Od września miasta zyskają ograniczoną możliwość podniesienia opłat parkingowych. To może rozwiązać część problemów z parkowaniem w miastach, ale nie wszystkie. Jednym z pozostałych jest konieczność oznaczenia miejsc, a nie tylko strefy, co sprawia samorządom wiele kłopotów.
Oprócz ustawy o drogach publicznych, która została ostatnio zmieniona i od 5 września pozwoli na nieco bardziej swobodne niż do tej pory kształtowanie opłat parkingowych w strefach, skuteczna realizacja miejskiej polityki parkingowej wciąż wymaga szeregu zmian. Jedną z nich jest kwestia Rozporządzenia Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej z dnia 23 września 2013 r., które odnosi się do znaków drogowych.
Rozporządzenie to wprowadziło nakaz wyznaczania miejsc postojowych w strefie płatnego parkowania znakami pionowymi (D-18) oraz jednocześnie znakami poziomymi (P-18, P-19, P-20, P-24). Jak pokazała rzeczywistość, jest to zapis utrudniający, a często wręcz uniemożliwiający skuteczne zarządzanie przez samorząd przestrzenią parkingową. Dlatego też jako POBP zaapelowaliśmy do ministra Adamczyka o przyjrzenie się tej kwestii.
Na czym polega problem? Wymóg podwójnego oznakowania sprawia, że nie ma możliwości pobierania opłat za parkowanie w miejscach, które nie są odpowiednio wymalowane. A ich wymalowanie w sytuacji gdy niemal całą przestrzeń parkingową zajmują samochody nie jest sprawą prostą. Rozmawiając z przedstawicielami zarządców dróg można usłyszeć wiele historii związanych z trudnościami jakie niesie namalowanie nowych lub odświeżenie starych znaków poziomych. W największych miastach odmalowanie całej strefy to projekt na długie miesiące.
Kolejną kwestią jest sprawa ochrony zabytków. Zabytkowe kostki brukowe, szczególnie w obszarze tzw. „starówki”, spotkać można w wielu miastach Polski. Namalowanie oznakowania w takim miejscu wymaga zgody miejskiego konserwatora zabytków, bez której nie można wyznaczyć strefy płatnego parkowania. Miasto stoi więc przed dylematem: czy wpłynąć na wygląd zabytkowej części miasta, malując znaki, czy też zrezygnować z jedynego skutecznego narzędzia regulującego ruch samochodów jakim jest SPP? W tym kontekście ciekawe są też wnioski z raportu Najwyższej Izby Kontroli z 11 czerwca br. Otóż, jak wynika z dokumentu, sami miejscy konserwatorzy nie są zgodni co do tego, czy wyznaczenie znaków poziomych faktycznie wpływa na wygląd zabytku, a nawet czy decyzja w tej sprawie w ogóle leży w obszarze ich kompetencji. A jednak bez ich zgody zarządca drogi ma związane ręce.
Wisienką na torcie negatywnego wpływu wspomnianego rozporządzenia na politykę parkingową jest to, że możliwość prowadzenia poboru opłat wyłącznie na miejscach wyznaczonych zachęca niektórych kierowców do pozostawiania samochodów na chodnikach, trawnikach lub w innych miejscach niedozwolonych. Ryzyko otrzymania mandatu za nieprawidłowe parkowanie jest bowiem niższe niż ryzyko naliczenia opłaty dodatkowej za brak zakupionego biletu parkingowego.
Te wszystkie problemy nie zaistniałyby, gdyby strefa płatnego parkowania traktowana była jako obszar, a do jego oznaczenia wystarczyły pionowe znaki.
Tytuł i lead od redakcji