśmy z poziomu dyspozytorni, robiliśmy wszystko, żeby zabrać pasażerów z rejonu zagrożenia. Zgodnie z pierwszym elementem procedury pociąg został doprowadzony do stacji. Następnym krokiem jest szybkie ugaszenie, zapobiegnięcie rozprzestrzenienia się pożaru i opróżnienie stacji. Czasy ewakuacji zostały bezwzględnie zachowane.
To nie pierwsza ewakuacja w metrze?Ewakuacje odbywały się już wielokrotnie wcześniej – całe szczęście, że nie były to zjawiska o charakterze rzeczywistym, tylko domniemania zagrożeń. Ewakuowaliśmy nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni. Do tej pory wszystko odbywało się w granicach normowych – czasy ewakuacji zakładane w scenariuszach pożarowych były osiągane. Metro jest środkiem bezpiecznym, jeżdżę nim codziennie, osobiście znajdowałem się w sytuacjach, kiedy zatrzymany był ruch i musieliśmy poddać się procedurom, spokojnie wypełniając polecenia pracowników.
Czytaj więcej o bezpieczeństwie w metrze