Deszcz pieniędzy na transport dla Warszawy. Dolny Śląsk protestuje

Protest przygotowują radni z ugrupowania Bezpartyjni Samorządowcy, które ma większość w sejmiku Dolnego Śląska. Chodzi im o nową wersję szczegółowego opisu osi priorytetowych Programu Infrastruktura i Środowisko. Dokument w połowie kwietnia opublikowało Ministerstwo Rozwoju. Wynika z niego, że w trybie pozakonkursowym na niskoemisyjny transport publiczny w polskich miastach Unia wyda blisko 2,3 mld euro (ok. 10 mld zł). Z tej puli ok. 4,5 mld zł trafi do stolicy. Dla porównania: Projekty krakowskie mogą liczyć na dofinansowanie rzędu 447 mln zł, a wrocławskie 367 mln zł. Oznacza to, że około połowa kwoty przeznaczonej na transport niskoemisyjny przypadnie Warszawie. Pozostałe miasta - według radnych - zostaną zmarginalizowane.

Samorządowcy protestują

- Podział pieniędzy obowiązujący na dziś jest zdumiewający. Warszawa ma otrzymać połowę z całej puli, mając około 20 proc. populacji. To oznacza, że na przeciętnego warszawiaka państwo polskie wydaje 4-5 razy więcej, niż na wrocławianina, gdańszczanina, poznaniaka czy łodzianina. Jako radni sejmiku dolnośląskiego wyrażamy nasze oburzenie tą sytuacją - mówi Patryk Wild, zastępca prezesa MPK Wrocław i przewodniczący klubu Bezpartyjnych Samorządowców w sejmiku.

Radni z Dolnego Śląska w piśmie skierowanym do rządu domagają się, by środki rozdzielane były według kryteriów populacji, co pomogłoby innym dużym miastom. - W naszym sejmiku przygotowaliśmy projekt apelu do rządu. Będziemy go rozsyłać do innych województw i miast-beneficjentów oraz parlamentarzystów – tłumaczy Wild. – Zakładamy, że Wrocław zamiast obiecanych 367 mln zł. dostanie nieco ponad 700 mln zł. To pozwoliłoby na przykład na całkowitą wymianę floty tramwajowej na niskopodłogową, a także na remont zajezdni. Więcej pieniędzy powinny też otrzymać wszystkie inne miasta – poza stolicą.

Pompowanie stolicy

Dlaczego podział jest niesprawiedliwy? Bo nie uwzględnia liczby mieszkańców, tylko arbitralnie przyznaje środki Warszawie – tłumaczy szef Bezpartyjnych Samorządowców.

- Podział pieniędzy powinien szanować populację danego ośrodka. Dotyczy to nie tylko Wrocławia, ale wszystkich 13 dużych miast korzystających ze środków POIiŚ. Chcemy dostać tyle, ile należy nam się z kryterium populacji. Nie znajduję argumentów, które obroniłyby uprzywilejowaną pozycję Warszawy. Pompowanie połowy pomocy strukturalnej w najbogatsze miasto w kraju jest trudne do obrony. Takie niesprawiedliwe zasady podziału przyjął poprzedni rząd. Oczekujemy, że obecna władza wycofa się z tego, bo to bardzo niedobre pomysły – tłumaczy Patryk Wild.

Marszałkowie innych województw wstrzymali się z komentowaniem sytuacji, dopóki nie zobaczą apelu na własne oczy. – Zatwierdzanie strategii dla poszczególnych regionów jest jeszcze w toku, nie znamy ostatecznego podziału środków przeznaczonych dla każdego regionu – podkreślają pracownicy marszałka województwa łódzkiego.

Nieoficjalnie samorządowcy innych regionów przyznają, że podział środków jest mocno kontrowersyjny. Dodają jednak, że większość kwoty dla Warszawy, ponad 3,5 mld zł, pochłonie rozbudowa drugiej linii metra wraz z zakupem taboru.

Radni Dolnego Śląska będą głosowali nad swoim stanowiskiem w czwartek. Później apel zostanie rozesłany do innych województw.