fot. Solaris Bus & Coach S.A., lic. CC BY-SA 4.0Tankowanie autobusu wodorem
Wiceprezes Grupy Azoty zapewnia, że przedsiębiorstwo jest technologicznie gotowe, by produkować wodór na potrzeby transportu, w tym autobusowego. Problemem jest przy tym brak wypracowanych dotychczas standardów i koordynacji pomiędzy działaniami różnych graczy rynkowych. Potrzebne jest więc jego zdaniem podjęcie strategicznych decyzji m.in. co do wyboru konkretnych technologii.
– Jednym z atutów wodoru jako paliwa w transporcie jest to, że sama produkcja wodoru nie jest niczym odkrywczym – mówił niedawno w Katowicach dr Grzegorz Kądzielawski, wiceprezes zarządu Grupy Azoty. Podkreślał przy tym, że grupa jest obecnie największym producentem wodoru w kraju i produkuje go we wszystkich swoich fabrykach, a źródła gazu sa rozlokowane dość równomiernie na obszarze całej Polski. – Dziś produkujemy wodór na potrzeby własnej syntezy chemicznej, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by robić to także pod kątem transportu – zapewniał prelegent podczas kongresu Impact Mobility.
Jakość wodoru z Grupy Azoty odpowiednia dla potrzeb transportu
Mówił także, że jakość wytwarzanego w kilku fabrykach grupy wodoru już dziś pozwalałaby na zastosowanie go do napędzania pojazdów. Ocenił, że wodór w perspektywie długookresowej stanie się „paliwem przyszłości”. – Chcemy odnaleźć się na rynku jako dostawca wodoru, stąd też współpraca z szeregiem podmiotów pod tym kątem, m.in. z Ursusem [który oferuje wodorowe autobusy] – stwierdził.
Powiedział jednocześnie, że by przejść od dyskusji o przyszłościowej roli wodoru do realnego wprowadzania go jako nośnika energii w transporcie, potrzebna jest systemowa decyzja o podjęciu konkretnych działań. – Często, rozmawiając z potencjalnymi interesariuszami w tym łańcuchu, mam takie wrażenie, że producenci samochodów mówią, że są gotowi do rozwoju technologii, ale nie ma to perspektyw w obliczu braku stacji ładowania. Z drugiej strony podmioty, które mogłyby potencjalnie zbudować takie stacje, pytają, po co je budować, skoro producenci autobusów nie rozwijają swojej produkcji w zakresie pojazdów wodorowych – opisywał.
Wodoryzacja to koszt liczony w miliardach złotych
– Musimy jakoś wyjść z tego kręgu – podkreślił, stwierdzając, że dobre rozwiązanie tego problemu zaproponował Maciej Chorowski, dyrektor Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Stwierdził on, że trzeba podjąć decyzje co do pewnych standardów technologii np. w zakresie wyboru sprężania lub skraplania wodoru albo rodzaju używanego później do napędzania pojazdów silnika. Następnie należy przeznaczyć znaczące środki na rozwój technologiczny.
– Polskę stać na duży program wodorowy o wartości liczonej w miliardach pod warunkiem, że zainteresowane strony, czyli ci, którzy byliby dostawcami technologii, ich późniejsi użytkownicy oraz regulatorzy, czyli rząd, usiądą i umówią się najpierw, co chcą osiągnąć – stwierdził. – Jeśli bowiem będziemy działać w sposób rozproszony, wydamy np. 500 mln zł i nie będziemy mieć nic [konkretnego]. Jeśli zaś podejmiemy skoordynowane decyzje, to wydamy może nie pół miliarda, a dwa miliardy zł, ale staniemy się gospodarką, która się zwodoryzuje – podsumował.
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na:
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.