Powołanie Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii, skupiającej 41 samorządów, ma usprawnić funkcjonowanie komunikacji miejskiej na terenie rozległej konurbacji. Pozostaje jednak wiele starych problemów – m.in. związanych z podziałem kosztów czy przyszłością rozległej sieci tramwajowej. – Niektóre gminy są bardzo złej sytuacji i transport nie będzie dla nich priorytetowy – już też mamy przecież wnioski z miast o ograniczenie pracy przewozowej tramwajów czy autobusów. Chcielibyśmy to odwrócić, ale na to są potrzebne pieniądze – bez nich nie możemy mówić o dobrej komunikacji publicznej – nie ukrywa Grzegorz Kwitek, członek zarządu Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii.
Witold Urbanowicz, Transport-publiczny.pl: KZK GOP, które przestanie funkcjonować od nowego roku, to wyjątkowa struktura, skupiająca wiele miast i gmin. Zdarzały się jednak tarcia związane z finansowaniem, samorządy miały różne wizje komunikacji. Czy zmiany w organizacji komunikacji pozwolą na rozwiązanie tych powtarzających się problemów?
Grzegorz Kwitek, członek zarządu Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii: Liczymy na to, że pieniędzy będzie więcej. Niemniej jednak trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że sytuacja niektórych miast jest bardzo trudna bądź są one po prostu niechętne do zwiększania finansowania komunikacji publicznej. Ze swojej strony będziemy przekonywać włodarzy miast do tego, żeby zwiększać środki i zarazem poprawiać jakość, a nie tylko zasypywać dziurę wynikającą np. z inflacji czy wzrostu cen energii.
Metropolia daje szansę wyrównania tych różnić między gminami. Zaczęliśmy w tym roku od infrastruktury i wprowadzenia funduszu solidarności o wartości 100 mln zł. Duża część środków poszła na drogi i budowę ścieżek rowerowych. W kolejnych latach będziemy chcieli zwiększać wydatki związane z transportem, mobilnością i łączeniem miast.
Jak rozwiązano kwestię wyliczania składek na komunikację?W tej chwili są trzy różne systemy rozliczania składek. Sytuacja ulegnie jednak zmianie. W statucie metropolii, uchwalonym jednogłośnie przez wszystkie 41 gmin, jest jasny zapis: stawka ma być wyliczona wg dochodowości linii przebiegających przez poszczególne miasta. Od nowego roku nie powinno być już więc sporów.
Czy jednak w związku z tym nie powstaje zagrożenie, że niektóre linie tramwajowe znikną – np. jednotorowe z niską częstotliwością?W tej chwili nie jestem w stanie powiedzieć, czy coś zniknie, czy zostanie zbudowane. Odpowiedź na to da opracowywane studium transportowe i koncepcja kolei metropolitalnej. Mamy jednak już pierwsze dane: średnie napełnienie jednego wagonu tramwajowego to 27 osób, a autobusu – 40 osób. Widać przepaść, tym bardziej, że koszt funkcjonowania jest odwrotny: tramwaj to ok. 13 zł za km, a autobus to ok. 6-7 zł. Tę dysproporcję trzeba zmienić, zbadać skąd dokąd pasażerowie się przemieszczają i zadać sobie pytanie dlaczego ludzie nie korzystają z tramwaju. Być może przebieg historyczny sprzed 100 lat nie odpowiada obecnym potrzebom.
Miasta i przewoźnicy skarżą się na 50-60% wzrost kosztów energii. Czy to problem dla metropolii w zakresie finansowania tramwajów, jak i współpracy z koleją? To będzie stanowiło zagrożenie. W ciągu dwóch lat cena wzrosła 60%, co przekłada się na wzrost kosztów funkcjonowania tramwajów w wysokości ok. 2,5 mln zł rocznie. Tramwaje Śląskie mają umowę do przyszłego roku z ceną w miarę przyzwoitą, ale przecież ceny dalej rosną. Na pewno wysokie ceny energii będą tym elementem, który będzie hamowały rozwój transportu. Niektóre gminy są bardzo złej sytuacji i transport nie będzie dla nich priorytetowy – już też mamy przecież wnioski z miast o ograniczenie pracy przewozowej tramwajów czy autobusów. Chcielibyśmy to odwrócić, ale na to są potrzebne pieniądze – bez nich nie możemy mówić o dobrej komunikacji publicznej.