Warszawa jest jedynym polskim miastem, które bierze udział w unijnym programie ZeEUS. To finansowany przez Komisję Europejską projekt prowadzony w dziesięciu europejskich miastach, który ma na celu przetestowanie w ruchu miejskim autobusów elektrycznych. To pośrednio dzięki doświadczeniom zdobytym przy pomocy ZeEUSa stolica Polski postanowiła zainwestować w ten rodzaj transportu.
Warszawa w ciągu najbliższych czterech lat ma zamiar kupić w sumie 130 autobusów elektrycznych. Jeszcze w tym roku dziesięć elektrycznych solarisów, które jeżdżą po stolicy, zyska pantografy. Cztery z nich (każdy kosztujący 60 tys. zł) zostaną sfinansowane ze środków ZeEUSa. Podobnie jak dwie z planowanych dziewiętnastu ładowarek pantografowych na pętlach autobusowych (każda za 200 tys. zł). Dodatkowo z unijnych pieniędzy Warszawa opłaci system diagnostyczny, który pozwoli do wielu miejsc po przecinku sprawdzić osiągi autobusów.
ZeEUS za 22,5 mln euro– Program ZeEUS to 22,5 mln euro przekazanych przez Komisję Europejską, które można wykorzystać w ściśle określonych celach, takich jak zakup oprzyrządowania, szkolenia kierowców, czy organizacja konferencji, choć rzecz jasna autobusu elektrycznego się za to nie kupi – tłumaczy w rozmowie z Transportem–Publicznym.pl Pauline Bruge, dyrektor ds. projektu w Międzynarodowej Unii Transportu Publicznego (UITP), która koordynuje program ZeEUS, czyli Zero Emission Urban Bus System, zaplanowany na lata 2013–17. – Naszym celem było umożliwienie miastom i przewoźnikom przyjrzenia się tej technologii. Inne rodzaje napędów autobusów są dużo łatwiejsze do przetestowania. Tymczasem gdy ruszaliśmy z pomysłem, autobusy elektryczne były czymś kompletnie nowym, cały czas się rozwijającym, wymagającym infrastruktury. Nie było badań porównawczych. Ale technologia wydawała się ciekawa – tłumaczy.
Dlatego w ramach programu europejskie miasta testują autobusy elektryczne, dokładnie je opisują, porównują z innymi typami napędu i dzielą się zdobytą wiedzą z innymi. Jest to o tyle istotne, że pojazdy kursują na normalnych liniach, a w różnych miejscach pod uwagę brane są pojazdy różnej wielkości, o różnej pojemności baterii z różnym sposobem ładowania i na liniach o odmiennej charakterystyce.
I tak w Warszawie BYD–y i Solarisy były i są wykorzystywane na mocno obciążonej śródmiejskiej linii, odpowiadającej warunkom testu SORT1. W Barcelonie, poza dwoma standardowymi elektrycznymi irizarami, przetestowano dwa przegubowe solarisy ładowane wolno w nocy. W Sztokholmie 12–metrowe pojazdy są ładowane na końcowych pętlach przez dach. W Pilźnie dostarczone przez Skodę pojazdy korzystają zarówno z szybkiego ładowania na pętlach jak i wolnego w nocy. Z kolei np. w Londynie przetestowano zarówno zwykłe elektrobusy ładowane indukcyjnie, jak i elektryczne piętrusy.
źródło: zeeus.eu Warszawa jest jedynym polskim miastem, które aktywnie bierze udział w programie, ale w ramach przygotowywanego raportu ZeEUS zwraca uwagę również na doświadczenia innych miast, które eksperymentują z elektrobusami. Po lupą jest m.in. Kraków, który ma już pięć, a kupuje 20 kolejnych takich pojazdów.
Elektrobus w szpitalu– W krajach starej Unii wciąż pokutuje poczucie, ze my jeździmy cały czas samochodami. Wyzwaniem dla władz jest takie uatrakcyjnienie transportu publicznego, by pozostawienie samochodu było oczywistym wyborem – mówi Magda Kopczyńska, dyrektor ds. zrównoważonej mobilności w Komisji Europejskiej, która zaznacza, że udział transportu w emisji dwutlenku węgla jest tak znaczący, że KE po prostu musi coś z tym zrobić.
– W Goeteborgu przystanek obsługiwany przez autobus elektryczny znajduje się... w środku szpitala. Okazało się, że pojazd bezemisyjny umożliwia taką dostępność transportu publicznego, jaka wcześniej była nie do pomyślenia – wskazuje.
Efekty działania ZeEUSa mają być dwojakie. Nie tylko upowszechnienie ekologicznej technologii. Też inspiracja do kolejnych działań. Kopczyńska przyznaje, że jednym ze wspólnych pomysłów KE i UITP jest opracowanie podstawowego wzoru zamówienia dla autobusów elektrycznych. Dziś z powodu małej skali zamówień – europejskie miasta kupują po kilka sztuk takich pojazdów – tutejsi producenci nie mogą zejść z ceny. To jeden z powodów przewagi cenowej takich producentów jak chiński BYD, który realizuje zamówienia po kilkaset sztuk. Byłoby inaczej, gdyby europejskie miasta były wstanie zamawiać pojazdy razem.
W ramach KE istnieje też grupa, która ma na celu ustandaryzowanie wtyczek, rozwiązań technicznych i tym podobnych rzeczy na obszarze całej Unii Europejskiej.
To o tyle istotne, że powoli Polska staje się rozpoznawalną marką jeśli chodzi o pojazdy transportu publicznego. Solaris, jak podkreślają przedstawiciele międzynarodowych organizacji, to dziś jedna z najlepszych pod tym względem firm w Europie, a Pesa i Newag, choć raczej związane z produkcją szynową, również są uznaną marką.