Nextbike przesadzi Łódź na rowery?

Oferta Nextbike’a opiewała na 12,3 mln zł. Poza nim swoje oferty złożyły też BikeU (13,2 mln) i Arcus&Romet (8,9 mln zł), przy czym ta ostatnia oferta została wykluczona. Wszystkie trzy propozycje zmieściły się w kwocie ok. 13,5 mln zł jakie miasto chce wydać na rower miejski. Wszystkie trzy złożyły firmy z doświadczeniem – Nextbike zarządza kilkunastoma systemami w Polsce. BikeU zarządza rowerem m.in. w Bydgoszczy, jest też dostawcą systemu szczecińskiego. Arcus&Romet, po niedawnym przejęciu rzeszowskiej firmy WiM odpowiada za rowery rzeszowskie i toruńskie. Tę trzecią ofertę wykluczono, bo – jak powiedziano nam w łódzkim ZDiT – Romet nie złożył w terminie pełnej dokumentacji.

Rowerowe wojny

Łódź jest ostatnim dużym miastem w Polsce (poza Gdańskiem, w którym brak roweru miejskiego jest rozmyślną polityką władz, nadrabianą intensywnymi inwestycjami w infrastrukturę rowerową), który nie ma samoobsługowych wypożyczalni jednośladów. Łodzianie już dwa lata temu zażyczyli sobie takiej usługi głosując w ramach budżetu obywatelskiego. Początkowe plany zakładały usługę w ograniczonym zakresie, ale lobbing mieszkańców sprawił, że w ratuszu uznano za sensowne zrobienie dużego, jak na polskie warunki, systemu składającego się z tysiąca rowerów w ok. 100 stacjach. Taki system miał zacząć działać już ubiegłej wiosny. Ale nie zaczął, bo w Łodzi wybuchła „rowerowa wojna”.

Pierwszy przetarg ogłoszono na początku 2014 r. ale obu startujących – Nextbike i BikeU – znaczącą przekroczyło szacowaną przez miasto sumę usługi. Drugi, ogłoszony w latem 2014 r. ciągnie się w sądach do dziś. Oferta Nextbika za niecałe 9 mln zł wygrała, ale została po odwołaniu wykluczona z powodu zbyt niskiej ceny. Oferta BikeU, początkowo przegrana, potem zwycięska, potem znów została unieważniona, bo urzędnicy dopatrzyli się nieprawidłowości w dokumentacji potwierdzającej zdolności finansowe firmy. Awantura polegająca na przerzucaniu się oskarżeniami trwa do dziś, a systemu w tym roku nie udało się uruchomić.

Tandem = dwa pojedyncze rowery?

Za to rozpisano przetarg, który właśnie udało się rozstrzygnąć. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem łodzianie wsiądą na miejskie rowery w maju przyszłego roku. Rzecz jasna firmy wciąż mogą się odwoływać i na etapie rozstrzygania przetargu z tego korzystały, co miało czasem zaskakujące konsekwencje. M.in. Krajowa Izba Odwoławcza uznała – zgadzając się na zastrzeżenie BikeU – że zamawiający nie może wymagać by operator systemu zaoferował tandemy (planowano, że będą stanowić 5 proc. rowerów), bo… równie dobrze użytkownik może wypożyczyć dwa rowery na jedno konto.

Mimo tego łódzki rower będzie pod wieloma względami będzie się wyróżniał. Rowery będą śledzone za pomocą technologii GPS, dzięki czemu miasto będzie co miesiąc informowane o głównych trasach poruszania się rowerów. System będzie też zintegrowany z kartą miejską. Pierwsze 20 minut użytkowania ma być darmowe, wypożyczenie do godziny ma kosztować złotówkę, druga godzina – 3 zł, a każda kolejna – 5 zł.

Jeśli rower w Łodzi zostanie uruchomiony – a wygląda na to, ze tym razem się to uda – będzie drugim co do wielkości systemem roweru miejskiego w Polsce, tuż po liczącym ok. 3 tys. rowerów Veturilo. Jednak w rozpisanym niedawno przetargu na nowego operatora w Poznaniu również zakłada się rozbudowanie systemu do podobnej wielkości.