Boom na wyświetlacze czasu pozostałego do zmiany światła trwał w Polsce między 2009 r. i 2012 r. Potem samorządy coraz rzadziej zgłaszały się do Piotra Wisznickiego, właściciela wrocławskiej firmy Apko, która je produkuje. Dziś sprzedaje je głównie na Białoruś i Ukrainę. W Polsce do tej pory rozeszło się 900 sztuk.
Pierwsze egzemplarze Piotr Wisznicki sprzedał we wrześniu 2009 r. do Opola. – Nie robiliśmy badań, ale dopytywałem się opolskich drogowców i według nich dzięki sekundnikom przez skrzyżowanie przejeżdża ok. 100 samochodów na godzinę więcej. To oznacza dwa auta więcej na każdym pasie w ciągu cyklu. Było to zauważalne głównie w przypadku ciężarówek.
– Większość kierowców bardzo chwali urządzenia. Jeśli mają czekać dwie minuty na skrzyżowaniu, bo są 120-sekundowe cykle, to nie muszą patrzeć cały czas na światło, tylko mogą zerkać od czasu do czasu. Każdemu wydaje się, że czas szybciej leci i może się trochę odprężyć – tłumaczy.
Więcej na temat sekundników przeczytasz
tutaj oraz
tutaj.
Cały komentarz prezesa Wisznickiego znajdziesz w Monitorze.