Liczba pasażerów na II linii metra wzrosła o ok. 20 tys. podróżnych dziennie po całkowitym zamknięciu mostu Śląsko-Dąbrowskiego. – Zamknięcie przeprawy przełożyło się na wzrost liczby wchodzących do linii M2 na stacji Dworzec Wileński o 37% – wylicza Igor Krajnow, rzecznik prasowy ZTM-u.
Dzisiejszej nocy skończy się część utrudnień na moście Śląsko-Dąbrowskim. Na przeprawę mają powrócić autobusy, które będą korzystały z
nowego przystanku wiedeńskiego przy Starym Mieście. Tramwaje powrócą dopiero w ostatni weekend lipca.
Od momentu całkowitego zamknięcia mostu, co nastąpiło 7 lipca, ZTM zachęcał pasażerów do korzystania z II linii metra. Wcześniej, w zależności od dnia, linią tą podróżowało ok. 120-130 tys. osób. Po wyłączeniu z ruchu tej przeprawy liczba podróżnych wzrosła w dzień roboczy średnio o ok. 20 tys. osób.
Oczywiście najbardziej popularną stacją, na którą wchodzą pasażerowie, pozostaje Dworzec Wileński. – Pierwszego dnia funkcjonowania nowej organizacji ruchu liczba wejść na stację C15 Dworzec Wileński wyniosła 37,7 tys. osób. Tydzień przed, czyli 30 czerwca, na stację C15 weszło 27,5 tys. osób. Tym samym zamknięcie mostu przełożyło się na wzrost liczby wchodzących do linii M2 na stacji Dworzec Wileński o 37% – wylicza Igor Krajnow, rzecznik prasowy ZTM. Jeszcze większe wzrosty odnotowano w weekendy. – W niedzielę 9 lipca na stację C15 weszło 14,4 tys. osób – o 59% więcej niż tydzień wcześniej – mówi Krajnow.
Co ciekawe, na II linii w ogóle nie widać efektu wakacji, kiedy generalnie liczba podróży – w związku z urlopami i przerwą w szkołach i na uczelniach – jest mniejsza. – Średnia liczba wejść na stację C15 w piątki w kwietniu 2017 r. wynosiła 23,6 tys. osób , a w maju br. – 25 tys. osób. Tym samym wzrost liczby wejść jest znaczny, zwłaszcza biorąc pod uwagę okres wakacyjny – wskazuje Igor Krajnow.
Do metra przekonał pasażerów także prezydent Trump, którego pobyt wiązał się z dużymi utrudnieniami w ruchu w dniu 6 lipca. – Tego dnia na stacji C14 Stadion Narodowy stwierdzono wzrost liczby wejść o 50% w stosunku do dnia poprzedniego i tygodnia wcześniej – mówi Krajnow.