Liczba pasażerów w zeszłym roku była najniższa od 10 lat mimo licznych inwestycji w tabor i infrastrukturę. – Teraz za komunikację nie możemy się wstydzić, jest ona jednym z lepiej ocenianych produktów, które dostarczają miasta – mówi Adrian Furgalski, wiceprezes ZDG TOR. Jego zdaniem dalej należy poprawiać ofertę komunikacji. Nie można też zapominać o drobnych z pozoru sprawach, jak np. biletomaty we wszystkich pojazdach.
Jak wynika z danych GUS-u w zeszłym roku z komunikacji miejskiej skorzystało ok. 3,6 mld osób – to najmniej od 10 lat. Najgorzej sytuacja wygląda w mniejszych miastach. Jak wynika z badań ZDG TOR, przykładowo w Inowrocławiu aż 52% pasażerów nie korzysta z komunikacji miejskiej. W Oświęcimiu takiej odpowiedzi udzieliło 42% osób, w Mławie 71%, w Hajnówce – 48%. Dobrze wypada tutaj Warszawa, w której wciąż 61% ankietowanych codziennie jeździ komunikacją miejską.
Jednocześnie jednak cały czas przybywa samochodów na stołecznych ulicach. – Szaleństwo zakupu samochodu to problem Polski. Mamy zarejestrowanych aktualnie 26 mln samochodów, podczas gdy w 1990 r. było to 5 mln pojazdów. Mimo pewnych przekłamań ta liczba rośnie – mówi Adrian Furgalski, wiceprezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. Jak dodaje, dla klasy średniej wciąż obciachem wydaje się korzystanie z komunikacji miejskiej. – W Londynie czy Paryżu to obciachem jest, gdy dyrektor banku spóźni się na spotkanie, bo stał w korku – ripostuje Furgalski.
Zdaniem ekspertów jest jeszcze spore pole do zagospodarowania, jeżeli chodzi o osoby niejeżdżące komunikacją czy korzystające z niej sporadycznie. – Jakość komunikacji podnosi się. Wydatki na nowy tabor i infrastrukturę są olbrzymie. Teraz czasami opłaca się jeszcze jechać trochę dłużej prywatnym samochodem, ale to „trochę dłużej” będzie się zwiększać z powodu zatłoczenia i wraz z uprzywilejowaniem komunikacji miejskiej. Rozpoczęcie teraz bardziej masowej akcji do korzystania z komunikacji jest opłacalne – mówi Adrian Furgalski. Spory potencjał widać w dojazdach do aglomeracji – pokazała to Warszawa. Liczba pasażerów Kolei Mazowieckich wzrasta, a Szybka Kolej Miejska wyprzedziła w statystykach PKP Intercity.
Ok. 20% osób poruszających się po Warszawie korzysta z biletów jednorazowych i czasowych. – Jest to grupa mniejsza, ale tutaj jest potencjał wzrostu. Takie „przeproszenie się” z komunikacja nie zafunkcjonuje, jeżeli wprowadzimy nagłe zakazy i retorsje, jak opłaty za wjazd do centrum. Wraz z poprawą komunikacji publicznej trzeba zmieniać mentalność i stopniowo przekonywać ludzi – mówi Adrian Furgalski. Trzeba kontynuować poprawę oferty komunikacji (nowy tabor, atrakcyjne rozkłady).
Eksperci podkreślają też, że warto nie zapominać o drobnych rzeczach. – Nie ułatwia sytuacji, jeżeli jest kompletny bałagan ze sposobem zdobycia biletu, jak to ma miejsce w Warszawie – wskazuje Furgalski. Jako dobry przykład wskazuje Wrocław, gdzie wprowadzono jednolite biletomaty we wszystkich pojazdach komunikacji miejskiej, dzięki czemu pasażer nie musi martwić się o zakup biletu. Przełożyło się to też na 20-procentowy wzrost przychodów. Dostępność wszystkich rodzajów biletów, także tych najtańszych, przyciąga z kolei osoby, które podjeżdżają tylko kilka przystanków i wcześniej pokonywali ten dystans np. na piechotę.
Więcej o spadku liczby pasażerów pisaliśmy
tutaj.
Tematyka roli komunikacji miejskiej będzie poruszana na Kongresie Transportu Publicznego, który odbędzie się 30 października br. w Bydgoszczy. Zachęcamy do bezpłatnej rejestracji!