Partnerzy serwisu:
Komunikacja

Po autobusach Google i Facebook testują własne… Google–promy

Dalej Wstecz
Partner działu

Sultof

Data publikacji:
14-03-2014
Tagi geolokalizacji:

Podziel się ze znajomymi:

KOMUNIKACJA
Po autobusach Google i Facebook testują własne… Google–promy
Robert Campbell, lic CC 3.0Zatoka San Francisco
Oficjalnie nie ma to nic wspólnego z aferą, którą w amerykańskich mediach nazywa się „Google Bus Wars”, ale firmy z Doliny Krzemowej szukają sposobów, by przywozić inżynierów do pracy w sposób, który nie będzie denerwował mieszkańców San Francisco i okolicznych miast równie mocno, jak słynne już autobusy. Google na początku roku testował promy. Teraz drogą wodną zainteresował się Facebook.

„Prom” to określenie, które nie mówi wszystkiego. Tak samo jak nowoczesny i komfortowy Google–bus nieco różni się od zwykłego autobusu komunikacji publicznej w Seattle. W styczniu i w lutym po zatoce w pobliżu San Francisco pływał komfortowy katamaran „Triumphant”, który jest w stanie zabrać do 149 pasażerów. Na pokładzie na pracowników czekała darmowa kawa, przekąski i oczywiście bezprzewodowy internet.

Z portu w San Francisco (po kilku dniach Google uruchomił też prom z położonej niedaleko Alamedy) do położonego na południowym brzegu zatoki Redwood City podróż trwała 47 minut. Stamtąd Google–busy zabierały pasażerów do położonego niedaleko Mountain View, gdzie mieści się siedziba firmy. Katamaran pływał przez miesiąc.

Teraz Google zastawia się, czy uruchomić stałe połączenie. Docelowo „Triumphant” miałby wieźć inżynierów dwa razy w ciągu dnia w te i we wte. Tymczasem miesiąc temu po zatoce zaczął pływać katamaran „New El Dorado III”, który wozi pracowników Facebooka. Firma nazywa go „wodną taksówką”. Jest mniejszy (zabiera 30 osób), ale równie komfortowy. Jego testy mają potrwać aż 90 dni. Inżynierowie wysiadający w Redwood City do Menlo Park, gdzie mieści się siedziba Facebooka, mają tylko 10 min. autobusem.

Jaki nie drogą to wodą

Po co wozić pracowników promem? Kilka dni temu pisaliśmy o niespodziewanych furii jaką wśród mieszkańców San Francisco i Oakland wywołują tzw. Google–busy, czyli nowoczesne, komfortowe autobusy, którymi firmy, takie jak Google, Facebook, eBay, czy Apple dowożą swoich inżynierów do pracy w Dolinie Krzemowej i przywożą z powrotem. Na pierwszy rzut oka to wygodny, przyjazny dla miasta i środowiska (inżynierowie nie jeżdżą samochodami) pomysł. Ale protestujący, którzy wiele razy w ostatnich tygodniach blokowali G–busom drogę, a zdarzyło się też wybicie kamieniem szyby, traktują je jako symbol niekorzystnych zmian w mieście.

W San Francisco ceny wynajmu mieszkań i lokali wzrosły w zeszłym roku o kilkanaście proc. Dzieje się tak, bo m.in. dzięki Google–busom świetnie zarabiający inżynierowie i komputerowcy mogą mieszkać w mieście, a nie gdzieś bliżej pracy. Tymczasem istniejące od lat kawiarnie i punkty usługowe plajtują, a biedniejsi mieszkańcy się wyprowadzają. Poza tym protestujący twierdzą, że G–busy są wielkie, zajmują miejsce na przystankach i pokazują przepaść między nowymi a starymi mieszkańcami miasta.

Jak wozić googlersów?

„Na pewno nie chcemy sprawiać mieszkańcom San Francisco problemów i szukamy najlepszego sposobu by dowieźć „googlersów” do pracy” – napisała firma w oświadczeniu przy okazji uruchomienia testów promu. – Oni po prostu chcą zobaczyć, czy pracownikom się to spodoba, i czy to ma ekonomiczny i logistyczny sens – odpowiadał na pytania dziennikarzy Peter Daily, dyrektor portu w San Francisco.

Daily przyznał, że jednym z warunków powodzenia całego przedsięwzięcia, na czym bardzo zależy Google’owi, jest to, by jego prom w żaden sposób nie wpłynął na działanie istniejących linii promowych w zatoce. Dodał jednak, że według niego zatoka nie jest w pełni wykorzystana transportowo i jest na niej mnóstwo miejsca dla wszystkich.

Za prom trzeba płacić

Jednym z zarzutów kierowanych wobec G–busów był też brak pieniędzy jakie powinno na nich zarabiać miasto. Dopiero od niedawna władze miejskie wprowadziły wobec nich opłatę w wysokości dolara za każdy postój autobusu na każdym przystanku. Google–promy funkcjonują na takich samych zasadach, jak każda turystyczna jednostka. Cumowanie w porcie w San Francisco kosztuje ok. 50 dol., podobne stawki obowiązują w Redwood City, gdzie dodatkowo port pobiera 1,75 dol. od każdego pasażera. Płaci rzecz jasna firma.
Partner działu

Sultof

Tagi geolokalizacji:

Podziel się z innymi:

Zobacz również:

Zobacz również:

Kongresy
Konferencje
SZKOLENIE ON-LINE
Śledź nasze wiadomości:
Zapisz się do newslettera:
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na:
  • przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
  • przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.
Współpraca:
Rynek Kolejowy
Rynek Lotniczy
Rynek Infrastruktury
TOR Konferencje
ZDG TOR
ZDG TOR
© ZDG TOR Sp. z o.o. | Powered by BM5