Pielęgniarka ze złamaną szczęką pozwała miasto Edynburg, bo jadąc na rowerze wpadła w szynę tramwaju. Tramwaje w Edynburgu przywrócono dopiero kilka lat temu i od tego czasu największy kłopot z nimi mają właśnie rowerzyści.
56–letnia Elizabeth Fairley złamała szczękę, uszkodziła kolano co skończyło się fizjoterapią, miała podbite oko, dodatkowo zniszczyła ubranie i rowerowy kask. Pozwała miasto o 50 tys. funtów. Jak tłumaczy, geometria drogi i warunki na jezdni zmusiły ją by „atakować” szyny tramwajowe pod kątem 30 stopni, co – jak przytacza opisujący sprawę „The Times” – często bywa określane jako „pułapka na rowerzystów”. Koło może wtedy wpaść w szynę i gwałtownie skręcić, a rowerzysta leci na jezdnię.
Podobny pozew, wstępnie rozpatrywany zresztą przez sąd wspólnie z pozwem pielęgniarki, złożył inny mieszkaniec szkockiej stolicy, który domaga się 15 tys. funtów odszkodowania.
Przedstawiciele ratusza przekonują, że obecność torów tramwajowych jest, albo przynajmniej powinna być, oczywista dla wszystkich uważnych użytkowników ulicy. Są świetnie widoczne i nie niosą ze sobą ryzyka dla każdego, kto przekracza je uważnie. Dodatkowo tłumaczą, że należy je pokonywać pod największym możliwym kątem, a jeśli nie da się tego zrobić bezpiecznie, rowerzysta powinien po prostu przeprowadzić rower.
Rower niekompatybilny z tramwajemAwantura o tramwaj wybucha w Edynburgu raz po raz. Sieć otwarto po sześciu latach budowy w maju 2014 r. Z tramwajami były na początku pewne kłopoty, które uznawano za problemy przejściowe. Albo kierowcy zachowywali się jakby go nie było i
parkowali tak, że tramwaj nie mógł przejechać, albo mieszkańcy
narzekali na nadmierny hałas.
Kłopoty z rowerzystami przejściowe jednak nie są. Mimo takich inicjatyw jak
dopuszczenie do przewozu rowerów tramwajem, z czego tamtejsze środowiska rowerowe bardzo się ucieszyły, bo nie jest to w Wielkiej Brytanii standard, jest też sporo kłopotów. Już dwa lata temu złożenie zbiorowego pozwu, w imieniu blisko stu poszkodowanych rowerzystów, zapowiedziała grupa edynburskich prawników, ale sprawa ucichła, więc zapewne nie trafił do sądu.
Kilka miesięcy temu temat znów wrócił na łamy brytyjskich gazet po pierwszej, od uruchomienia tramwaju, śmiertelnej ofierze. 23–letnia studentka Zi Min Soh została potrącona przez tramwaj, po czym wpadła pod minibusa. Reprezentujący rodzinę rowerzystki prawnicy wezwali wtedy do generalnego przeglądu sieci tramwajowej w Edynburgu, pod kątem bezpieczeństwa.
Tramwaj zamiast drógKilka tygodniu temu Ian Maxwell, aktywista z lokalnej grupy rowerowej Spokes, tłumaczył w „The Herald Scotland”, że dwa lata przed rozpoczęciem budowy sieci jego grupa zaprosiła do Edynburga holenderskiego eksperta Hansa van der Stoka, jego uwagi zostały jednak w dużej mierze zignorowane przez urzędników. Holender tłumaczył, że rowerzystów należy traktować priorytetowo i drogę rowerową należy wytyczyć wzdłuż linii tramwajowej, nawet tam, gdzie wydaje się to trudne z braku miejsca. Nie tylko tego nie zrobiono, ale na Princess Street miejsce dla rowerów zostało zajęte przez tramwaj.
„The Times” przewiduje, że jeśli pozwy zostaną uznane za zasadne, może to spowodować falę kolejnych. Od uruchomienia tramwaju doliczono się już ponad dwustu poszkodowanych rowerzystów. Kolejne posiedzenie w tej sprawie wyznaczono jednak dopiero na maj 2019 r.